REKLAMA

Jednym ruchem Apple przekonał mnie do przesiadki na iPhone'a

Podczas konferencji WWDC 2015 dowiedzieliśmy się między innymi, że Tim Cook wynalazł radio oraz, że skopiowanie funkcji z konkurencyjnego systemu operacyjnego po trzech latach może budzić emocje. I choć te ruchy Apple mogą budzić co najwyżej uśmiech politowania, to firmie z Cupertino nie można odmówić jednego - że dba o swoich użytkowników.

Jednym ruchem Apple przekonał mnie do przesiadki na iPhone’a
REKLAMA
REKLAMA

Doskonale pokazuje to fakt, że iOS 9 trafi w tym roku na wszystkie sprzęty, na których działał iOS 8. Jest to niemałe wydarzenie, ponieważ już poprzednia wersja mobilnego systemu Apple była chwalona za to, że obsługuje bardzo stare urządzenia, a mianowicie iPada 2 oraz iPhone’a 4S, czyli urządzenia wydane w 2011 roku.

Oczywiście należy pamiętać o tym, że sprzęty te ze względu na swoje ograniczenia nie będą obsługiwać funkcji takich jak Split View, Picture-in-Picture oraz Slide Over. Oznacza to, że w dalszym ciągu będzie im bliżej do tabletów niż komputerów nowej generacji. Wielu malkontentów zapewne uzna to za tragedię i faworyzowanie posiadaczy nowszych sprzętów, jednak ja zaistniałą sytuację postrzegam zupełnie inaczej.

Funkcje te wyglądają na bardzo przydatne, ale nie są niezbędne do życia.

Osoba, która uważa inaczej, może sprzedać dotychczasowy tablet i zdecydować się na kupno nowego. Warto jednak pamiętać, że nowa wersja systemu operacyjnego, nawet pozbawiona wymienionych wyżej rozwiązań, wnosi nowe zabezpieczenia, poprawia wydajność urządzenia (choć nie zawsze) i sprawia, że nawet stosunkowo tani sprzęt ma nowszą wersję interfejsu i nadal jest na czasie.

Krótko mówiąc Apple wyciąga rękę do osób, które kupiły sobie ich sprzęty cztery lata temu i pokazuje im, że mimo ograniczonych możliwości sprzętowych chce ich traktować jak pełnoprawnych konsumentów tak długo, jak jest to możliwe. Co więcej, aktualizacja dotrze do ludzi na całym świecie w mgnieniu oka, dzięki czemu każdy będzie mógł w tym samym czasie "odświeżyć" swój iSprzęt.

W świecie Androida to wygląda zupełnie inaczej. Mój ukochany LG G3 nadal nie dostał Androida w wersji 5.1, firmowany przez Google Nexus 7 czekał na niego kilka miesięcy, zaś zeszłoroczny flagowiec, Samsung Galaxy Tab S 8.4 do dziś nie doczekał się Lollipopa, tak jak 88% urządzeń działających pod kontrolą mobilnego systemu operacyjnego Google.

Wiele osób doradza mi, że wystarczy przecież wgrać zagranicznego ROM-a i wszystko będzie działało, ale do jasnej cholery, przecież nie o to chodzi w nowych technologiach. Smartfony, tablety, wszystko to ma po prostu działać. Mam odpowiednią wiedzę do wgrania nowego ROM-a, 99% ludzi nie, a moja druga połówka panikuje na myśl, że będę grzebał w jej coraz wolniej działającym urządzeniu,

Z pierwszego akapitu zapewne wywnioskowaliście, że niespecjalnie przepadam za Apple. Nie pomyliliście się.

Część ruchów firmy z Cupertino mnie bawi, a część rozczarowuje. Mierzi mnie też moda na Apple, jednak powoli zaczynam widzieć, że nie wynika ona z niczego.  Wydając na smartfon lub tablet średnią krajową człowiek wymaga, że sprzęt ten będzie działał bezproblemowo i zapewni dostęp do wszystkich nowych aplikacji. Jeden z tych warunków spełnia Android, drugi Windows, a oba spełniają wyłącznie urządzenia Apple.

I żeby nie było, nie jestem teoretykiem. Kilka tygodni temu kupiłem sobie iPhone’a 5S i widzę, że ten blisko dwuletni telefon działa żwawiej od wielu flagowych urządzeń z systemem Android. Teraz dowiaduję się, że zapewne przez kilka najbliższych lat będzie on regularnie otrzymywać kolejne aktualizacje.

Drogi Google, porzuciłem dla ciebie Windows Phone’a. Teraz jestem bliski zrezygnowania z twoich produktów właśnie dla Apple. Daj mi choć jeden powód, by tego nie robić. Bo jak na razie nie mogę go dostrzec.

Czytaj więcej o konferencji Apple WWDC 2015:

REKLAMA

* Zdjęcia: Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA