Na co Google'owi emocje, skoro ma wiedzę?
Wszystkie zegarki Android Wear, funkcje Androida, HBO Now z obsługą Chromecasta czy nawet platforma dla internetu rzeczy Brillo to tylko wierzchołek góry lodowej. Google, mimo że wciąż opiera się na reklamach, to firma której korzeń opiera się na zbieraniu, wykorzystaniu i przetworzeniu informacji. To moloch, który napędza się nami.
Now on Tap, zdecydowanie najważniejsza rzecz pokazana na I/O, tylko potwierdza potęgę Google’a. W skrócie Now on Tap polega na zrozumieniu kontekstu tego, co dzieje się na ekranie smartfonu i przewidzeniu o co może zapytać i czego chcieć użytkownik. Funkcja ma działać w różnych aplikacjach i przede wszystkim odczytywać kontekst informacji z ekranu.
Nie raz pisałam już Knowledge Graph Google’a i o tym, że korporacja napędzana jest informacjami i wiedzą. Warto jednak przypomnieć trzon sukcesu Google’a. Google tworzy usługi i zbiera informacje o użytkownikach. Na podstawie przetworzonych informacji wyświetla reklamy, ale też usprawnia usługi i tworzy nowe. Znowu zbiera informacje, przetwarza je, koło się kręci.
Odpryski tej strategii paradoksalnie widać w nietrafionych nowych usługach Google’a.
Dane od użytkowników mają jeden minus - nie mają kontekstu emocji, gustów i tym podobnych. Google na razie nie potrafi jeszcze w 100% celnie interpretować danych, więc czasem wysuwa błędne wnioski, jak te że Google+ będzie dobrym pomysłem, że ludzie będą chcieli korzystać z niemal każdej usługi, nieważne jak zdehumanizowana by ona była.
Jednak firma uczy się na błędach, uczy się też nas, naszych zachowań i potrzeb. Google Now “wyciąga” z prywatnych rzeczy najważniejsze, najpotrzebniejsze informacje, podaje je wtedy, gdy tego potrzebujemy tak, że nawet nie musimy pytać. Now on Tap jest po prostu kolejną warstwą tej wiedzy o człowieku i świecie, maszyną która nauczyła się ludzi oraz otoczenia.
Jak potężna jest ta wiedza niech świadczy, że dzięki niej napędzane są usługi wyszukiwania, Gmaila, map, inteligentnego domu i nawet samojezdnego samochodu.
Wiedza i informacje umożliwiają, oprócz celnego dobierania reklam, patrzenie w przyszłość i tworzenie jej.
Możemy porównywać Apple i Google, jednak to nie ma sensu, w samej idei są to całkowicie dwie różne firmy. Apple robi produkty trochę “na wyczucie”, opierając się na emocjach, kreując je i skutecznie przewidując oraz kontrolując. Google odwrotnie. Emocje są zbędne, Google Now nie powie suchego żartu za to wyświetli to, co potrzeba bez pytania.
Widać to nawet w sposobie prezentowania produktów na konferencjach. Google próbował robić to widowiskowo, emocjonalnie, ale to nie do końca się sprawdza. Brin skoczył ze spadochronem w Google Glass, a potem produkt okazał się zbyt wczesny lub całkiem nietrafiony. Lepiej więc grać zachowawczo. Apple zawsze wzbudza emocje, nawet jeśli prezentacja jest nudna, i niemal zawsze produkty spełniają oczekiwania.
Geek we mnie jest zachwycony nowymi możliwościami Google’a. Zwykły człowiek za to zaczyna się bać tych wszechwiedzących, atrakcyjnych macek inwigilacji podawanej “dla naszego dobra”.
Czytaj więcej o nowościach z Google I/O:
- Google prezentuje Androida M. Oto lista nowości
- Aplikacja Google Zdjęcia z nielimitowaną przestrzenią na zdjęcia i filmy!
- Teraz Google Cardboard to realna alternatywa dla nadchodzącego Oculusa Rift
- Now on Tap, czyli Google Now od teraz na sterydach
- Platforma Brillo, czyli nadchodzą inteligentne domy Google’a
- Google zwalnia tempo? Wyjątkowo mało nowości na I/O 2015