Europejska Agencja Kosmiczna chce spędzić majówkę na komecie
Szanse na to maleją jednak z każdym dniem a wraz z nim optymizm naukowców. Nie są oni już tacy pewni, czy uda się wybudzić lądownik Philae, który o włos uniknął katastrofy podczas lądowania na komecie 67P/Czuriumow-Gierasimienko.
Misja Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) polegająca na wylądowaniu po raz pierwszy w historii ludzkości na powierzchni komety okazała się wielkim sukcesem a zarazem niemałą katastrofą. Choć na jej skutek otrzymaliśmy niesamowitą ilość wiedzy na temat samej komety, podczas operacji samego lądowania nastąpiło kilka niespodziewanych zdarzeń.
Lądownik Philae, na skutek awarii jednego z mechanizmów cumowniczych, odbił się od powierzchni planety i zamiast wylądować w wyznaczonej, dobrze oświetlonej strefie, znalazł się w cieniu jednego z urwisk. To oznacza, że Philae nie może naładować swoich akumulatorów za pomocą energii słonecznej, a to z kolei oznacza, że ESA ma dokładnie ten sam problem, co każdy posiadacz iPhone’a pod koniec dnia: rozładowane, bezużyteczne urządzenie.
ESA się jednak nie poddaje
A misja nadal trwa, choć poza analizą danych jakie lądownik i towarzyszący mu orbiter zdążyły przesłać na Ziemię zanim akumulatory zostały wyczerpane, koncentruje się przede wszystkim na skutecznym wybudzeniu Philae. Niestety, do tej pory wysiłki inżynierów spełzły na niczym.
Nie udało się, jak zakładano, obrócić Philae tak, by jego panele słoneczne skuteczniej przechwytywały energię słoneczną. Orbitująca wokół komety Rosetta wykonuje zdjęcia jej powierzchni w bardzo wysokiej rozdzielczości a mimo tego nadal nie udało się ustalić dokładnego położenia lądownika. Nadzieje na nawiązanie z nim jakiegokolwiek kontaktu maleją z każdym tygodniem.
ESA nie zamierza się jednak poddawać. Poszukiwania lądownika są nadal prowadzone poprzez dokładną analizę kolejnych nadsyłanych przez Rosettę fotografii. Cytując jednak jeden z wpisów na oficjalnym blogu misji, analiza poszczególnych pikseli na zdjęciach przypomina szukanie konkretnego ziarnka piasku na plaży.
Pozostaje nadzieja na cud?
ESA nadal liczy, że w maju zostaną wznowione działania dotyczące realizowania programu misji. Philae najprawdopodobniej nie znajduje się częściowo, a w całości w cieniu jednego z urwisk 67P/Czuriumow-Gierasimienko, co tłumaczyłoby ciągły brak kontaktu z lądownikiem. Biorąc jednak pod uwagę niedawny cud w postaci odnalezienia „utraconej” sondy Beagle 2 na Marsie, wszystko jest możliwe.
Plany na maj nie zakładają jednak polegania na cudach. Wtedy kometa będzie znajdować się znacznie bliżej słońca a lądownik powinien otrzymać odpowiednią ilość światła, by móc się wybudzić. Naukowcy spodziewają się, że już w marcu do jego paneli trafią pierwsze promienie słońca, jednak w niewystarczającej ilości, by móc wznowić misję.