REKLAMA

Polaroid w obudowie do smartfona. Bez sensu

Dopiero co pisałem o udanym pomyśle na fotograficzne etui do iPhona, a już pojawił się kolejny projekt, który odniósł jeszcze bardziej spektakularny sukces na Kickstarterze. Ponad 600 proc. zakładanego budżetu w jeden dzień! Szkoda tylko, że tym razem projekt jest po prostu bezsensowny.

Polaroid w obudowie do smartfona. Bez sensu
REKLAMA
REKLAMA

Crowdfunding rządzi się swoimi prawami. Czasem innowacyjne pomysły przechodzą bez echa, czasem nieprzemyślane projekty zgarniają miliony, a czasem ktoś dostaje 55 tys. dol. na zrobienie sałatki ziemniaczanej. Jak mawia młodzież - „nie ogarniesz”.

Tym razem hitem Kickstartera okazała się nietypowa obudowa do smartfona

Dlaczego nietypowa? Bo potrafi drukować zdjęcia niczym aparat Polaroid. Zbiórka została sfinansowana już pierwszego dnia, a twórcom udało się zebrać ponad 630% zakładanej kwoty 50 tys. dol.

prynt

Projekt nosi nazwę Prynt i jest pierwszą tego typu obudową do smartfona. Etui ma wbudowaną małą drukarkę, która potrafi drukować odbitki o wielkości 2x3 cala, czyli ok. 5x7,6 cm. Drukarka nie potrzebuje żadnych wymiennych wkładów na tusze, ponieważ opiera się na technologii papieru Zink. Ma on wbudowane trzy warstwy kolorowego barwnika w postaci kryształków, które początkowo są bezbarwne, a nabierają koloru poprzez reakcję termiczną zachodzącą w drukarce. Na tej samej zasadzie działają współczesne Polaroidy, które także pracują na wkładach Zink. Prynt może pomieścić do 10 takich wkładów.

Etui łączy się ze smartfonem poprzez wejście USB i nie wymaga do pracy Wi-Fi ani Bluetooth. Wraz z obudową klient dostaje również aplikację do zarządzania zdjęciami, która wysyła także zdjęcia do drukarki w obudowie. W ten sposób można wydrukować zdjęcie, które się właśnie zrobiło, lub dowolną fotografię z pamięci smartfona.

Obudowa jest kompatybilna z iPhone’ami 5, 5S, 5C i 6 oraz z Samsungami Galaxy S4 i S5. Prynt składa się właściwie z dwóch modułów – pierwszy to dopasowana do smartfona obudowa, a drugi, to drukarka. Po zmianie smartfona można wymienić tylko jedną część. Obudowa jest zasilana własną baterią, która niestety nie może pełnić roli powerbanku. Technologia druku na papierze Zink jest bardzo energochłonna, a wbudowane ogniwo o pojemności 500 mAh wystarczy na jedynie 20 wydruków.

As w rękawie twórców – rozszerzona rzeczywistość

Pomysł nabiera rumieńców kiedy przeanalizujemy działanie aplikacji dołączonej do etui. Potrafi ona nie tylko drukować zdjęcia, ale również je… odtwarzać niczym filmy. Działa to na zasadzie rozszerzonej rzeczywistości. Podczas wykonywania zdjęcia aplikacja jednocześnie nagrywa krótki filmik. Kiedy wydruk zdjęcia zbliżymy do aparatu smartfona, w dołączonej aplikacji stanie się on animowany. To ciekawy pomysł, który być może zdecydował o sukcesie Prynt.

prynt

W tym pomyśle nic się jednak nie zgadza

Przede wszystkim, obudowa Prynt jest ogromna! Etui zamienia smartfona w nieporęczny klocek i raczej trudno używać tego zestawu na co dzień. Kolejną wadą jest koszt eksploatacji. Pakiet 30 arkuszy papieru Zink (3 pakiety po 10 wkładów) kosztuje aż 85 zł! Daje to cenę 2,83 zł za odbitkę w formacie 5x7,6 cm. W dobrym fotolabie taniej kupimy wydruk wielkości 21x15 cm, na papierze znacznie wyższej jakości.

prynt-1

Ja wiem – cała „magia” Prynt to właśnie natychmiastowa odbitka tuż po zrobieniu zdjęcia. W zamierzchłych czasach pierwszych Polaroidów faktycznie była to magia, bo zdjęcie można było zobaczyć tuż po jego zrobieniu. Rzecz bez precedensu w analogowym świecie. Dziś wszystko wygląda zgoła inaczej i każdy aparat ma możliwość podglądu zdjęcia od razu po wyzwoleniu migawki. No chyba, że postanowiłeś kupić Leicę M Edition 60.

REKLAMA

Prynt stara się uderzyć w nostalgiczną nutę, co w mojej opinii wygląda po prostu źle. Zwłaszcza w kontekście ceny urządzenia. Osoby, które wsprały zbiórkę kwotą 49 dol. otrzymają własną obudowę, ale po wprowadzeniu Prynt do masowej sprzedaży, jej cena będzie wynosić 99 dol.

Taniej można kupić prawdziwy aparat Polaroid, który nie musi niczego udawać.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA