REKLAMA

Nawet Ministerstwo nie jest pewne czy smartfonowy podatek od piractwa to dobry pomysł

Szeroką burzą medialną skończył się postulat objęcia opłatą reprograficzną najnowszych cudów techniki, wśród których najczęściej wymieniane są tablety i smartfony (ale i np. telewizory z funkcją nagrywania), a w najbliższym czasie będą się ważyły losy opłaty, którą media zwykły określać "podatkiem od piractwa".

03.10.2014 09.19
Nawet Ministerstwo nie jest pewne czy smartfonowy podatek od piractwa to dobry pomysł
REKLAMA
REKLAMA

No właśnie, podatek od piractwa. Nie jest to do końca  fortunne określenie, ale tak właśnie popkultura stara się definiować opłaty na zachodzie nazywane mianem copyright levies. I również we wspomnianym zachodzie - szczególnie Unii Europejskiej - budzące kontrowersje. Bardziej szczegółowej analizy prawnej zagadnienia opłaty reprograficznej dokonałem na moim blogu techlaw.pl (patrz: Czym jest opłata reprograficzna?), dlatego bez przesadnego zagłębiania się w przepisy, postaram się w miarę fortunnie streścić Wam jedynie jej istotę - która także rozmywa się nieco w publicznej dyskusji.

Określona w art. 20 prawa autorskiego opłata wynika w dużej mierze z faktu istnienia w dalszych przepisach ustawy konstrukcji tzw. dozwolonego użytku prywatnego (która na przykład pozwala wam bez strachu umożliwić małżonce obejrzeć kupiony przez siebie film czy nagrać fragment interesującej transmisji telewizyjnej). Copyright levies powstały w celu rekompensaty twórcom faktu istnienia tego typu przywilejów po naszej stronie i są uwzględnione w cenie urządzeń lub nośników, które służą (lub mogą służyć) do kopiowania tych treści.

Katalog tych urządzeń w odrębnym rozporządzeniu określa minister właściwy ds. kultury i na chwilę obecną są to np. magnetofony, magnetowidy, czyste płyty DVD, skanery, a nawet kartki papieru. Producenci i importerzy tych towarów muszą uiszczać dodatkowe opłaty na rzecz organizacji zbiorowego zarządzania (np. ZAiKS, Kopipol, ZPAV), nie wyższe niż 3% ostatecznej ceny towaru. Oczywiście w praktyce kwota ta zwykle jest doliczana do ceny końcowej, więc opłatę reprograficzną w ostateczności uiszczamy my - konsumenci.

samsung drukarka 3

Zupełnie przykładowo i abstrakcyjnie - przyjmijmy, że bohaterem jest iPhone 6 Plus w wersji kosztującej 4000 złotych. Jeżeli minister Omilanowska objęłaby go (jako smartfon) opłatą reprograficzną w maksymalnym wymiarze (co się w praktyce raczej nie zdarza) - mogłoby to cenę urządzenia podnieść o 120 zł. Są jednak organizacje, które uważają, że copyright levies faktycznie są w stanie windować ceny nawet o 8%.

Zapomniałem powiedzieć Wam o jeszcze jednej rzeczy. Opłata reprograficzna istnieje w polskim prawie, w europejskim zresztą też i to jest bezsporne, choć wielu internautów nieco życzeniowo w rozmaitych komentarzach twierdzi, że nie godzi się to z ich prawem moralnym, jak gdyby nie uznając tego faktu. Potrafię ich zrozumieć, ponieważ również w mojej opinii opłata reprograficzna nie powinna istnieć na gruncie prawa. Pamiętam o interesie twórców i rozumiem ideę wprowadzenia tego typu opłaty.

Nie uważam jej jednak za świadczenie sprawiedliwe. Zakłada ona bowiem, że każdy sprzęt RTV z możliwością kopiowania oraz wszystkie nośniki będą wykorzystane do ingerencji w prawa twórców w drodze nadużywania dozwolonego użytku osobistego. Nie wydaje mi się, by jedynie "potencjalne" i "ewentualne" ryzyko uzasadniało fakt wprowadzenia takiej opłaty.

Na chwilę obecną brak jednak przekonujących głosów dot. jej zniesienia, a także konkurencyjnych rozwiązań, które okazałyby się skuteczne (alternatywą jest amerykański model, gdzie copyright levies brak, ale za to dozwolony użytek prywatny jest o wiele bardziej ograniczony - znając specyfikę polskich internautów, raczej nie chcielibyście).

Natomiast drugą kwestią, którą chciałbym dziś poruszyć jest odpowiedź na również szerzej rozwinięte na techlaw.pl pytanie czy smartfony i tablety mogą znaleźć się w gronie urządzeń objętych opłatą reprograficznąUstawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych natomiast deleguje na ministra obowiązek określenia konkretnego wypisu urządzeń i nośników, które powinny zostać objęte opłatą, przedstawiając jedynie bardzo ogólne kryteria.

Cóż można rozumieć pod hasłem "i podobnych"? Czy ustawodawca ma na myśli wszystkie urządzenia odtwarzające muzykę? Czy podobieństwo jest rozważane na gruncie wyłącznie opcji kopiowania muzyki? A może chodzi o podobieństwo wizualne? I tak oto do magnetowidu niezwykle podobna jest na przykład konsola Xbox One...

microsoft xbox

Tak skonstruowany przepis pozostawia Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego bardzo szeroki potencjał, jeśli chodzi o określenie listy urządzeń objętych stosowną opłatą. W Załączniku 1 możemy znaleźć m.in. karty pamięci, dyski twarde czy wieże muzyczne z opcją nagrywania. Istotnie, jedną z tysiąca opcji tabletów czy smartfonów jest kopiowanie plików. To w gestii Pani Minister stoi ustalenie czy w jej opinii tablety i smartfony są podobne magnetowidom i magnetofonom. W przeszłości praktyka pokazywała, że przepis ten był interpretowany bardzo szeroko. Medialne pogłoski sugerują natomiast, że i teraz Minister Omilanowska konsultowała się z przedstawicielami OZZ-ów i projektowi rozszerzenia opłaty reprograficznej na kolejne urządzenia jest przychylna.

Jednocześnie z innych rejonów dobiegają pogłoski, że walka o smartfony i tablety rozegrana zostanie na gruncie ministerialnym. Andrzej Halicki, nowy Minister Administracji i Cyfryzacji, nie jest bowiem już tak zdecydowanym entuzjastą tego projektu i obiecał przyjrzeć się pomysłowi w pierwszych dniach swojego urzędowania (aczkolwiek bez żadnych wiążących obietnic) - podawał Dziennik Internautów. Wprawdzie ustawa odpowiednie kompetencje kieruje pod adresem MKiDN, jednak nie jest tajemnicą, że MAiC jest ministerstwem o wiele ważniejszym i od pewnego już czasu szczególnie prestiżowym w kwestiach także nowych technologii.

W mojej ocenie istnieje podstawa prawna do objęcia smartfonów i tabletów opłatą reprograficzną. Jednocześnie jednak istnieje podstawa prawna do tego, by ich tą opłatą jednak nie obejmować. Niezależnie od wyniku tej konfrontacji opłata ta przynajmniej przez jakiś jeszcze czas z nami zostanie, co samo w sobie nie wydaje się - przynajmniej w moim poczuciu słuszności i sprawiedliwości - satysfakcjonujące.

kralka

Jakub Kralka – prawnik, specjalizuje się we własności intelektualnej i problemach prawa cywilnego, wspiera nowe media, artystów, startupy i e-commerce, autor bloga Techlaw.pl – Prawo Nowych Technologii. W październiku szczególnej uwadze polecam odpowiedź na pytanie Czy telefon zastępczy wynika z przepisów prawa? oraz dział prawo autorskie.

REKLAMA

Więcej wieści na temat logo techlaw Prawa Nowych Technologii w serwisie Facebook. Twitter @jakubkralka.

Zdjęcia pochodzą z Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA