Opaski fit na rękę na razie są do bani. Lepszy sam smartfon
O ile Gear Fit zapowiada się świetnie, o tyle aktualne rynkowe hity związane z kategorią opasek fit to zwyczajna ściema. Wiem, bo używałem zarówno Jawbone Up, jak i Fitbit. Lepszy jest sam smartfon, np. Lumia 1520 czy iPhone 5S.
Jestem wielkim fanem tego, w jakim kierunku zmierza rozwój technologii ubieranej. Podoba mi się wizja technologii, która w ciągły sposób monitoruje najważniejsze procesy życiowe człowieka, by nie tylko ostrzegać, ale także zapobiegać problemom ze zdrowiem. Nowy Samsung Galaxy S5 z wbudowanym pulsometrem wyznacza kierunek rozwoju smartfonów wraz z jego najbliższym osprzętem - w przyszłości smartfon będzie twoim osobistym pielęgniarzem.
To jednak jeszcze melodia przyszłości - pewnie dwie, trzy generacje kolejnych Galaxy S, czy iPhone'ów zanim będziemy mogli mówić o realnym wykorzystywaniu tego potencjału. Dziś to zaledwie pierwsze podrygi w tym temacie.
Na Mobile World Congress 2014 nie brakowało różnych dziwnych produktów technologii ubieranej - głównie inteligentnych zegarków i opasek fit na rękę. Jednak - szczerze mówiąc - to na razie wszystko dreptanie w miejscu. Większość z nich powiela bowiem pomysł Jawbone Up, czy Fitbit - dwóch pierwszych poważnych hitów na rynku technologii ubieranych, a i te hity są niestety na razie na niemowlęcym etapie rozwoju.
Przez kilka miesięcy używałem obu tych opasek: Fitbit (w pierwszej wersji) oraz Jawbone Up (również w pierwszej) i mogę stwierdzić, że nie dość, że są to bardzo niedopracowane produkty pod kątem sprzętowym (oba najzwyczajniej w świecie padły), jak i wręcz niepotrzebnym gadżetem zajmującym miejsce na nadgarstku.
Niepotrzebnym, bo wystarczy sam smartfon z sensorem ruchu i odpowiednim API otwartym dla programistów tworzących aplikacje mobilne.
Niedawno Maciek Gajewski opisywał nową aplikację Nokia Motion Monitor na Nokii Lumia 1520, która pojawiła się po aktualizacji systemu do Nokia Lumia Black. Ja z kolei odkryłem niedawno darmową aplikację na iPhone'a, która... powiela funkcjonalność opasek fit, przynajmniej tę związaną z krokomierzem. De facto to połowa zastosowania dzisiejszych opasek fit - drugą jest ocena jakości naszego snu, co szczerze mówiąc wydaje mi się bardzo naciągane.
Tak więc, bez kupowania Jawbone'a czy Fitbita, ze zwykłą darmową aplikacją możemy mierzyć to, ile pieszo przemieszczaliśmy się w ciągu dnia.
Pedometer ma iPhone'a pokaże nam na ikonie liczbę kroków, którą dzisiaj wykonaliśmy.
Zmierzy nam i zapisze w pamięci liczbę kroków wraz z dystansem, który pokonaliśmy danego dnia. Co więcej, po pierwszym zainstalowaniu aplikacji będziemy mieli od razu dostęp do archiwalnych danych, ponieważ iPhone zbiera te dane tak czy siak dzięki analizom żyroskopu, akcelerometra i kompasu.
I w ogóle mam jakoś więcej zaufania do poprawności danych geolokalizacyjnych zbieranych przez smartfon, który przecież musi oferować wyjątkową dokładność lokalizacyjną dla nawigacji, aniżeli do opasek na nadgarstek.
Dzięki aplikacji Pedometer wiem na przykład, że podczas tegorocznego MWC zrobiłem pieszo blisko 50 kilometrów! I niech mi ktoś powie, że bloging to nie ciężka, fizyczna praca :)