REKLAMA

Sprawdzaliście uprawnienia aplikacji Facebook Messenger? Jak nie, to lepiej usiądźcie

Sprawdzaliście uprawnienia aplikacji Facebook Messenger? Jak nie, to lepiej usiądźcie
REKLAMA

Nowy Messenger spotkał się z dość mieszanymi odczuciami użytkowników. Jedni są zachwyceni, inni – jak ja lub Piotr Grabiec – już nie do końca. Nikt jednak nie zwrócił uwagi na uprawnienia, jakie zyskuje ta aplikacja. A te są po prostu przerażające.

REKLAMA

Pierwszy o tej sprawie napisał użytkownik marcin-tupaj na Wykopie. Bardzo mnie to zainteresowało i postanowiłem sprawdzić, co takiego Messenger chce robić na moim smartfonie. Przyznaję szczerze, naprawdę rzadko sprawdzam uprawnienia aplikacji i w tym wypadku było podobnie. Na szczęście szybka wycieczka w ustawienia pozwala jeszcze raz zerknąć na całą listę. Tak też zrobiłem i po prostu złapałem się za głowę.

Wśród uprawnień mamy między innymi nagrywanie dźwięku.

Jeśli klikniemy w tę pozycję, to pojawi nam się ciekawy komunikat o następującej treści:

Nie wiem jak Wy, ale ja nie chciałbym być nagrywany. Tym bardziej, że amerykańskie służby bezpieczeństwa mają swoje sposoby na wyciąganie informacji z dużych firm technologicznych. A nawet gdyby nie miały, to po co Facebook chce mnie nagrywać?

Ale przejdźmy dalej. To jeszcze nie wszystko. Jedna z pozycji to „bezpośrednie wybieranie numerów telefonów”. Szybkie sprawdzenie, co to dokładnie oznacza sprawia, że przed naszymi oczami pojawia się taki komunikat:

Po pierwsze, dostrzegam tu pewien brak logiki. W pierwszym zdaniu informują mnie, że połączenia mogą być wykonywane bez mojej wiedzy, a w ostatnim, że mogą to wykorzystać złośliwe aplikacje. W takim razie czemu Google w ogóle pozwala na coś takiego? Rozumiem, gdyby połączenia mogły być wykonywane tylko i wyłącznie za moją zgodą. Wtedy nie miałbym nic przeciwko. Ale powyższy zapis budzi spore wątpliwości.

Kolejne z ciekawych uprawnień, to „pobieranie plików bez powiadomienia”

Czyli po raz kolejny Messenger chce robić coś bez mojej wiedzy.

Mam nadzieję, że jeśli rzeczywiście to robi, to przynajmniej tylko po to, aby pobierać pliki przesyłane mi przez moich znajomych i tylko przez WiFi. Mam nadzieję…

Lista jest naprawdę długa. Nie brakuje też oczywiście dostępu do kontaktów, wszystkich kont, możliwości modyfikowania i usuwania zawartości pamięci i wiele, wiele więcej. Podejrzewam, że Facebook ma, a raczej chce mieć (w końcu się na to zgadzamy) wszystkie uprawnienia jakie tylko są na Androidzie możliwe. Tylko nie rozumiem po co. To przecież ma być dość prosty komunikator.

Jednak żeby być sprawiedliwym, muszę przyznać, że sprawdziłem też inne aplikacje, np. Vibera, Skype’a, Allegro czy też Wykop.

Każda z nich ma na liście podejrzane uprawnienia, które nie wiadomo, po co są im potrzebne. Jednak to Facebook wypada pod tym względem najgorzej. I chociaż ciężko uwierzyć, że Mark Zuckerberg lub jego pracownicy siedzą teraz i słuchają, jak piszę ten tekst, to jednak po doniesieniach Edwarda Snowdena trudno mieć zaufanie do takich firm, jak Facebook, Apple, Google czy też Microsoft.

Ale w końcu za głupotę się płaci. Sam zgodziłem się na te uprawnienia. Jeśli mi nie odpowiadają, to nie muszę korzystać z aplikacji. Problem polega na tym, że Facebook i jego czat są mi praktycznie niezbędne do pracy, bo właśnie tam przeniosłem większość swojej korespondencji. Niestety, oznacza to, że jestem od nich w pewien sposób uzależniony, więc siłą rzeczy muszę z nich korzystać. Jasne, że dałoby się zrezygnować z Facebooka. Wiem o tym doskonale. Ale znacząco utrudniłoby to moje obowiązki, a na to pozwolić sobie nie mogę.

REKLAMA

PS O uprawnieniach aplikacji na Androidzie pisał kiedyś Mateusz Nowak. Sprawa dotyczyła aplikacji Bilkom, której polecili nam się przyjrzeć Czytelnicy Spider's Web. Wtedy okazało się, że programiści musieli uzyskać tak rozbudowane uprawnienia, aby wykorzystać znacznie mniej wymagające funkcje. Czy tym razem jest podobnie? Odpowiedzi na to pytanie nie poznamy zapewne nigdy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA