Temat tygodnia: Nowe iPady - hit czy kit?
Apple zaprezentowało nowe iPady. Modelu mini z ekranem Retina spodziewali się raczej wszyscy. Niespodzianka okazał się duży iPad Air. Czy nowe tablety Apple są rewolucją, czy ewolucją? I czy zmiana nazwy na Air to rzeczywiście nowa kategoria tabletów, czy chwyt marketingowy? No i podstawowe pytanie, czy iPad Air będzie dla tabletów tym czym Macbook Air był dla laptopów i ultrabooków?
Paweł Okopień: Oczywiście, że nowe iPady, to ewolucja. W tym roku jedna rewolucyjna ewolucja już była w postaci iOS 7. Nowe tablety Apple świetnie wpasowują się w ten odświeżony system. Choć używanie słowa tablety w przypadku iPadów jest w pewien sposób nie odpowiednie. Bo... wciąż są tablety i jest iPad. Tak to ograniczony sprzęt i droższy od wielu innych. Tylko wciąż jedynie iPad ma aplikacje, stworzone z myślą o nim. To nie są przerośnięte programy ze smartfonów, ani próba uczynienia z tabletu komputera, to są po prostu aplikacje dla iPada.
Ja uważam, że cała ostatnia konferencja była niezwykle mocna i nowe iPady są hitem. Nie zaatakują rynku z takim impetem jak nowe iPhone’y i nie zmienią trendów. Apple będzie sprzedawał jeszcze więcej iPadów niż do tej pory, ale jego udziały względem Androida nadal będą się kurczyły. Firma z Cupertino nie jest w stanie rywalizować z wszystkimi urządzeniami na rynku.
Nowe iPady wydają się być niezwykle atrakcyjnymi urządzeniami nie tylko dla nowych użytkowników, ale też dla właścicieli poprzednich iPadów. Ja co prawda jeszcze zostanę na swoim iPadzie 2, ale zarówno iPad Air, jak i iPad mini z Retiną zapowiadają się świetnie. Zwłaszcza rozmiary Aira robią wrażenie.
A nazewnictwo? Wydaje mi się, że Apple gdzieś się nieco w tym wszystkim pogubiło. Gdyby nowy iPad nazwany zostałby po prostu 5, to pozostawiony w ofercie iPad 2 byłby mało atrakcyjny marketingowo. Nazwa Air jest więc podkreśleniem jego niewielkich wymiarów. Z drugiej strony warto zastanowić się jaka przyszłość będzie Macbooków Air. Wprowadzony podczas konferencji Macbook Pro 13, jest raptem 200 gramów cięższy od Macbooka Air, a posiada mocniejsze podzespoły na czele z wyświetlaczem Retina. Możliwe, że za rok albo dwa Apple będzie posiadał już tylko jedną linię laptopów.
Krótko: Nowe iPady, to świetne odświeżenie serii.
Piotr Grabiec: Jak dla mnie nowe iPady to jednocześnie hit, jak i “tylko” ewolucja. Nie nazwę tego rewolucją, bo to ciągle ten sam typ urządzeń o tych samych możliwościach, ale uznaję za hit, ponieważ Apple dostarczyło znów topowy sprzęt z najwyższej półki.
Ekran Retina o wysokiej rozdzielczości w proporcjach 4:3 w nowym iPadzie mini to coś naprawdę ekstra. Tego nie oferuje konkurencja z Androidem i Windowsem. W przypadku systemów Google i Microsoftu jedyne tablety o wysokiej rozdzielczości jakie znam - czy to 7, 8 czy 10 i więcej cali - mają proporcje 16:9 lub 16:10, a ekrany 4:3 zatrzymały się na tym poziomie iPada mini z zeszłego roku - 1024 na 768 punktów i mają raczej średnie podzespoły.
Duży iPad Air to natomiast kolejny krok w dobrą stronę. Mniejszy iPad mimo braku ekranu Retina trochę kanibalizował sprzedaż drugiego brata ze względu nie tylko na wymiary, ale też niską wagę. Nowego “dużego” tabletu Apple nie sposób już nazwać zbyt ciężkim, jak to miało miejsce w przypadku iPadów trzeciej i czwartej generacji. Co prawda dziwi trochę nazewnictwo, ponieważ w przypadku Maków “Air” zarezerwowane zostało dla tych mniejszych i bardziej mobilnych urządzeń, podczas gdy w iPadach jest na odwrót. Ale to tylko nazwa, a do niej nie przywiązuję jakoś zbytnio wagi.
Reasumując: Oba nowe tablety o małych gabarytach i przyzwoitej wadze robią wrażenie, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę zapowiadany czas pracy, który wynosi w obu przypadkach - według zapowiedzi Apple - 10 godzin. Apple nie wywróciło świata do góry nogami, ale znów wskakuje na pozycję lidera w tym segmencie. Tak jak w przypadku telefonów, tak i tutaj oferta jest bardzo uporządkowana - po dwa tablety o różnej wielkości, z Retiną i bez niej. Inna sprawa, że iPad 2 w proponowanej cenie to po prostu zdzierstwo, ale hej - przecież nikt nie zmusza do jego kupna.
Maciej Gajewski: Osoby, które chcą kupić iPada najnowszej generacji mają teraz nie lada dylemat. Wcześniej, moim zdaniem, wybór był jasny. Chcesz multimedialne, świetnie wyposażone, „wypasione” urządzenie? Bierzesz iPada. Chcesz coś, z czego łatwo korzystać w biegu, co można wygodnie trzymać w podróży jedną ręką? Idziesz do sklepu i bierzesz iPada mini.
Teraz sytuacja się zmienia. iPad Air jest, według pierwszych recenzji, bardzo wygodny do trzymania jedną ręką. Jest to zarówno kwestia zmniejszenia samej wagi urządzenia, jak i dobrego jego wyważenia. Z kolei mini dalej zachowuje zalety mniejszych gabarytów, a oprócz tego również ma wyświetlacz Retina i potężne podzespoły.
Nie jestem zainteresowany iPadami. Ale gdybym miesiąc temu miał coś kupić, bez wątpienia byłby to mini. Dziś, po premierze Aira… sam nie wiem. Z jednej strony iPad, jak dla mnie, z uwagi na ułomny w swoich możliwościach system operacyjny, to urządzenie które nie nadaje się do pracy, a przede wszystkim służy do konsumpcji treści (i w tej roli sprawdza się świetnie). To sugeruje, że to „podróżnicze” urządzenie, a zatem istotne są jego jak najmniejsze gabaryty. Z drugiej jednak strony, wyświetlacz Aira, na którym pięknie muszą prezentować się multimedia, kusi, oj kusi…
Rewolucji wielkiej w ofercie Apple’a nie ma. Ale powtarzam już od wielu, wielu miesięcy: Apple’owi przestało o to chodzić. Ten szlifuje swoje i tak już rewelacyjne produkty. I, przynajmniej do tej pory, wychodzi mu to w sposób mistrzowski.
Damian Jaroszewski: Chociaż nie jestem fanem Apple, to jestem pewien, że nowe iPady będą sprzedawać się rewelacyjnie, nawet pomimo tego, że nie są żadną rewolucją. Stanie się tak dlatego, że rewolucja w tym segmencie nie jest już potrzebna. Tak jak pisałem w swoim tekście na temat tego, że producenci wciskają nam słabe rozwiązania, smartfony i tablety to urządzenia dojrzałe, niemal skończone. One nie potrzebują wielkich zmian, a jedynie poprawienia dotychczasowych ułomności, z baterią na czele. No bo co rewolucyjnego w tabletach można wymyślić?
Tablety z roku na rok będą lepsze i lepsze, ale nie będzie zmieniać się ich główne założenie, tak samo, jak jest to w przypadku laptopów. Dodanie do notebooka dotykowego ekranu to tylko usprawnienie, a nie rewolucja. I iPady właśnie takie są – nie rewolucyjne, ale po prostu lepsze, doskonalsze niż ich poprzednie wersje. I za kilka lat będzie tak samo. Nie będzie żadnej rewolucji, a wszyscy będą kupować tablety i smartfony.
Mateusz Nowak: Ja sobie jak i wszystkim użytkownikom tabletów życzę tego, aby jednak Air na nowo zdefiniował trendy na rynku. Obecnie nie brakuje porządnych tabletów, które mają dobre ekrany i są przyzwoicie wykonane. Jednak jeżeli dodamy do tego wygodne proporcje wyświetlacza i znakomita baterię to okazuje się, że w ofercie wszystkich producentów jest iPad... i tylko iPad. Do tej pory model mini uważałem za najlepszy wybór z możliwych. Drogi, ale bezkonkurencyjny. Teraz pojawił się Air, który również jest warty uwagi i naszych pieniędzy.
Chciałbym, żeby producenci sprzętu z Androidem i Windowsem 8 również poszli w tym kierunku i zaoferowali nam kompletne, przemyślane i dopracowane urządzenia. Takie, z których z przyjemnością będziemy korzystać każdego dnia.
Dawid Kosiński: Nowe iPady z całą pewnością nie są rewolucją, bo ostatnią takową było… pojawienie się iPada. Następny rok był przełomowy, bo na rynku dopiero zaczęły pojawiać się inne tablety, a iPad drugiej generacji zyskał o wiele większą moc obliczeniową i przednią kamerę. O dziwo, rok później też nastąpił przełom, bo Apple w swoich tabletach zastosował ekrany Retina o bardzo dużej rozdzielczości. Pół i półtora roku później branża technologiczna zaczęła uważać, że Apple się skończył, bo… firma zaczęła wydawać lepsze tablety zamiast cały czas wymyślać nowe rewolucje.
Apple to legenda rynku, firma na rynku technologii tak legendarna jak Coca-Cola na rynku spożywczym. Jasne, że Coca-Cola była swego rodzaju rewolucją, potem kilka razy znacznie zmieniano jej skład, ale to była tylko kontynuacja procesu twórczego. Gdy uznano, że napój jest niemal idealny, przestano go gruntownie zmieniać. Robiono to nawet nie małymi, a minimalnymi kroczkami. Jasne, jestem świadom tego, że branża spożywcza i technologiczna znacznie się różnią, ale warto pamiętać o jednym – na rynku mobilnym produkty Apple’a są legendą. A legenda, w przeciwieństwie do jej konkurencji, nie musi cały czas walczyć o wybicie się na rynku.
Z góry przepraszam za porównanie, ale żeby klienci odwrócili się od Apple’a, Tim Cook musiałby wyjść na scenę z portretem Steve’a Jobsa, napluć na niego, po czym pokazać publice tyłek i dosadnie kazać jej wyjść, pokrzykując za nimi przekleństwa. To jest siła Apple’a – zrobią genialny produkt, sprzeda się. Zrobi dobry produkt, sprzeda się. Zrobią produkt trochę odstający od konkurencji, sprzeda się. Bo większości ludzi, zwłaszcza Amerykanów, wydaje się, że jak Apple coś zrobi, to na pewno jest najlepsze, cudowne, rewolucyjne i magiczne.
Apple nie zrobił rewolucji, ale także ewolucję trzeba umieć docenić. Gdyby nie ona, sami jeszcze skakalibyśmy po drzewach. Apple zrobił tablety ładniejsze, szybsze, lżejsze (w przypadku dużego iPada) i nadal lepsze od niemal całej konkurencji. Albo nawet i całej, zależnie od potrzeb danej osoby. Nowe iPady bardzo mi się podobają i z moich ust będzie to chyba najlepsza rekomendacja. Bo tak jak nie łapię emejzingu nadgryzionego jabłka, tak jestem świadom tego, że konkurencja nie ma tak szybkiego, tak ładnego i tak lekkiego tabletu z ekranem o dużej rozdzielczości i jeśli ktoś szuka tabletu służącego do konsumpcji treści, powinien wybrać któryś z nowych iPadów. Bo jeśli urządzenie takie ma służyć też do pracy, trzeba przekonać się do Windowsa 8.1 i tabletów wyposażonych właśnie w niego.