PocketBook 623 Touch LUX, czyli kolejny czytnik z podświetleniem. Pierwsze wrażenia
Wiele osób z czytnikami ebooków kojarzy przede wszystkim produkty Amazonu. Ale to nie są jedyne urządzenie tego typu na rynku. Konkurencja nie śpi i wprowadza do eferty coraz to nowsze i lepsze modele. Postanowiłem więc przyjrzeć się czytnikowi o nazwie PocketBook 623 Touch Lux, który podobnie jak Kindle Paperwhite posiada "podświetlany" ekran.
Od samego początku mojej przygody z czytnikami ebooków związałem się z firmą Amazon i czytnikiem Kindle, ale nie znaczy to, że nie dopuszczam możliwości, że produkty konkurencji mogą być przynajmniej tak samo dobre, a może i lepsze. Z tego względu przyjrzałem się swego czasu czytnikowi Vedia eReader K10, który konkuruje z Amazonem głównie ceną. Wiąże się to niestety z pewnymi kompromisami i dość powiedzieć, że nie przypadł mi do gustu. Ale urządzeń na rynku jest cała masa, i to nie tylko z niskiej półki cenowej konkurujących z modelem Kindle Classic. Z pewnością warto się im przyjrzeć.
Czas na Pocketbook
Chociaż wspomniana wyżej Vedia mnie nie porwała, to postanowiłem dać szansę czytnikowi od innego producenta o nazwie PocketBook. Markę możecie kojarzyć, ponieważ często produkty tej firmy znajdują się na półkach sieci Empik. W oko wpadł mi konkretnie model 623 Touch Lux, który podobnie jak Kindle Paperwhite, posiada możliwość podświetlenia ekranu. Dodam też, że chociaż Paperwhite nie jest urządzeniem bez wad, to nie wyobrażam już sobie czytania w nocy z doczepianą lampką.
PocketBook Touch Lux to bardzo przyjemne w użytkowaniu urządzenie, które posiada wiele zalet i momentami nawet góruje nad Paperwhite. Amazon zdecydowanie powinien mu się przyjrzeć produkując kolejną generację swojego flagowego czytnika. Czytnik jest cały w kolorze czarnym, a na fronie oprócz rzecz jasna ekranu znajduje się kilka przycisków. Pełnią one raczej funkcję pomocniczą, gdyż głównym sposobem interakcji z czytnikiem, jak wskazuje jego nazwa, jest dotyk.
Po wyjęciu z pudełka
Między ekranem a przyciskami można znaleźć logo producenta, tak samo jak na jego plecach. Na dolnej krawędzi od lewej strony znaleźć można gniazdo słuchawkowe, miejsce na kabel microUSB do ładowania czytnika i wgrywania książek, przycisk reset, slot na karty microSD oraz przycisk blokady, będący jednocześnie włącznikiem urządzenia. Jeśli chodzi o jego budowę, to na uwagę zasługują zwłaszcza świetnie wyprofilowane plecki, dzięki czemu strasznie wygodnie się go trzyma w ręku.
Po wyjęciu czytnika z pudełka w oczy rzuca się pierwszy ekran, który opisuje najważniejsze cechy czytnika. Informuje on o użytym sześciocalowym ekranie E Ink Pearl, obsłudze za pomocą dotyku, "podświetleniu" (a raczej "nadświetleniu"), wbudowanym module Wi-Fi, wsparciu dla serwisu ReadRate i obsłudze wielu różnych formatów plików. Po uruchomieniu urządzenia należy wybrać język interfejsu (jest polski!), zaakceptować warunki umowy licencyjnej i wpisać datę i godzinę.
Pierwsze wrażenia
Następnie oczom użytkownika ukazuje się menu, które pozwala przejść do ustawień bądź otworzyć jedną z wgranych domyślnie książek. Z początku menu wydaje się bardziej chaotyczne i nawigacja trudna, a potem jest zresztą niewiele lepiej. Skutkuje to natomiast możliwością znacznie lepszego dostosowania czytnika do naszych potrzeb. Na możliwościach oprogramowania skupię się jak już się z nimi wszystkimi zapoznam, ale dość powiedzieć, że zawiera ono mnóstwo przydatnych opcji niedostępnych w produktach Amazonu.
Podświetlenie działa dobrze, wgrywanie książek to żaden problem, a do nawigacji po menu szybko można się przyzwyczaić. Samo czytanie jest wygodne i przyjemne, chociaż litery są nieco mniej wygładzone niźli w Paperwhite. Ale ponieważ dopiero zaczynam przygodę z tym PocketBookiem, to pełnej recenzji podejmę się dopiero jak przeczytam za jego pomocą kilka książek. Jeśli chcecie abym zwrócił uwagę na konkretny aspekt wykonania bądź oprogramowania tego czytnika, zostawcie informacje komentarz.
Wszystkie pytania wezmę pod uwagę i postaram się na nie odpowiedzieć w recenzji.