Nowy Chromebook od Acera - tani, ale z wieloma kompromisami
Google po cichu wprowadził do swojej oferty nowego laptopa z serii Chromebook. To linia komputerów, które działają pod kontrolą systemu Chrome OS, stworzonego przez Google na bazie przeglądarki internetowej. Najnowszy model został wyprodukowany przez firmę Acer dostępny jest od dziś w sprzedaży i zadziwia ceną, która wynosi zaledwie 199 dolarów.
Kolejny Chromebook od Acera nosi oznaczenie C7 i został zaprezentowany tak jak nowy model pochodzący od Samsunga. Nie odbyło się to na specjalnej konferencji, a za pośrednictwem wpisu na blogu Google. Najnowszy laptop z systemem Chrome OS to zdecydowanie model budżetowy, i już na pierwszy rzut oka widać, że producent musiał pójść na wiele kompromisów. Jednak biorąc pod uwagę cenę, może to być naprawdę idealny wybór dla wielu mniej wymagających osób.
System w Chromebooku oparty jest w całości o przeglądarkę i webaplikacje. Z początku brzmi to kuriozalnie, ale dziś i tak większość osób korzysta z komputera głównie w celu łączenia się z internetem. Przeglądanie portali społecznościowych, odbieranie poczty, oglądanie filmów poprzez VOD lub słuchanie muzyki poprzez streaming coraz częściej nie wymaga instalowania żadnych zewnętrznych programów. Do takich zastosowań z jednej strony nadaje się tablet, ale z drugiej Chromebook w cenie 199 dolarów, w przeciwieństwie do podobnego cenowo Nexusa 7, posiada większy ekran i pełnowymiarową klawiaturę. Chromebooki można łatwo współdzielić z innymi domownikami, bo w przeciwieństwie do większości tabletów dostępnych na rynku obsługują konta użytkowników.
Plusem nowego Acera jest zastosowany ekran o przekątnej 11.6 cala i rozdzielczości 1366 na 768 pikseli. Przy tak niskiej cenie spodziewałem się raczej archaicznego 1024 na 600, więc jest to miłe zaskoczenie. Nad ekranem znajduje się kamerka do wideorozmów, a łączność z siecią zapewnia moduł Wi-Fi oraz pełnowymiarowy port Ethernet. Niestety, co nie jest zaskoczeniem, zabrakło modemu 3G.
Dużym plusem Acera C7 jest obecność aż dwóch wyjść na monitor, czyli pełnego VGA oraz HDMI - pytanie, czy da się korzystać z obu jednocześnie, a biorąc pod uwagę specyfikację nie jest to wcale takie oczywiste. Niezbyt fortunne jest samo ułożenie portów. ale rekompensuje to ich ilość. Do wcześniej wymienionych można doliczyć jeszcze trzy USB2.0 oraz wyjście słuchawkowe. Zabrakło czytnika kart pamięci, ale taki zawsze można podłączyć przez USB, więc nie jest to dyskwalifikująca wada. Jeśli zaś chodzi o gabaryty, to nie jest najgorzej, bo laptop grubości około 2.5 centymetra waży 1.4 kilograma. Są to podobne wartości do popularnych i tanich netbooków, ale oczywiście nie ma porównania do najnowszych, kilka razy droższych, Ultrabooków. Jedynym mankamentem może być krótki czas pracy na baterii wynoszący 3.5 godziny, ale patrząc na cenę nie ma co spodziewać się cudów.
Specyfikacja nowego Acera podana na stronie Google nie zachwyca. Tajemnicą pozostaje wnętrze laptopa, a wiadomo tylko, że napędzany jest procesorem Intel Core. Acer nie chwali się tym, ile posiada rdzeni ani jakie ma taktowanie. Nie wspomina także o ilości pamięci operacyjnej i zastosowanym układzie graficznym, więc można spokojnie założyć, że nie są to imponujące dane. Obstawiałbym procesor o wydajności Atoma i od 1 do 2 GB pamięci RAM. Należy jednak pamiętać, że Chromebooka nie powinno porównywać się z innymi laptopami pod względem specyfikacji. Nie posiadają one Windowsa, więc jeśli system, będący de facto rozbudowaną przeglądarką, będzie działał płynnie, to dane o taktowaniu procesora nie będą dla użytkownika istotne.
Dość zaskakujący jest natomiast dysk twardy. Wedle specyfikacji podanej na stronie, w przeciwieństwie do nowego Samsunga z SSD, Acer zastosował typowy HDD o wielkości 320GB. Nieco mnie to dziwi, gdyż system Google na każdym kroku zachęca użytkownika do przechowywania wszystkich danych w chmurze i zrezygnowania z lokalnych kopii. Użytkownicy nowych Chromebooków otrzymują przecież w prezencie od Google 100GB przestrzeni na dane w usłudze Google Drive.
W tym momencie nie sposób jednak nie pomyśleć o nieco innym zastosowaniu Chromebooka, niż przewidział to producent. Zastanawiam się, z racji zastosowania procesora o architekturze x86 i sporego dysku, czy będzie możliwość zainstalowania, zamiast lub obok systemu Chrome OS, zwykłego Linuksa lub Windowsa. Teoretycznie powinno być to wykonalne, a jeśli okaże się to możliwe i łatwe do zrealizowania, Chromebook Acer C7 może okazać się jeszcze większym hitem sprzedażowym niż ostatni model Samsunga oparty o architekturę ARM, który kosztując 249 dolarów zdobywa pierwsze miejsce na listach sprzedażowych sklepu Amazon.
Jednak nawet jeśli Windows byłby zbyt ciężki dla nowego Acera, to biorąc pod uwagę wszystkie mankamenty i niedogodności, cena Chromebooka jest bardziej niż zadowalająca. Kosztuje on przecież dokładnie tyle samo, co tablet Nexus 7 w wersji z 16GB pamięci, a posiada większy ekran, dysk i pełną klawiaturę. Jest to też mniej niż połowa tego, na ile wymieniane były pierwsze laptopy z systemem Google, a moim zdaniem to właśnie wygórowana cena, a nie filozofia systemu operacyjnego, była przyczyną ich porażki.
Trzeba jednak też pamiętać, że w Polsce Chromebook będzie nieco ograniczonym komputerem. System wymaga do sprawnej pracy ciągłego podłączenia z siecią, a pokrycie kraju hot spotami mimo upływu lat nadal nie jest zadowalające. Ratunkiem może być tutaj modem 3G, ale nawet godząc się na tą niedogodność i tak wszyscy zainteresowani będą musieli sprowadzać Chromebooka zza granicy. Zamówić go można w Stanach Zjednoczonych poprzez Google Play i BestBuy, a w Wielkiej Brytanii w Amazonie i szeregu innych sklepów.
Nowy Chromebook od Acera moim zdaniem jest bardzo ciekawym produktem. Połączenie systemu o konkretnym przeznaczeniu, z wystarczającą specyfikacją i bardzo niską ceną może być receptą na sukces.