Tylko u nas: Przekrój zamyka darmowy dostęp do treści w internecie i wydaje "nawigator po świecie"
Chcę być polskim Murdochem - mówił mi podczas długiej rozmowy Grzegorz Hajdarowicz, właściciel Wydawnictwa Przekrój, której pełen zapis będzie można przeczytać w okładkowych tekstach w najbliższych wydaniach miesięcznika "Sukces" oraz tygodnika "Przekrój" - Jeśli mi się nie uda, to i tak postawią mi kiedyś pomnik - mówi. Hajdarowicz porywa się na bardzo ambitny projekt, szczególnie na tak trudnym polskim rynku medialnym - zamyka darmowy dostęp do treści prasowych w sieci i wydaje multimedialną platformę, którą nazywa "nawigatorem po świecie".
24 marca oficjalnie ogłosi to na specjalnej konferencji prasowej w Warszawie, ale już dziś możecie częściowo przeczytać o tym na Spider's Web. "Przekrój" jako pierwszy z topowych mediów w Polsce (ale borykający się ze zmniejszającą się z miesiąca na miesiąc sprzedażą) przechodzi w erę digitalizacji, na dodatek płatnej. Jeszcze w tym miesiącu "Przekrój" uruchomi dostępną po opłaceniu stałego abonamentu platformę multimedialną dostępną na komputerach PC, urządzeniach mobilnych na czele z iPadem, ale również w niedalekiej przyszłości na smartfonach i innych tabletach z systemem Google Android. Nad projektem Hajdarowicz ze swoją ekipą pracował od 2009 r., kiedy przejmował "Przekrój". Ostatnio zmienił nawet strukturę i władzę w swoim wydawnictwie. Redaktorem naczelnym połączonych redakcji obu tytułów w wydawnictwie będzie Artur Rumianek - szef projektu Nawigatora Przekroju. Dotychczasowe redaktorki naczelne - Katarzyna Janowska, redaktor naczelna "Przekroju" oraz Agata Daniluk, redaktor naczelna "Sukcesu" pozostaną w wydawnictwie. Ta zmiana ma swoją symbolikę - właściciel Wydawnictwa Przekrój stawia na całość w internecie.
- W ciągu pięciu lat papier będzie schodzącym produktem - uzasadnia decyzje personalne i strukturalne Grzegorz Hajdarowicz. To część prawdy, bo "Przekrój" średnio sobie radzi na rynku po tym, jak przejął go inwestor z podkrakowskich Karniowic. Sprzedaż stale spada - w styczniu 2011 r. "Przekrój" jako jedyny z czołowych tygodników opinii w Polsce stracił - dziś czyta go już tylko 42 712 czytelników; rok temu czytelników o 2% więcej. W latach 70 ubiegłego wieku "Przekrój" kupowało 700 tys. osób.
Kiedy półtora roku temu przejmował "Przekrój" Hajdarowicz buńczucznie zapowiadał 120 tys. sprzedaży w ciągu trzech lat. Na półmetku, zamiast rosnąć sprzedaż spada. - Jak podawałem tę kwotę, to żaden dziennikarz mnie nie zapytał - panie, a gdzie pan znajdzie te 120 tys. ludzi? Wszyscy mówili: papier, papier, papier. Ja nie protestowałem. Nigdy nie mówiłem, że chodzi o papier - broni się Hajdarowicz. Dla niego papier wkrótce będzie passe. Ma to się stać już za 4 lata, czyli w 5 lat od pojawienia się pierwszego tabletu na rynku. Według Hajdarowicza papier będzie jak dorożka - każdy lubi nią jeździć będąc na wakacjach w górach, ale to drogi komfort. - Dzisiaj daję czytelny przekaz - my stawiamy na aplikację internetową, naszą nawigację po świecie. W papierze chcemy przyjąć model "Time'a". "Time" ma 52 kolumny i to są kolumny, które warto wziąć do ręki - mówi.
Ma półtora roku by dopiąć swego. 120 tys. czytelników "Przekroju" chce znaleźć w internecie - na dodatek płatnym internecie. "Nawigator po współczesnym świecie" ma być multimedialną platformą internetową z płatnym dostępem do "Przekroju" i "Sukcesu". Ma oferować znacznie więcej treści od tego, co dziś jest w wydaniach papierowych. Platforma ma być oparta na multimedialnym przekazie, a nie na suchym tekście. Treść ma być uaktualniania na bieżąco. - Dziennikarz musi zacząć widzieć swoje dzieło w wymiarze przestrzennym - tłumaczy Hajdarowicz pomysł na "dziennikarstwo na nowe czasy", które przy okazji debiutu "The Daily" ogłosił Rupert Murdoch. Obok tekstów z wydań papierowych, pojawią się więc w Nawigatorze materiały dostępne tylko w internecie. Będą specjalnie przygotowane materiały wideo, audio, zdjęcia, felietony, reportaże i relacje. Podczas spotkania Hajdarowicz pokazał mi kilka z tych, które będą dostępne na starcie - szczególnie wideo robi dobre wrażenie. Nawigator ma formę kostki, której każda ściana daje dostęp do różnych form internetowych treści.
Nawigator ma mieć również pewną otwartą formułę dla wszystkich, która ma być "lepszym, sprofilowanym Facebookiem". To "Twój Przekrój" - miejsce, które pozwoli dzielić się przekonaniami, komentarzami i własną sztuką z innymi czytelnikami "Przekroju". - Jak to sprofilowany Facebook? - pytam. To Facebook nie jest odpowiednio sprofilowany? - Jeśli zrobiłby pan zdjęcie swojego życia i umieścił je na Facebooku, to w zależności od tego, ilu ma pan znajomych, to tyle osób go zobaczy. Pewnie więc ze 30, 50, no - może ze 100. Twój Przekrój będzie oferował szansę, że to zdjęcie obejrzy znacznie większa liczba osób niż na Facebooku - odpowiada mi Grzegorz Hajdarowicz. Twój Przekrój ma być miejscem, które połączy płatny charakter Nawigatora z otwartym dla świata zewnętrznego przekazem w formie społecznościowej. Ma być samonapędzającą się marketingową lokomotywą Nawigatora Przekroju.
"Przekrój" zaoferuje też dostęp do wszystkich archiwalnych wydań w formie zdigitalizowanej. - To będzie hit - przewiduje Hajdarowicz. - "Przekrój" jako jedno z nielicznych polskich mediów nie musi się wstydzić swojej przeszłości. Nawet okładek z Bierutem, czy Stalinem - one są urocze. Każdy subskrybent "Przekroju" w sieci ma mieć dostęp do pełnego cyfrowego archiwum tygodnika, które budowane jest na bieżąco.
- Do kogo będzie adresowany zamknięty nawigator po świecie "Przekroju"? - pytam z niedowierzaniem. - Do 16 mln internautów w Polsce - odpowiada mi pewny swego Hajdarowicz. - Ci, co będą mieli iPada, będą mogli skorzystać z aplikacji na tablecie. Ci, co mają zwykłe pecety, będą mogli skorzystać z naszej oferty. Każdy z dostępem do internetu będzie mógł nas czytać.
Pytam więc o wyniki zamkniętej prasy na Zachodzie. W ciągu kilku miesięcy po zamknięciu bezpłatnego dostępu do "Timesa" w sieci, odwiedzalność strony spadła przecież o ponad 90%, a liczba użytkowników o 62%. Tylko 2% z nich zdecydowało się wykupić abonament na dostęp do "Timesa" w sieci. Pytam o wyniki "Newsweeka Polska" na iPadzie. Przedstawiam sytuację sprzedaży prasy na iPadzie, która po pierwszych zachwytach regularnie spada. - Zrobienie ulepszonego PDF to za mało - ucina moją wyliczankę Hajdarowicz. Użytkownik internetu i tabletu szybko się takimi produktami nudzi. "Przekrój" zaoferuje coś zupełnie innego.
- No ale jak pan będzie walczył o kliki? - pytam zniecierpliwiony. - Treścią w środku - odpowiada Hajdarowicz. - Ale jak pan pokaże treść skoro dostęp do niej będzie zamknięty? - Mamy pomysły marketingowe. Myślę też, że nastąpi coś takiego jak w przypadku "Wired" na iPadzie - taki naturalny medialny zgiełk, którzy przyniesie zainteresowanych czytelników. Sięgnę, zobaczę. Jak zobaczą, to jestem przekonany, że będą chcieli zostać - tłumaczy Hajdarowicz dodając, że w przeciwieństwie do "The Daily" Murdocha nie udostępni Nawigatora za darmo na początku. Ile więc będzie kosztował dostęp do niego? - pytam, ale Hajdarowicz tego zdradzić mi jeszcze nie chce. Mówi, że ogłosi na specjalnej konferencji prasowej.
Nie straszne są mu spartańskie warunki subskrypcji w App Store Apple'a . - Ja rozumiem, że Apple jest monopolistą na rynku. Zaraz pojawią się jednak inne pomysły. Skorzystamy z nich - odpowiada Grzegorz Hajdarowicz dodając, że dziś kolportaż papieru również swoje kosztuje. Pytam go więc gdzie za pięć lat będą jego tytuły. - W wariancie A, to będzie śmierć papieru. Czy "Przekrój" będzie wychodził w 2 tys., czy 5 tys. nakładu, to nie będzie istotne, bo w 5 lat po pojawieniu się pierwszego tabletu, zacznie się śmierć papieru.
Na koniec pytam Grzegorza Hajdarowicza, czy sukces Nawigatora Przekroju to jego największe marzenie. - Oskara chcę dostać - mówi i wymienia długą listę swoich inwestycji: jest producentem filmowym, ma plaże w Brazylii, gdzie chce zrobić "raj na ziemi", ma szereg nieruchomości w Polsce i zagranicą oraz firmy finansowe. Ale - jak przyznaje - projekt digitalizacji "Przekroju" zajmuje mu aktualnie mnóstwo czasu.
Ciekawe czy mu się uda. - Jeżeli będę miał sukces, to będę mógł wtedy mówić - to ja jestem polskim Murdochem. Jak nie będę miał sukcesu, to kiedyś i tak mi tablicę pamiątkową wystawią - rzuca na koniec Grzegorz Hajdarowicz.