REKLAMA

Apple ma problem, bo Air zjada iPada

ipad_air
Apple ma problem, bo Air zjada iPada
REKLAMA

Pierwsza moja myśl, jaka przyszła mi do głowy, gdy zobaczyłem, że Apple wprowadza do swojej oferty jedenastocalowego MacBook Air była taka: hej, a jak to się ma do obecności w portfolio iPada 3G? Przecież zakres funkcjonalny obu urządzeń jest bardzo podobny. Dzisiaj, w kilka tygodniu po tym debiucie podobne pytania zadają czołowi biznesowi analitycy. Rodzi się naturalne pytanie: czy nowy Air nie kanibalizuje sprzedaży iPada?

REKLAMA

Steve "Wielebny" (jak mawia Tomasz Świderek na Twitterze) Jobs postawił się co nieco pod ścianą, kiedy w styczniu 2010 r. dowodził, że netbooki to kupa (jak mawia Paweł Opydo na Playr) - że słabe, że wyświetlacze kiepskie, że obarczone oprogramowaniem PC. Wtedy było to odważne stwierdzenie - w końcu netbooki były jedną kategorią rynku PC, która pokazywała wzrosty. Nowoczesnych tabletów z nowym pozycjonowaniem marketingowym nie było wtedy w ogóle.

Dzisiaj kiedy netbooki stanowią już tylko 12% sprzedaży na rynku PC (rok temu 18%) jest jasne, że tracą one na rzecz tabletów. A - jak pisałem przed tygodniem - że Apple kontroluje ponoć 95% rynku tabletów, to wiadomo, że tablety przegrywają tak naprawdę z iPadem. Potwierdzało to zresztą badanie Morgan Stanley, według którego 44% z tych, którzy dziś kupują iPada, robią to zamiast kupować netbooka.

Taki krajobraz był przed debiutem nowego MacBook Aira, szczególnie tego z jedenastocalowym erkanem. Wprawdzie Steve "Wielebny" wyszarpałby pewnie za uszy każdego kto nazwałby nowego Aira netbookiem, to fakt, że to najmniejszy sensownie możliwy ekran, ultra-lekki, ultra-przenośny, z małym dyskiem komputer z pełnowymiarową wbudowaną klawiaturą czyni go topowym modelem przedstawicieli netbooków.

Któż by nie chciał takiego netbooka, szczególnie, że w przeciwieństwie do iPada pierwszej generacji służy on - obok konsumpcji mediów, jak tablet - do produktywnych zastosowań, jakże przydatnych chociażby podczas biznesowych podróży. No i teraz najważniejsze - cena. Za 10" iPada WiFi+3G, z 64 GB dyskiem zapłacić przyjdzie praktycznie tyle jedynie o 170 dol. mniej od podstawowego modelu MacBook Aira, z 11" ekranem oraz dyskiem 64 GB. Dla kogoś kto potrzebuje komputera "na zewnątrz" a nie do domu (a iPad 3G jest pozycjonowany jako świetny poza domem) gra warta gruntownego przemyślenia.

REKLAMA

Podobne pytania zadają analitycy rynkowi. Rodman & Renshaw właśnie zaobserwowali, że rynek dostawców komponentów do produkcji iPada wskazuje na produkcję w tempie 2 mln tabletów na miesiąc. To aż o 1 mln mniej niż wcześniej oczekiwano. Co więcej tendencja raczej jest spadkowa, a nie wzrostowa, to przy oczekiwanym debiucie iPada na kolejnych rynków raczej zastanawiająca sprawa.

Jeśli skonfrontujemy tą obserwację z tym, że przy kapitalnych wynikach ostatniego kwartału Apple'a jedyny znak zapytania stanowiła raczej dość przeciętna sprzedaż iPada oraz z tym, że nowy MacBook Air 11" miał ponoć rewelacyjne wejście w rynek (także na polskim rynku, gdzie sprzedaje się ponoć najlepiej ze wszystkich Maków w historii), to nie można zadawać naturalnie rodzących się pytań: czy nowy Air nie kanibalizuje sprzedaży iPada?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA