Wykop, hejt i zamawianie zlewów. Tak się bawi największy polski serwis społecznościowy

Wykop to dziś cyfrowy skansen, w którym czas zatrzymał się w okolicach 2010 roku. Gdy wolność słowa w internecie była najświętszą wartością. Gdy jeszcze nie wiedzieliśmy, jakie skutki pociąga za sobą mowa nienawiści i dezinformacja. I gdy trollowanie innych było dowodem na spryt. Dziś jednak budzi to oskarżenia o tolerowanie hejtu, fake newsów i stalkingu.

26.08.2021 07.07
Wykop, moderacja, Michał Białek: jaki jest największy polski serwis społecznościowy?

- Chyba sto koni… Tak, z setką koni wielkości kaczki. To jest trudniejsze i z tym się częściej spotykamy. Chociaż z kaczką wielkości konia też się zdarza… - wieloletni szef Wykopu Michał Białek na chwilę zamyśla się, odpowiadając nam na typowe dla Wykopowiczów, zwanych też Mirabelkami (kobiety, różowe paski przez różowy kolor loginów w serwisie) i Mirkami (mężczyźni, niebieski), pytanie. Brzmi ono: wolałbyś walczyć z kaczką wielkości konia czy z setką koni wielkości kaczki?

Białek nawiązuje odpowiedzią do Wykopu: na co dzień jego moderatorzy stykają się z setkami (kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie) zgłoszeń dotyczących wpisów, komentarzy i znalezisk, które zapalają czerwone lampki i które muszą poddać ocenie moderacyjnej. Sprawdzić, czy nie naruszają one polskiego prawa i nie łamią zasad korzystania z serwisu.

Rzadziej zdarza się „kaczka wielkości konia”, ale jednak się zdarza. Czasem to nachalny, wracający mimo kolejnych blokad kont, internetowy troll czy wręcz przestępca. Czasem ktoś niezgadzający się z tym, że jego wpis był moderowany przez zespół Wykopu, więc — szukający odwetu. Nawiązanie szefa tego właściwie już jedynego znaczącego polskiego portalu społecznościowego do trudnych użytkowników jest nieprzypadkowe. Od kilku dni jest o nich głośno i to w taki sposób, który u samego Białka budzi oburzenie.

- Jesteśmy agregatem, linkujemy do treści. Gdybyśmy sami tworzyli lub wybierali treści, które pojawiają się na Wykopie, to bylibyśmy redakcją. My dajemy użytkownikom platformę do publikacji linków oraz treści własnych i nie możemy cenzurować niczego przed publikacją. Na tym polega idea portali społecznościowych. Oczywiście moderujemy treści, które zostaną opublikowane, a nasza moderacja wciąż czuwa, aby publikacje mieściły się w obrębie polskiego prawa oraz regulaminu działania serwisu. Nie ma u nas  mowy o cenzurze prewencyjnej, ponieważ ta wypaczyłaby podstawowy sens portalu — zapewnia szef Wykopu.

Poprzedni szef, Tomasz Drożdżyński lata temu twierdził inaczej: „Na Wykopie panuje cenzura. Jeżeli komuś taka sytuacja nie odpowiada, serdecznie zapraszam do usunięcia konta”.

Gdy jednak efekty pracy dzisiejszej „moderacji, a nie cenzury” wypłynęły poza Wykop, nie wzbudziły zachwytów. Wręcz przeciwnie — można by powiedzieć, że serwis musiał posmakować tego, co sam serwuje innym od lat.

Jesteś u Talibów!

Dziennikarka Jagoda Grondecka od miesięcy relacjonowała wydarzenia z Afganistanu. Gdy po wycofaniu się wojsk amerykańskich Talibowie rozpoczęli ofensywę, jej konta w social mediach z miejsca stały się popularne. Trafiła też w krąg zainteresowania Wykopowiczów.

15 sierpnia Grondecka wrzuca na Twittera skrin maila, jakiego właśnie dostała. „Jestem użytkownikiem Wykopu. Mamy akcję zgłaszania takich dziwek jak ty do cyberoddziału Talibów. Właśnie cię zgłosiłem. Załączyłem twoje wpisy, dziwko. Chciałaś sobie poruchać perskiego księcia? To teraz będziesz ruchana. Talibowie znajdą cię i zabiją” - pisze w treści osoba, która podpisuje się jako roshida55.

Dodany w mailu link kieruje do wpisu na Wykopie, w którym opisywano, jak moderacja nie reaguje na wpisy nawołujące do donosów Talibom na Afganki dorabiające sobie jako camgirls.

Po tym, jak Grondecka upubliczniła maila z prośbą o pomoc, rozpętuje się awantura. Wykopowicz roshida55 z jednej strony odżegnuje się od autorstwa maila, z drugiej odgraża, że doniesie na dziennikarkę na policję, bo spływa na niego hejt na Wykopie.

- Nie ma dowodów, że faktycznie roshida55 stał za tym mailem. Ale ledwie niewiele wcześniej ten właśnie użytkownik na Wykopie napisał komentarz, w którym w sposób jasny ujawniał swój stosunek co do Talibów i kobiet — zauważa inny Wykopowicz Villard, który pod wpływem tej sytuacji postanowił zawalczyć z tym jakim miejscem stał się ten serwis. Ale o tym za chwilę. Na Wykopie treści tych już nie ma. Nie jest jednak problemem dotrzeć do zapisanych kopii części z nich.

Efekt: Wykop trafił pod pręgierz opinii publicznej. Białka to dziś denerwuje, prezes portalu nie rozumie, dlaczego wszyscy od razu obarczyli go winą i zapewnia, że sam serwis pytał roshidę55, czy to on stał za mailem. Użytkownik zaprzeczył. Zresztą roshida55 wciąż zapewnia o swojej niewinności i zarzeka się, że złożył w sprawie zawiadomienie na policję. Jednak na naszą prośbę o kontakt nie odpowiedział. Władze Wykopu na pytanie, na którym komisariacie złożone zostało zawiadomienie, też nie potrafiły nam odpowiedzieć.

Wykop tłumaczy, że wszystko to mistyfikacja. Winę zrzuca na 4chan - amerykański serwis o złej sławie, którego działania rezonują w całym Internecie — to tam trolle faktycznie podjudzały do takiej akcji. - Przyglądaliśmy się temu, moderowaliśmy jakiekolwiek treści związane z Afganistanem, ale ta akcja nie miała początku u nas. Nasza społeczność nie jest krystaliczna, ale w tej sytuacji Wykop jest ofiarą tej sytuacji — rozkłada ręce Białek. W trakcie sytuacji ze zgłaszaniem to Talibów, moderacji problem zgłaszali sami Wykopowicze, ale reakcje nie zawsze były błyskawiczne.

Ale tak naprawdę Wykop i tak ma dużo szczęścia, że dopiero teraz oczy opinii publicznej skierowały się na niego. Od lat nie budził większego zainteresowania. Nie trafiał pod pręgierz jak Facebook czy YouTube za problemy z moderacją treści. Nie zauważono — jak w przypadku Twittera — jego siły we wpływaniu na społeczne nastroje. W międzyczasie na Wykopie po cichu wyrosła specyficzna masa użytkowników przekonanych o swojej sile, bezkarności i prawie do tego, by ukarać każdego, kto im się sprzeciwi.

Wina i kara według Wykopków

Winny nr 1: Sławomir. Produkował nagrania dla jednego z youtuberów ze wschodu Polski. Produkował to za poważne słowo, coś tam nagrał, coś zmontował. - Pilnowałem, by nie działa się im krzywda. Wiadomo, to nieszczególnie poważny kontent. Ludzie, którzy w nim występują, są prości, więc łatwo im przekroczyć granicę. Poszła fama po Wykopie, że nie chcę im pozwalać na za dużo swobody, że cenzuruję — opowiada swoją wersję wydarzeń mężczyzna. - To nie była prawda, że manipulowałem tymi nagraniami. Ale to nikogo nie interesowało. Wykopki były żądne krwi.

Kara: hejt, wysyp komentarzy w mediach społecznościowych także wzywających do przemocy, wyciąganie zdjęć Sławomira i jego żony z serwisów społecznościowych, robienie z nich memów. - Zdobyli nawet numer telefonu mojej żony i wydzwaniali do niej w czasie, gdy była w ciąży.

Historia Sławomira nie jest jednoznacza. Już po publikacji tego tekstu dostaliśmy kilka sygnałów dotyczacych etyczności jego działań a być może nawet łamania prawa przez mężczyznę. On sam odpiera je wszystkie i z każdego wytłumaczył się redakcji. Jednak nie same działania Sławomira są kluczowe (jeżeli zarzuty są prawdziwe to są odpowiednie służby, które powinny się tym zainteresować) tylko jaki wywołaly efekt. A tym jest internetowy samosąd wykonywany przez Wykopowiczów. Bez wyroku, bez procesu uznano go winnym i wymierzono karę.

Winny nr 2: Villard, na Wykopie był od 8 lat. - Przez lata to było ciekawe miejsce, nie pozwalało wpaść — jak w innych mediach społecznościowych — w bańkę. Ale jest coraz gorzej. Jest dużo treści otwarcie faszystowskich, coraz więcej mowy nienawiści. Po historii z Grondecką miałem dość — mówi nam mężczyzna, który w realu jest prawnikiem. - Zebrałem ogólnodostępne informacje, jakie firmy reklamują się na Wykopie i przygotowałem instrukcję dla użytkowników, by pisali do reklamodawców i wskazywali, że raczej nie wypada być w tak toksycznym miejscu. Chciałem w ten sposób zmusić Wykop do poprawy działania — tłumaczy Villard. Instrukcję wrzucił oczywiście na Wykop.

Kara: wypad z Wykopu za „działania na niekorzyść wizerunku serwisu”. Ban na rok.

Winna nr 3: Hannahalla, na Wykopie od 2009 roku, gdy była w gimnazjum. - Ale regularnie przeglądałam Wykop już wcześniej — mówi dwudziestokilkuletnia dziś brunetka, z którą widzimy się na warszawskiej Woli. Niedaleko swoje biuro ma znany w całej Polsce obwoźny Cyrk Zalewski. Hannahalla zaczyna opowiadać o cyrku, jaki zrobiono jej na Wykopie.

Od dziecka pociągała ją informatyka, już w podstawówce miała niezłe pojęcie o krajowej i światowej polityce. Średnia na świadectwie kończącym gimnazjum - 5,33. Pochodzi z małej wioski na wschodzie, więc na Wykopie znalazła ludzi, z którymi mogła porozmawiać na ciekawe tematy. Z czasem stała się tam rozpoznawalna. Wrzucała przepisy kulinarne, instrukcje DYI (zrób to sam) z remontu w domu, jeździła na Wykop Party — organizowane przez portal spotkania użytkowników.

Początek 2017 roku to czas, gdy wśród Wykopowiczów idolem jest DanielMagical — patostreamer. Hannahalla poświęciła wtedy chwilę na negatywne komentarze o mężczyźnie — podobnie jak wiele innych osób na Wykopie. Jednak to ją i 5 innych użytkowniczek Wykopowicze postanawiają obrać za cel.

Kara: zdobywają ich dane — imiona, nazwiska, zdjęcia, adresy mailowe. DanielMagical akurat prowadzi stream na YouTube, więc Wykopowicze wykupują donejty, dzięki którym mogą wyświetlić na filmie swoje wiadomości. A w nich — właśnie te prywatne informacje. - To była straszna noc. Usuwałam z sieci wszelkie foty, konta, ukrywałam posty, gdzie się dało. Bałam się, że znajdą mój numer telefonu. Różni ludzie do mnie pisali. Od tamtej pory jednak nie mam nigdzie w portalach podanego nazwiska — mówi kobieta.

To jednak był dopiero początek.

Listopad 2020. Przez kraj przechodzą protesty kobiet. Hannahalla bierze w nich udział i relacjonuje to w portalu. Pod domem Kaczyńskiego spotyka reportera Onetu, który zagaduje ją przed kamerą. W kilkuminutowej rozmowie kobieta mówi m.in. o wzmożonych siłach policji, strajkach z poprzednich dni i swoim stosunku do aborcji. Prowadzący pokazuje jej transparent obrazujący dwa oblicza Jarosława Kaczyńskiego: jeden to napuszony, muskularny pies w Sejmie, drugi to ten zza kulis: malutki, uległy pieseł.

Kara: dla Wykopków to dowód na zbytnią potrzebę atencji. - Dostałam od kogoś wiadomość, że moje dane trafiły na rosyjski chan. Znowu to samo: szybko zmieniam wszędzie hasła, sprawdzam zabezpieczenia kont, ukrywam, co się da. Na skrzynkę dostaję maile o różnych podejrzanych próbach logowań. Niestety tym razem mają także mój numer telefonu, więc dochodzą też SMSy z internetowych bramek — opowiada Hannahalla.

Historie tych trzech osób brzmią egzotycznie, trochę nierealnie, z jakiejś dziwnej części sieci, o której istnieniu masowy użytkownik nie do końca zdaje sobie sprawę. Ale taka właśnie jest atmosfera na istniejącym od 16 lat Wykopie.

Od Digg do Wykopu

- Wykop pełen jest pozytywnych i wartościowych inicjatyw, które podejmują nasi użytkownicy. Niestety, nie zawsze przyciągają one uwagę z zewnątrz. Kiedy mamy do czynienia z aferą — zainteresowanie mediów w naturalny sposób wzrasta. Może nam się to nie podobać, jednak taki jest charakter działania mediów i nie obrażamy się na to  — stwierdza Michał Białek. Na spotkanie z nami — a dokładniej: wideospotkanie — przychodzi z Pawłem Ellerikiem, dyrektorem operacyjnym Wykopu. Nie ma z nimi rzecznika, ani żadnego pracownika biura prasowego, bo takie biuro w Wykopie nie istnieje. Wykop nie korzysta też z usług żadnej agencji PR.

Sam Białek jest twarzą i szefem Wykopu od 13 lat. Serwis został założony wcześniej, bo pod koniec 2005 roku — podobnie można datować też początki polskiego zrywu w stronę internetu 2.0. Gdy będący jeszcze w liceum Piotr Chmolowski zakładał stronę wykop.pl, nie ukrywał, że inspiracja przyszła od amerykańskiego digg.com. - Nazwa serwisu też jest poniekąd nawiązaniem do pierwowzoru. Chcieliśmy, żeby odzwierciedlała ona charakter serwisu ("wydobywanie", "wykopywanie" najciekawszych informacji spośród internetowego bałaganu) - mówił w 2006 roku Chmolowski w wywiadzie dla Wikinews.

Kiedy portal zaczął rosnąć, Chomolewski odsprzedał go bardziej doświadczonemu Tomaszowi Drożdżyńskiemu, a ten poszukał inwestora w postaci holenderskiego funduszu inwestycyjnego Garvest, który w spółkę włożył 600 tys. zł. Wtedy, w 2009 roku nad serwisem pracowały 4 osoby w pełnym wymiarze i kilka dochodzących. - Wykop ciągle ładnie rośnie, jesteśmy 500 proc. więksi niż w zeszłym roku i ponad 1500 proc. więksi niż w momencie podpisywania umowy inwestycyjnej — mówi Drożdżyński w wywiadzie z MamBiznes.pl. Wtedy serwis miał miesięcznie 2,4 mln unikalnych użytkowników, w tym 90 tys. zarejestrowanych. Dziś zarejestrowanych jest 1 mln, choć liczba UU od lat spada. W 2019 roku było ich niemal 5 mln, rok później - 3,2 mln.

W październiku 2012 serwis przejmuje Allegro. Spekulowano, że Allegro zdecydowało się na ten zakup, by wzmocnić bazę swoich klientów, ale nowy dyrektor operacyjny Michał Białek zapewniał, że serwis pozostanie samodzielny. Zresztą w portfolio Allegro Wykop nie został na długo. Już 3 lata później spółka ta zdecydowała się odsprzedać go na powrót funduszowi Garvest B.V. Jako że fundusz ten należał do Arjana Bakkera, czyli założyciela Allegro, to sytuacja była specyficzna. Współzałożyciel Allegro kupił od Allegro serwis, w który dawno temu zainwestował, a który później sprzedał… Allegro. Co więcej, na jego czele jako członek zarządu ostatecznie stanął Brech Bakker, syn Arjana, który jako mobile developer sam przez rok pracował w Wykopie.

Masa pytań

Białek musi się chwilę zastanowić po pytaniu, z których działań na Wykopie jest najbardziej dumny. Wymienia ich sporo.

Baryłka Krwi to akcja zbierania krwi wśród Wykopowiczów, która została zapoczątkowana 8 lat temu. Obecnie użytkownicy mają za partnerów akcji takie firmy jak PKP InterCity czy Mobile Vikings. W ostatniej, jedenastej edycji zakończonej w czerwcu Wykopowicze oddali w sumie 328 litrów krwi w nieco ponad 100 dni.

Inną akcją użytkowników serwisu jest #ewakuacjaboners, czyli zgłaszanie przypadków zastawionych wyjść ewakuacyjnych w hipermarketach. Jesteś na zakupach i widzisz taką sytuację? Zgłoś na Wykopie, a użytkownicy podpowiedzą lub sami przekażą informacje, gdzie trzeba.

Z kolei w akcji #rowerowyrownik uczestniczą cykliści, którzy wspólnie próbują - poprzez sumowanie wyników indywidualnych przejazdów - pokonać długość równika. W momencie pisania tego tekstu już udało im się to 15-krotnie, bo równik ma 40 tys. km długości, a Wykopowicze przejechali w tym roku łącznie już 600 tys. km.

Szef Wykopu rozpromienia się też gdy mówi o AMA, czyli ask me anything - formie rozmowy na forum z ciekawą lub/i znaną postacią, którą można zapytać o wszystko. Wykopowicze zakładają takie dyskusje między sobą. Ktoś jest pielęgniarką, ktoś hydraulikiem we Francji, ktoś pilotem F-16 - więc pytajcie, o co chcecie! Sam Wykop też wspiera czasem organizację AMA - np. przy poprzedniej  kampanii prezydenckiej na pytania Wykopowiczów odpowiadali kandydaci na urząd. Innym razem w AMA uczestniczył Lech Wałęsa - zresztą wieloletni użytkownik Wykopu - i to niedługo po ponownych oskarżeniach o współpracę z SB. To na Wykopie Wałęsa po raz pierwszy odniósł się do tych zarzutów, co było potem cytowane w wielu ogólnopolskich mediach.

Swoją drogą Wałęsa trafił na Wykop przypadkiem. Wrzucał swoje zdjęcia na BLIP-a, nieistniejący dziś serwis, który został kupiony przez Wykop, który w spadku dostał też byłego prezydenta jako użytkownika. Ponoć w jednym z wywiadów narzekał, że w tym serwisie „ciągle przekręcają mu zdjęcia przy wrzucaniu”. Ponoć Wykop specjalnie z tego powodu napisał program, który wrzucane przez użytkowników zdjęcia stawia w razie potrzeby do pionu.

AMA odbyło się też z Jarosławem “Masą” Sokołowskim, skompromitowanym świadkiem koronnym i byłym pruszkowskim gangsterem. Wykopowi oberwało się wtedy od użytkowników za promowanie degenerata i przestępcy. Białek dziś nie żałuje tamtego AMA: - Świat „Masy” to świat bardzo mi daleki, ale słuchanie jego historii było interesujące. Pamiętajmy, że mieliśmy też innych gości na AMA: prezydenta Andrzeja Dudę, Cezarego Pazurę, Krzysztofa Hołowczyca, Bohdana Smolenia, Tadeusza Sznuka… - wymienia Białek. I dodaje, że — poza osobistymi życzeniami — marzy mu się AMA z Robertem Lewandowskim.

Jednak chyba największy impakt miały protesty wokół ACTA zorganizowane na Wykopie w 2012 roku. - Nasi programiści w 24 godziny napisali wtedy skrypt do użycia dla wszystkich. Wystarczyło go wkleić, by wyłączyć swoją stronę w internecie i zastąpić ją czarną planszą protestu. W ciągu doby do akcji dołączyło 2000 stron internetowych, w pewnym momencie 60 proc. polskiego internetu było po prostu czarne — wspomina Białek z uśmiechem.

Jednocześnie ACTA była ważnym ideologicznie wydarzeniem dla ówczesnej młodzieży protestującej na ulicach i niosącej sztandary z hasłami wolności sieci i braku cenzury. Białek z rozrzewnieniem wspomina tamten czas, bo wydawać się może, że właśnie taka filozofia jest mu najbliższa: jak największej wolności w sieci. A przynajmniej na to wskazują działania moderacji i jego własne słowa. Pytany o ideę, filozofię Wykopu, odpowiada: - Wykop jest jedynym medium tej wielkości, które jest niezależne — nie opowiadamy się po żadnej ze stron w dyskusji politycznej, ideologicznej czy światopoglądowej. W przeciwieństwie do innych mediów społecznościowych u nas nie wpada się w informacyjną bańkę, która otula i przekonuje, że tylko własne racje są prawdziwe.

Rola Wykopu to według niego „dawanie userom platformy do tego, by mogli się wypowiadać”. - Nie zawsze są to wypowiedzi przyjemne i „po naszej myśli”, ale pozostawiamy im wolność. I właśnie dlatego Wykop wciąż ma taką wysoką pozycję. Nasi użytkownicy mają bardzo silny sentyment do tego, co stoi u podstaw ery web 2.0 w Internecie.

Wykopki na wojnie

Ta wolność ma drugie dno. - Stalking, groźby karalne, materiały pedofilskie czy kradzieże i sprzedaż kont to od kilku lat praktycznie wykopowa codzienność i jednocześnie tylko wierzchołek góry lodowej. Sam zostałem „wystalkowany” przez pewnego osobnika, który groził wysłaniem do mnie kolegów z ONR, znalazł jakieś moje stare zdjęcie z innego portalu i nawet specjalnie założył konto na LinkedIn, żeby zwiedzić mój profil. Postraszony sądem usunął konto i nigdy więcej nie wchodził mi w drogę. Nawet nie widziałem szczególnego sensu, by zgłaszać to moderacji, ale jeśli dobrze pamiętam, napisałem wtedy maila na kontakt — zero odpowiedzi — Mateusz, kolejny użytkownik Wykopu z 10-letnim stażem opowiada, jak wygląda modus operandi „wykopków”, gdy uznają kogoś za wroga.

Z Villardem spotykamy się na kawę w centrum miasta. - Jedyne, co mnie powstrzymuje przed wystąpieniem pod nazwiskiem w tekście to, że wiem, jak Wykopki się mszczą. A niekoniecznie mam ochotę na festiwal trollowania, stalkowania, zamawiania na mój adres zlewów, zawalania mi kont w mediach społecznościowych wyzwiskami, obrzydliwych maili do przełożonych. Te metody są powszechne, gdy trafi się na ich radar. Moderatorzy i szefowie Wykopu doskonale o tym wiedzą — dodaje prawnik.

- Ocena moderacyjna nie zawsze jest kwestią zerojedynkową, a to, w jaki sposób poszczególne treści są indywidualnie postrzegane, bywa rzeczą subiektywną. Zdajemy sobie sprawę, że dziś internet przynosi coraz to nowe wyzwania — zasięg informacji, szybkość ich obiegu oraz oddziaływanie serwisów internetowych jest zupełnie inne niż kiedyś. Odpowiadamy na te wyzwania poprzez wdrażanie rozwiązań technologicznych, które pomagają nam w szybkim eliminowaniu zachowań niepożądanych. To nie wygląda tak, że można u nas bezkarnie kogoś pomówić, oskarżyć, szerzyć mowę nienawiści — twierdzi jednak Paweł Ellerik i opowiada o tym, że serwis cały czas pracuje nad doskonaleniem mechanizmów kontroli tego, co się na nim dzieje. - Codziennie publikuje się u nas około 700-800 znalezisk i około 100 tys. komentarzy, zdjęć, oraz wpisów. Skoro co miesiąc do moderacji trafia ok. 80 tys. zgłoszeń — w tym część zgłoszeń dotyczy tych samych wpisów — to pokazuje, że kontrowersje dotyczą ogromnej mniejszości tego co publikują Wykopowicze — tłumaczy Ellerik.

Zapewnia, że Wykop to nie dziki zachód. Mówi o zaawansowanych narzędziach (m.in. rozwiązania Internet Watch Foundation czy własne algorytmy uczące się), współpracy m.in. z Dyżurnetem i NASK w zakresie identyfikowania zachowań niebezpiecznych i nielegalnych, rozwiązaniach ograniczających możliwość manipulowania treściami i tworzenia sztucznych kont, weryfikacji SMS-owej. - Kiedy jest to potrzebne, współpracujemy również z dedykowanymi do tego służbami. Naszą rolą jest zapewnić ramy do bezpiecznej, ale wolnej dyskusji w Internecie. Nie chcemy stanąć w sprzeczności z DNA portalu typu social news. Problemem bywa to, że pojawiają się różnego rodzaju trolle, które starają się działać na szkodę naszej społeczności. System prawny, w którym funkcjonujemy, nie zawsze nadąża za przestrzenią internetową i mimo podejmowanych działań skuteczna egzekucja kar za przewinienia w internecie nadal bywa trudna. Choć sytuacja z roku na rok się poprawia — dodaje Ellerik.

Tyle teorii.  A praktyka? - Już nawet nie wiem, ile razy zgłaszałem moderatorom kolejne wpisy wzywające do zrobienia mi krzywdy, kolejne memy zrobione na podstawie moich prywatnych zdjęć. Praktycznie zaczynam dzień od przeglądania serwisu i kolejnych zgłoszeń. Mam dwa telefony z dwoma aplikacjami Wykopu do śledzenia tego, co się dzieje. Wreszcie nie wytrzymałem i złożyłem zawiadomienie na policji o przestępstwie stalkowania i bezczynności moderatorów — mówi Sławomir.

Wykopowicze mówią: dosyć!

Kroplą, która przelała czarę, była historii Jagody Grondeckiej. To pod jej wpływem Villard wytoczył działa przeciw Wykopowi. „Jak zapewne wiecie, Wykop od dawna ma problem z moderacją swego portalu. Jednym z objawów tego problemu jest, wbrew szumnym deklaracjom, systemowe przyzwalanie na treści rasistowskie, homofobiczne, antysemickie, normalizowanie przemocy. (...) Jeśli chcecie dołączyć do nacisków na Wykop, zachęcamy do lektury poniższej instrukcji”.

Tak zaczyna się instrukcja przygotowana przez Villarda, a w niej konkretne adresy mailowe do pracowników 8 firm współpracujących z Wykopem. - To chyba jedyna metoda, by na Wykopie wymusić jakieś konkretne działania. Bo mniejszych i większych skandali już było multum i po każdym moderatorzy i szefowie tylko na chwilkę pudrują sytuację, a potem i tak wszystko wraca do chorej normy — podkreśa Villard.

Ta norma sprowokowała też wspomnianego Mateusza do akcji zbierania przykładów, gdy moderacja mimo zgłoszeń od użytkowników nie reagowała i nie blokowała kontrowersyjnych treści. Zapalnikiem też była sytuacja z Afganistanem. - I te komentarze Wykopowiczów pełne zadowolenia, na które nie reagowała moderacja — mówi i podsyła nam wykaz kilkudziesięciu takich wpisów nadesłanych przez samych wykopowiczów w ciągu ostatnich dwóch dni.

A tam pełen przekrój od rasizmu (wizerunek Harrego i Meghan Markle, na którym kobiecie dorysowano małpią twarz), przez homofobię (memy ze zdjęciami homoseksualistów zrzucanych z dachów w krajach islamskich) do mowy nienawiści. Wśród nich zachęty, by kluby strzeleckie zaczęły się zgłaszać do pilnowania granicy, bo „takie polowanie na imigrantów, może być całkiem niezłą zabawą”. „No bo po co na żubry?”.

Do Mateusza oficjalnie nikt z Wykopu w sprawie tych przykładów się nie zgłosił. - Mój wpis po otrzymaniu mniej więcej 200 plusów w godzinę został ręcznie usunięty. Wykop jak przy każdej aferze podejmuje ten sam środek zapobiegawczy — ciche usuwanie niewygodnych wpisów i użytkowników, wydawanie miałkiego oświadczenia o standardach moderacji i ignorowanie, aż sprawa ucichnie — mówi nam mężczyzna.  Dołącza w mailu jeszcze jedną listę — wpisów, które nadal wiszą na portalu z tagiem #revoltagainstthemodernworld. To tag nawiązujący do nazistowskiej książki i obfitujący w treści jawnie neonazistowskie. W pliku zebranych ponad 30 przykładów treści propagujących nazizm.

Niezaopiekowani incele

Równie popularne jak ten, jest może niełamiący prawo, ale także kontrowersyjny hasztag #dupeczkizprzypadku. Tu z kolei Wykopowicze wrzucają zdjęcia kobiet robione w miejscach publicznych bez ich zgody. Zwykle skupiają się na jak najlepszym utrwaleniu tylnej części ciała kobiety. Niby nie jest to nielegalne, ale o etyczność też ciężko tę akcję podejrzewać. Wszystko to razem daje efekt w postaci wyobrażenia Wykopków jako sfrustrowanych, złośliwych i trollujących wszystko — na czele oczywiście z kobietami. I do tego inceli (z angielskiego involuntary celibat), czyli mężczyzn sfrustrowanych życiem w mimowolnym celibacie.

Po polsku: przegrywów, którzy chcieliby nawiązywać relacje seksualne, ale ogranicza i łączy ich przekonanie, że głównym powodem ich udręki jest ich nieatrakcyjność fizyczna oraz wybujałe ambicje dzisiejszych kobiet. To definicja z lipcowego artykułu Patrycji Wieczorkiewicz w „Krytyce Politycznej”. Może i brzmi to jak jakiś sztuczny problem, ale zjawisko incelizmu staje się coraz poważniejsze, w Stanach ma ewidentne powiązania polityczne ze skrajną prawicą.

Maja Staśko, dziennikarka, aktywistka i feministka, sama jest regularnie lżona na Wykopie. - Wydaje mi się, że przegrywy nie są tam przytłaczającą większością. Jest za to trochę ludzi, którzy ich wykorzystują w obrzydliwy i cyniczny sposób, nakręcając emocje przeciw kobietom. Jest wobec tego we mnie trochę wsparcia dla tych ludzi, a jednocześnie trudno je mieć, gdy mnie obrażają — mówi.

I tłumaczy: - Nie wpisują się we współczesny model faceta: przystojnego, elokwentnego, z sukcesami i pieniędzmi. Mężczyzna dzielący się swoimi problemami nie jest dobrze widziany w społeczeństwie. Skoro oni na Wykopie przekraczają tę granicę, to znaczy, że znaleźli przestrzeń, w której mogą się tym dzielić. Tym bardziej jest oburzające, że są ludzie, którzy chcą to wykorzystywać i nimi manipulować — tłumaczy. Jej numer telefonu Wykopowicze też kiedyś znaleźli i założyli konto na Snapchacie, by rozsyłać wiadomości o możliwości „darmowego zrobienia laski” i innych usługach seksualnych rzekomo przez Staśko oferowanych.

- Nasi użytkownicy są znacznie starsi, niż to się może wydawać, to nie są same nastolatki. Ponad 40 proc. userów ma między 24 a 35 lat. Jest też niemal równy podział na płci: 59 proc. to mężczyźni — mówi Michał Białek. Hannahalla — ta, która opowiadała o wykopowym cyrku — kilka razy brała udział w Wykop Party, imprezach integracyjnych serwisu. Zjeżdża się kilkaset osób, sponsorzy, są konkursy, zabawy, picie piwa. - Niektóre zawarte tam znajomości skończyły się ślubami, ale proporcje są zdecydowanie zaburzone. Może jakieś 10 proc. to kobiety. I dziwnym trafem na żywo nigdy nie spotkałam się z nieprzyjemnymi sytuacjami ze strony Wykopków — mówi.

W społeczności Wykopu szczególną estymą cieszą się tzw. bordo, czyli spora grupa użytkowników z najwyższych miejsc w rankingu, co liczone jest poprzez ostatnie aktywności i liczbę wrzuconych oraz wykopanych znalezisk. T. (inicjał wymyślony) jest aktualnie w pierwszej piętnastce, jest po 30-tce, pracuje w branży IT. Na Wykopie kilku lat. Nie chce podawać swojego nicku, bo „łaska wykopków na pstrym koniu jeździ”. - To bardzo zmienna i niejednoznaczna masa ludzi. Przez jakiś okres Tusk jest dobry, potem jest zły, teraz wrócił walczyć z kaczorem, to jest znowu dobry. Ci ludzie to chorągiewki — mówi nam bordo.

Hannahalla: - W maju tego roku zrobiłam na Wykopie swój coming out. Napisałam, że jestem bi i że zakochałam się w innej dziewczynie z Wykopu. Zrobiłam to, bo byłam już zmęczona ciągłymi wiadomościami z propozycjami seksualnymi, zdjęciami penisów. Zadziałało! Przestali wysyłać mi swoje przyrodzenia — mówi kobieta. I dodaje ze śmiechem: - Faktycznie jestem bi, ale z tą dziewczyną zrobiłyśmy ustawkę. Ona też miała dość zdjęć kutasów.

T. potwierdza, że manipulowanie użytkownikami to prosta sprawa: - Jedni grają w gry, inni układają klocki Lego, a ja bawię się na Wykopie, manipulując userami. Socjotechnika, stworzenie odpowiedniego tytułu, dobrze grzejącej tematyki, trochę clickbaitu — tłumaczy. W ciągu dnia na jednym z 3 monitorów zawsze ma odpalony Wykop. Napisał sobie skrypty, które na bieżąco sczytują pierwszych kilka stron Wykopu, potem same tworzą infografiki na podstawie najgorętszych treści i tworzą chmurę tagów — te tagi, które są największe, praktycznie gwarantują sukces.

Moderacja wiedziała i nie reagowała

Do Białka w kwietniu 2020 napisało nawet Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich: „Wpłynęła skarga obywatela, dotycząca treści oraz komentarzy zamieszczonych na Państwa portalu, dotyczących sytuacji osób bezdomnych we Wrocławiu w związku z koronawirusem. Opublikowane treści w sposób bezsprzeczny łamią regulamin portalu, są wysoce obraźliwe i przyczyniają się do zwiększenia stygmatyzacji osób w kryzysie bezdomności. Część zamieszczonych komentarzy może ponadto wypełniać znamiona przestępstwa nawoływania do nienawiści” - czytamy w piśmie, do którego dotarł SW+.

Link wskazywany przez BRPO już nie działa. Moderacja serwisu po interwencji urzędników usunęła te treści, choć w oficjalnej odpowiedzi do RPO wskazywali, że wcale nie były takie kontrowersyjne. Tyle że to nie rozwiązuje problemu, o którym pisze też BRPO: odpowiedzialności serwisu za treści.

Jak wskazują urzędnicy: „Zgodnie z punktem 6 ust. 2 „spółka nie ponosi odpowiedzialności za działania Użytkowników w ramach Serwisu Wykop.pl, ani za treść wszelkich danych zamieszczanych przez Użytkowników w Serwisie Wykop.pl. (...) Regulamin nie przewiduje ponadto szczegółowych zapisów dotyczących moderacji (...)”. Czyli w skrócie: regulamin Wykopu zrzuca odpowiedzialność na użytkowników, a moderacja treści nie jest wystarczająco szczegółowo opisana pod kątem procedur, by stwierdzić, czy faktycznie chroni prawa tak samych użytkowników jak i po prostu, czy nie dopuszcza do łamania prawa.

To, o czym piszą urzędnicy, na własnej skórze czują użytkownicy, którzy podpadli co bardziej agresywnym Wykopkom. - 4chan, tak to najbliższe temu, co dzieje się na Wykopie. A administratorzy nie wiedzą, nie chcą, nie potrafią na to zareagować — ocenia Villard.

- Setki razy — mówi Hannahalla, gdy pytamy, jak często coś zgłaszała moderatorom. Kobieta kilku z nich znała, z niektórymi do dziś utrzymuje kontakt. - To są wybiórcze działania. Raz trafisz na moderatora-prawaka, raz na lewaka i zależnie od tego usuną ci coś lub nie.

Sama moderatorów musiała straszyć policją, gdy nie chcieli usunąć komentarza, w którym ktoś wrzucił jej numer telefonu. Wyciąga telefon i pokazuje dziesiątki skrinów z odrzuconymi zgłoszeniami do moderacji. Wiele z nich to jawne manifestacje mizoginii, homofobii, antysemityzmu i po prostu seanse nienawiści. Hannahalla pokazuje historię sprzed trzech dni: filmik, na którym mężczyzna w Łodzi wyskakuje z czwartego piętra bloku, ginie na miejscu. Moderacja zgłoszenie pierwotnie odrzuca — nie jest niezgodne z regulaminem Wykopu. Usuwa film dopiero po kolejnych zgłoszeniach.

- Ten serwis w ogóle jest mocno przestarzały, słabo działają na nim tagi, często ma problemy ze sprawnym funkcjonowaniem. Więc i na automatyczną, opartą na maszynowym uczeniu się moderację nie ma co liczyć. Owszem działa jakiś algorytm, ale on jest dosyć ubogi — opowiada Villard.

Dużo pozostaje więc na barkach moderatorów. Ilu ich jest, jak dużo mają obowiązków, jakie są zasady ich zatrudniania? Spytaliśmy o to Michała Białka, który poza Wykopem jest też członkiem zespołu Instytutu Polska Przyszłości im. Stanisława Lema zajmującym się m.in zwalczaniem hejtu w sieci. Odpowiedział tak: - Posiadamy sieć moderatorów, których dostępność pozwala nam utrzymywać ciągłą i bezzwłoczną moderację treści. Model rozliczenia opiera się na wynagrodzeniu za efektywnie wymoderowane treści. Dodatkowo posiadamy też ustalony model i ramy działań moderacyjnych, do którego się stosujemy.

- Jakiś czas temu wypłynęła informacja od jednego z moderatorów, że za każde zamknięte zadanie dostają 50 groszy. Chyba ciężko o lepszy obraz warunków ich pracy — podkreśla Villard. Potwierdza nam to Hannahalla: - Zarabiają na akord, to prawda. Kilkadziesiąt groszy za zgłoszenie, nie pamiętam dokładnie, ale generalnie to bieda-zarobki.

Moderatorami Wykopu zostają sami Wykopowicze. - To użytkownicy, którzy wyróżniali się brakiem konfliktowości i czystą historią konta oraz tym, że sami zgłaszali wiele nieodpowiednich treści. Przede wszystkim jednak są anonimowi. Dane o nich posiada tylko szefostwo Wykopu — mówi jeden z użytkowników o statusie bordo działający na Wykopie od 4 lat.

Jednak o szefowej moderatorów, Annie Steckiej, trudno powiedzieć, by wyróżniała się brakiem konfliktowości. Sama niegdyś była moderatorką i bohaterką jednej z największych afer na Wykopie. W 2013 roku jako moderatorka o nicku Elfik32 podpadła użytkownikom swoimi decyzjami. Ci w rewanżu wygrzebali z sieci jej stare fotograficzne akty i zasypali nimi serwis. Jako że zdjęcia były zrobione w zbożu, to gdy kobieta zaczęła je usuwać, serwis został w ramach oporu zawalony wpisami o... zbożu.

Aż do sprawy odniósł się sam Białek, który już wtedy był dyrektorem operacyjnym serwisu. Pisał: „Do konca tygodnia przedstawie Wam projekt zmian w systemie moderacji na Wykopie. Chcialbym, aby ta zmiana uzdrowila caly system, a nie byla tylko zaslepka przygotowana na szybko aby Was uspokoic. (pisowanie oryginalna — przyp. red).

Stecka, dziś menadżer ds. rozwoju serwisu, 3 lata temu tak o pracy moderatorów mówiła serwisowi InnPoland: - Wcześniej mieliśmy moderatorów jawnych, przez co czasem ponosili konsekwencje wśród społeczności za swoje decyzje. Były na przykład wyzwiska, ataki, próby stalkowania. Kiedy zaczynałam pracę jako moderator, zdarzało się, że ktoś w odpowiedzi na moją decyzję moderacyjną, wyszukiwał mnie poza Wykopem, groził, wyzywał, dostawałam sporo nieprzyjemnych maili.

Gdy jakieś decyzje moderatorów nie podobają się użytkownikom, „zbożowe zdjęcia” wracają, choć teraz Michał Białek już nie interweniuje. Sam stara się nie wypowiadać na żadne tematy poza tymi dotyczącymi stricte działania serwisu. - Będąc twarzą tak dużego serwisu, staram się nie wypowiadać politycznie. Wielokrotnie słyszałem, że jestem prawakiem, lewakiem, czarny, biały... A ja jestem wielokolorowy — zaznacza. Wciąż jednak dla Wykopowiczów pozostaje najważniejszą instancją, do której zawsze po wpisaniu jego nicku można się odnieść.

- Patrząc na specyfikę Wykopowiczów i ich często prześmiewczy charakter, często moje zdjęcie jest przerabiane w różnego rodzaju memy. To część mojej pracy, do której się przyzwyczaiłem i nie raz te przeróbki wywołują uśmiech na twarzy. Zresztą dzięki jednej z takich fal memów z rogalem powstała charytatywna akcja rogalove.pl, gdzie współpracując z kilkoma innymi podmiotami, sprzedawaliśmy rogale świętomarcińskie, przeznaczając cały zysk na Stowarzyszenie Dzieciaki Chojraki walczące z nowotworami u dzieci — mówi Białek.

Nowy Wykop na nową normalność

Do końca tego roku Wykop ma przejść potężną rewolucję — przepisana jest już każda linijka kodu, mechanika, wygląd, technologia i automatyka działań zostaną zupełnie zmienione. Jak zapowiadają przedstawiciele serwisu, Wykop będzie nie do poznania — na nowo postawione zostały aplikacje, cały serwis oraz API. Ma to być nie tylko zmiana technologiczna, ale też marketingowa i wizerunkowa. Obecnie trwają testy bezpieczeństwa. Jedną ze zmian ma być zmiana progu wejścia dla niektórych treści na stronę główną. Szefowie serwisu nie chcą jednak zdradzić więcej szczegółów.

Czy zmieni się również moderacja? Na to się nie zanosi, bo szefostwo Wykopu wydaje się z tego działu być zadowolone. Na nasze pytania o problemy z nią słyszymy argumenty o wolności słowa i złożoności interpretacji zasad, jakimi rządzą się media społecznościowe. Argumenty te brzmią identycznie jak argumenty gigantów social mediów: Facebooka, Twittera, czy YouTube. Tyle że sprzed 3-4 lat.

Czyli jeszcze zanim eksperci ONZ zajmujący się śledztwem w sprawie masakry Rohindżów potwierdzili, że Facebook wywarł znaczący wpływ na pogłębianie się kryzysu w Birmie. Zanim wykazano, że algorytmy rekomendacyjne YouTube’a podpowiadają użytkownikom coraz bardziej radykalne materiały, żeby utrzymywać ich uwagę i generować jak najwięcej przychodów reklamowych i zanim sam YT pod wpływem krytyki ogłosił, że wprowadza u siebie zakaz propagowania faszyzmu, teorii spiskowych czy mowy nienawiści. I wreszcie, zanim Twitter, a po nim kolejne serwisy, zdecydowały się na dożywotnie zablokowanie samego Donalda Trumpa za głoszenie mowy nienawiści.

Nasi rozmówcy — wieloletni aktywni użytkownicy Wykopu — dziś są rozgoryczeni.

Sławomir podsyła kolejne linki z memami i filmikami, jakie wykorzystują jego wizerunek. - Złożyłem zawiadomienie na policję o stalkingu, ale nie dają mi wielkich szans na wygraną.

Villard po zbanowaniu przed administrację wzrusza ramionami:  - Nawet mi nie żal. Zapisałem sobie wcześniej kontakty do wszystkich najciekawszych osób poznanych na Wykopie. Ten serwis coraz bardziej nie jest miejscem, w którym jest sens się udzielać.

Hannahalla: - Jestem tam teraz anonimowo jako niebieski pasek, czyli mężczyzna po to, żeby zadawać pytania w sprawach zawodowych, bo do tego akurat Wykop się przydaje. Ale poza tym się nie udzielam, chcę się nauczyć życia - w realu nawet nie umiem poznawać ludzi. Przez te wszystkie historie zastanawiam się też nad zmianą nazwiska...

PS Wykopki zareagowały na zapowiedź tego tekstu w charakterystyczny dla siebie sposób. Mailami z pogróżkami: „Nie chcę pani straszyć, ale artykuł o Wykopie to nie jest mądry pomysł, jeśli nie chce pani skończyć jak Ziętara”, „Zrobimy tak: artykuł o Wykopie nie powstaje, a pani cieszy się dalej zdrowiem i życiem”. Wezwali też policję na adres autorki z doniesieniem, że ktoś został w jej mieszkaniu zadźgany. Reakcja policjantów: proszę koniecznie złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

Po publikacji tekst został zaktualizowany (godz. 21., 26.08.2021) o odpowiedź na zarzuty jakie część użytkowników Wykopu podnosi względem jednego z bohaterów - Sławomira.

Grafika główna: Marcin Połowianiuk