Denialistom trzeba wytykać błędy, przedstawiać wiarygodne badania. Oczywiście, że część z nich nigdy nie zmieni zdania, bo ludzka tożsamość zazwyczaj wygrywa z faktami. Ale jeśli usuniemy z debaty tych wszystkich „warzechów”, to oni nie znikną. Założą własne kanały, fora i media, gdzie będą obrastali w coraz większą grupę radykalizujących się ludzi. A kiedy będzie ogromna, to pojawi się zdziwienie i pytania: jak to możliwe? Skąd ich tyle? Stąd, że nikt ich wcześniej nie wysłuchał. I nie wyprowadził z błędu tych, którzy się wahali. Nie wytłumaczył, jakie są naukowe ustalenia. Zdaję sobie sprawę z tego, że przekonywanie ludzi do pewnych rzeczy bywa niezmiernie trudne. Dzieje się tak dlatego, że ludzie nie są istotami racjonalnymi, a rozprzestrzenianie się wiedzy ma charakter nie tyle przyjmowania obiektywnych faktów, co uznania pewnych środowiskowych prawd. Nawet jeżeli te prawdy są kłamstwami. Lepiej jednak jest ich przekonywać, niż przykryć część opinii pokrywką i udawać, że nic się nie dzieje. Najlepiej upuszczać parę na bieżąco, a nie czekać, aż wykipi.