Tak będzie wyglądał Windows 2030. Nie wszystkim się spodoba
Microsoft prowadzi nas w kierunku przyszłości, gdzie klasyczna mysz i klawiatura będą tak archaiczne, jak dziś MS-DOS dla pokolenia Z. Wizja giganta z Redmond brzmi rewolucyjnie - i kontrowersyjnie.

Wiceprezes Microsoftu ds. zabezpieczeń przedsiębiorstw i systemów operacyjnych, David Weston, w niedawnym wywiadzie nakreślił obraz Windowsa, który może zaskoczyć nawet najbardziej zaangażowanych użytkowników technologii. Według jego wizji przyszłe wersje systemu - prawdopodobnie Windows 12 - będą działać w sposób multimodalny, gdzie komputer będzie mógł widzieć to, co my widzimy, słyszeć to, co słyszymy, a my będziemy mogli z nim rozmawiać i prosić go o wykonywanie znacznie bardziej skomplikowanych zadań.
Ta wizja nie jest jedynie futurystyczną fantazją. Microsoft już teraz testuje prototypy tego podejścia, a tajny projekt wewnętrzny firmy bada możliwości radykalnej zmiany paradygmatu interakcji z systemem operacyjnym. Pierwsze oznaki tej transformacji możemy już obserwować w funkcjach takich jak Hey Copilot czy Copilot Vision, które pozwalają na głosową interakcję z systemem.
Sprawdź też te teksty:
AI nie jako dodatek, ale jako system operacyjny
Microsoft inwestuje gigantyczne sumy w sztuczną inteligencję - do końca ubiegłego roku firma przeznaczyła prawie 14 mld dol. na partnerstwo z OpenAI. To nie przypadek -Microsoft dąży do przekształcenia Windows w system operacyjny AI, gdzie sztuczna inteligencja nie będzie jedynie dodatkiem, ale fundamentem działania całego systemu.

Weston podkreśla, że w przyszłości będziemy robić mniej oczami, a więcej rozmawiać z naszymi komputerami. To oznacza, że tradycyjne interfejsy graficzne mogą zostać zastąpione przez interakcje głosowe i wizualne, gdzie AI będzie głównym dyrygentem wszystkich operacji systemowych. Copilot ma ewoluować z aplikacji działającej na Windowsie do stania się Windowsem.
Problemy, które mogą zepsuć całą zabawę
Wizja Microsoftu brzmi imponująco, ale niesie ze sobą szereg problemów, które mogą sprawić, że wielu użytkowników powie głośne nie. Przede wszystkim kwestie prywatności i bezpieczeństwa stają się kluczowe w systemie opartym na ciągłym słuchaniu i patrzeniu przez AI.
Już dzisiaj asystenci głosowi budzą kontrowersje związane z nieautoryzowanym zbieraniem danych, tworzeniem profili użytkowników do celów reklamowych i ryzykiem wycieku wrażliwych informacji. System operacyjny, który będzie widzieć i słyszeć wszystko, może stać się koszmarem dla obrońców prywatności. Funkcja Recall, która miała zapisywać zrzuty ekranu co kilka sekund, spotkała się z tak silnym sprzeciwem użytkowników, że Microsoft musiał ją wycofać i przeprojektować.
Opór użytkowników rośnie

Badania pokazują, że tylko 8 proc. społeczeństwa jest gotowe płacić za AI dobrowolnie. Microsoft rozwiązuje ten problem poprzez wciskanie AI w pakiecie z podstawowymi produktami - użytkownicy płacą za Copilota, czy tego chcą, czy nie. To podejście budzi coraz więcej frustracji wśród użytkowników, którzy chcieliby mieć wybór.
Wewnętrzne dokumenty Microsoftu ujawniają, że firma zmusza swoich własnych pracowników do używania narzędzi AI, czyniąc to częścią ocen wydajności. Jeśli nawet ludzie tworzący te technologie muszą być zachęcani do ich używania, co to mówi o rzeczywistej użyteczności tych rozwiązań dla przeciętnego użytkownika?
Windows 12: kiedy i czy w ogóle?
Spekulacje na temat Windowsa 12 krążą w branży od miesięcy, ale Microsoft konsekwentnie unika oficjalnych potwierdzeń. Wszystko wskazuje na to, że bieżący rok będzie rokiem odświeżenia Windowsa 11, a nie wprowadzenia nowej wersji systemu. Jeśli Windows 12 w ogóle powstanie prawdopodobnie pojawi się najwcześniej w 2026 lub 2027 r.
Kiedy już się pojawi może być pierwszym systemem operacyjnym wymagającym komputera z NPU (Neural Processing Unit) zgodnego ze standardem Copilot+ PC. To oznaczałoby, że miliony urządzeń z funkcjonalnym sprzętem zostałyby automatycznie zdeklasyfikowane jako e-śmieci - podobnie jak stało się to z Windowsem 11 i wymogiem TPM 2.0.

Alternatywy dla niezadowolonych
Rosnące niezadowolenie z kierunku rozwoju Windowsa skłania coraz więcej użytkowników do rozglądania się za alternatywami. Linux zyskuje na popularności wśród osób, które nie chcą płacić za niechciane funkcje AI lub martwić się o prywatność swoich danych. macOS również przyciąga migrantów z Windowsa, którzy cenią sobie stabilność i kontrolę nad swoimi urządzeniami.
Windows 2030 prawdopodobnie będzie systemem, którego dzisiejsi użytkownicy mogą nie rozpoznać. Interakcje głosowe, wszechobecna AI w każdym aspekcie systemu, wymagania sprzętowe wykluczające starsze urządzenia i prawdopodobnie stała potrzeba połączenia z Internetem - to wszystko składa się na wizję, która może być fascynująca dla entuzjastów technologii, ale przerażająca dla tradycjonalistów.
Microsoft stawia na przyszłość, w której świat poruszania myszką i pisania na klawiaturze będzie tak obcy, jak używanie MS-DOS dla pokolenia Z. Problem w tym, że nie wszyscy chcą żyć w tej przyszłości. I to może być największym wyzwaniem dla giganta z Redmond w nadchodzącej dekadzie.
Ostatecznie sukces Windowsa 2030 będzie zależał nie od technologicznych możliwości, ale od tego, czy Microsoft zdoła przekonać użytkowników, że ta wizja rzeczywiście czyni ich życie lepszym - a nie tylko bardziej skomplikowanym i inwazyjnym. Historia pokazuje, że w technologii nie zawsze wygrywa to, co najnowsze, ale to, czego ludzie rzeczywiście chcą używać.