REKLAMA

Rój meteorytów wejdzie w naszą atmosferę. Szykujcie się na przepiękne widowisko

Przed nami wielki astronomiczny spektakl. Swoją aktywność rozpoczynają Kwadrantydy, jeden z najobfitszych rojów meteorów widocznych z naszej szerokości geograficznej.

Przed nami wielki astronomiczny spektakl. Swoją aktywność rozpoczynają Kwadrantydy, jeden z najobfitszych rojów meteorów widocznych z naszej szerokości geograficznej.
REKLAMA

Gdy emocje po sylwestrowych pokazach sztucznych ogni opadną, a my powoli zaczniemy przyzwyczajać się do nowej daty w kalendarzu, niebo przygotuje dla nas widowisko o znacznie większej skali. Na przełomie roku aktywność rozpoczynają Kwadrantydy, czyli jeden z najbardziej obfitych, a zarazem najbardziej tajemniczych rojów meteorów, jakie możemy podziwiać z terytorium Polski.

Choć nie są tak medialne jak sierpniowe Perseidy, to właśnie one potrafią zaskoczyć intensywnością, oferując w krótkim czasie spektakl, którego nie zapomnicie przez długie miesiące.

REKLAMA

Duch dawnej konstelacji i kosmiczna zagadka

Rój Kwadrantydów jest znany astronomom od XIX wieku, a konkretnie od 1835 r., kiedy to po raz pierwszy oficjalnie odnotowano jego wzmożoną aktywność. Jego nazwa dla wielu współczesnych obserwatorów może brzmieć egzotycznie, ponieważ wywodzi się od gwiazdozbioru, którego... już nie ma na mapach nieba.

Chodzi o Kwadrant Ścienny (łac. Quadrans Muralis), konstelację usuniętą w 1922 r. przez Międzynarodową Unię Astronomiczną podczas porządkowania granic nieboskłonu. Choć gwiazdozbiór zniknął, nazwa roju pozostała jako hołd dla dawnych atlasów nieba, a same meteory zdają się wylatywać z pogranicza dzisiejszego Wolarza, Herkulesa i Smoka.

Co ciekawe, naukowcy przez dekady głowili się nad pochodzeniem tego roju. Większość deszczów meteorów powstaje z pyłu zostawionego przez komety, jednak w przypadku Kwadrantydów sprawa jest inna. Dopiero w 2003 r. odkryto planetoidę 2003 EH1, która okazała się być obiektem macierzystym roju.

Astronomowie podejrzewają, że jest to uśpiona lub wygasła kometa, która tysiące lat temu straciła swoje lodowe otoczki, zostawiając po sobie jedynie gęsty strumień skalnych okruchów, w który Ziemia wpada regularnie każdego stycznia.

Więcej na Spider's Web:

Kiedy patrzeć w górę? Krótkie i intensywne maksimum

W przeciwieństwie do innych rojów, które potrafią być aktywne przez wiele dni z rzędu, Kwadrantydy są wyjątkowo kapryśne. Ich aktywność trwa od 28 grudnia do 12 stycznia, ale samo maksimum jest niezwykle krótkie i trwa zazwyczaj zaledwie od 4 do 6 godzin.

W 2026 r. kluczowa będzie noc z 3 na 4 stycznia. To właśnie wtedy nasza planeta przejdzie przez najgęstszą część chmury kosmicznego pyłu. Liczby robią wrażenie: teoretyczna aktywność roju, określana jako ZHR (Zenithal Hourly Rate), wynosi około 120 meteorów na godzinę. Oznacza to, że przy idealnych warunkach moglibyśmy widzieć średnio dwie "spadające gwiazdy" na minutę.

Warto jednak pamiętać, że w 2026 r. fani astronomii staną przed sporym wyzwaniem. Szczyt aktywności zbiega się niemal idealnie z pełnią Księżyca, która przypada na 3 stycznia. Srebrny Glob będzie świecił wyjątkowo jasno, co niestety zgasi słabsze meteory.

Nie oznacza to jednak, że powinniśmy rezygnować z obserwacji. Kwadrantydy słyną z produkcji tzw. bolidów, wyjątkowo jasnych i długich meteorów, które potrafią przeciąć niebo z ogromną siłą, zostawiając za sobą świecący ślad widoczny nawet przy silnym blasku Księżyca.

Jak i gdzie obserwować Kwadrantydy w Polsce?

Aby zmaksymalizować swoje szanse na udane łowy, musimy trzymać się kilku prostych zasad. Przede wszystkim należy uciec od świateł miasta. Łuna nad metropoliami to największy wróg astronomii amatorskiej.

Najlepiej wybrać się na otwarte pole, z dala od latarni i blokowisk. Radiant roju, czyli punkt, z którego meteory zdają się wypływać, znajduje się w pobliżu charakterystycznego dyszla Wielkiego Wozu.

Jednak błędem byłoby wpatrywanie się tylko w ten jeden punkt. Meteory będą rozbryzgiwać się po całym niebie, więc najlepiej patrzeć w kierunku zenitu, starając się objąć wzrokiem jak największy obszar nieboskłonu.

REKLAMA

Kolejnym kluczowym elementem jest adaptacja wzroku do ciemności. Potrzeba około 20–30 minut, aby nasze oczy w pełni przyzwyczaiły się do mroku. W tym czasie absolutnie nie wolno zerkać na telefon, bo niebieskie światło ekranu natychmiast niweczy proces adaptacji i sprawia, że przez kolejny kwadrans nie dostrzeżemy słabszych zjawisk.

W warunkach zimowych nie można też zapomnieć o komforcie termicznym. Obserwacje w bezruchu przy styczniowej temperaturze potrafią błyskawicznie wychłodzić organizm, dlatego termos z gorącą herbatą i kilka warstw ubrań to wyposażenie obowiązkowe każdego łowcy meteorów.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-12-28T16:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-28T08:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-28T08:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-28T08:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-28T08:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T16:50:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T16:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T16:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T16:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T08:40:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T08:20:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-27T08:00:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T16:30:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T16:10:00+01:00
Aktualizacja: 2025-12-26T10:00:00+01:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA