Mówią, że to tradycja i jedna noc. A walą fajerwerkami tygodniami i wbrew zakazom
Niezgoda na fajerwerki szybko napotyka na opór – miasta nawet jakby chciały działać, to po prostu rozkładają ręce.

Kraków stoi na czele rewolucji, ale walka z fajerwerkami nie jest prosta – już interweniuje wojewoda. Inne miasta badają nastroje wśród mieszkańców. W Świnoujściu łącznie ponad 60 proc. respondentów opowiedziało się za jakąś formą ograniczenia pirotechniki. Do ewentualnego zakazu jeszcze długa droga, ale widać wyraźną niechęć.
Do zajęcia się problemem fajerwerków namawia radny w Słupsku. Portal gp24.pl donosi, że członek Rady Miejskiej Jacek Zabiegły zwrócił się do prezydent miasta z interpelacją dotyczącą "możliwości ograniczenia używania niektórych rodzajów najgłośniejszych fajerwerków".
Temat ten budzi coraz większe zainteresowanie mieszkańców, w tym osób starszych, właścicieli zwierząt oraz rodziców małych dzieci. Fajerwerki klasy F3 generują hałas na poziomie nawet 120 dB, co stwarza realne zagrożenie dla zdrowia mieszkańców i komfortu życia – argumentuje polityk.
Czy w Słupsku będą strefy bez fajerwerków lub chociaż miasto przeprowadzi konsultacje, pytając o zdanie mieszkańców? Wiceprezydent Beata Chrzanowska odparła, że samorządy mają związane ręce. "Na podstawie obowiązującego stanu prawnego gmina nie posiada kompetencji do ustanowienia w drodze uchwały rady gminy generalnego zakazu używania wyrobów pirotechnicznych" – wyjaśniła w odpowiedzi na interpelację.
Zdawano sobie z tego sprawę w Krakowie, gdzie już wcześniej wskazywano na obecne przepisy – "niedoskonałe i trudne w egzekwowaniu". Wyjaśniano, że samorządy mają związane ręce, bo prawo nie upoważnia organów gminy do ustanowienia zakazu posługiwania się fajerwerkami. Mimo to Rada Miasta podjęła uchwałę zakazującą używania fajerwerków. Decyzja potwierdziła, że zakaz to jedno, bo do akcji prędko wkroczył wojewoda.
Nie wszędzie tak walczy się o wolność. Np. wojewoda lubelski Krzysztof Komorski "w celu ochrony życia, zdrowia i mienia osób oraz zapewnienia porządku, spokoju i bezpieczeństwa publicznego" wprowadził zakaz używania wyrobów pirotechnicznych w miejscach publicznych na terenie województwa lubelskiego. Zakaz obowiązuje od 24 grudnia br. do 31 stycznia 2026 r., z wyjątkiem 31 grudnia 2025 r. i 1 stycznia 2026 r.
Na ile ten zakaz będzie respektowany? To już temat na inną dyskusję. Są jednak miejsca, gdzie nie tylko tak próbuje się zaradzić problemowi. W Legionowie nie wydaje się zezwoleń na sprzedaż fajerwerków na terenach zarządzanych przez miasto, w tym na targowisku miejskim. "Chcemy, by wspólne powitanie Nowego Roku było radosne, ale bez narażania nikogo na lęk i cierpienie" – podkreślił prezydent Bogdan Kiełbasiński. Teoretycznie mieszkańcy dalej znajdą miejsca, gdzie wydadzą setki złotych na chwilową rozrywkę, ale nie będzie to aż takie proste. Może ktoś stwierdzi, że jeśli ma ganiać w te i wewte, to już lepiej wrócić do domu.
Na poziomie krajowym prace nad zakazem fajerwerków utknęły – przypomina PAP. W grudniu sejmowa Komisja Nadzwyczajna ds. Ochrony Zwierząt miała zająć się poselskimi projektami nowelizacji ustaw dotyczących fajerwerków, ale projekt został opóźniony przez weto prezydenta dotyczące ustawy łańcuchowej.
- Społeczeństwo jest gotowe na taki zakaz. Udało się przeforsować znacznie trudniejszą zmianę, zakaz hodowli zwierząt na futra, więc i tu jest to możliwe – przekonuje w rozmowie z PAP prezeska Fundacji Viva! Anna Zielińska.
Entuzjaści fajerwerków zasłaniają się tradycją i przypominają, że chodzi tylko o jedną noc w roku
Doskonale jednak wiemy, że niektórzy nie mogą doczekać się wystrzału i zaczynają pokazy wcześniej. Na długo przed sylwestrową nocą słychać huk.
"Zabawa fajerwerkami mogła skończyć się rodzinną tragedią" – donosi "Gazeta Wrocławska". Ktoś rzucił fajerwerki pod przejeżdżające auto, a po chwili ogień było widać pod samochodem i nad silnikiem, jak relacjonowała pasażerka. "My podejrzewamy, że fajerwerki wybuchły pod naszym autem i mogły coś uszkodzić" – dodawała.
"Służby otrzymują już sporo zgłoszeń o eksplozjach na osiedlach, w parkach, a nawet w klatkach schodowych bloków" – to z kolei Radio Gdańsk. W Rokietnicy dwóch 14-letnich chłopców zostało rannych podczas zabawy fajerwerkami w domu jednorodzinnym, o czym informował "Głos Wielkopolski".
Sama policja przyznaje, że w jedną sylwestrową noc dochodzi do wielu "poparzeń, zranień i pożarów, a nawet wypadków śmiertelnych". I chociaż służby apelują o ostrożność, a także przypominają, że "przedwczesne próby pirotechniczne i odpalanie resztek są niedozwolone prawem", to niektórzy i tak nie przejmują się ostrzeżeniami. Wiemy, że fajerwerki szkodzą zwierzętom, przeszkadzają ludziom, a nawet dla ich zwolenników mogą być zagrożeniem dla zdrowia. A mimo to przez lata tolerujemy nie tak chwilową frajdę na niebie. Jak długo jeszcze?







































