Myśliwce bez pilotów już latają. Konkurencję zatkało
Turcja chwali się udanym lotem dwóch myśliwców Kizilelma bez udziału operatorów. Autonomiczne drony utrzymywały szyk dzięki algorytmom.

Dwa tureckie myśliwce bezzałogowe Kizilelma wzniosły się w powietrze i poleciały w zwartym szyku. I to bez dotyku joysticka operatora. Maszyny same utrzymywały formację, komunikując się ze sobą w czasie rzeczywistym i korzystając z algorytmów sztucznej inteligencji. To pierwszy taki test na świecie, a Turcja otwarcie daje do zrozumienia, że w wyścigu o bojowe drony nowej generacji zamierza wyprzedzić dotychczasowych liderów.
Dwa myśliwce, zero pilotów. Historyczny lot Kizilelmy
Podczas ostatnich prób nad terytorium Turcji w powietrze wzbiły się jednocześnie dwa bezzałogowe myśliwce Kizilelma. To nie były klasyczne testy pojedynczej maszyny, lecz w pełni autonomiczny lot w formacji – obie jednostki leciały obok siebie, zachowując bezpieczny dystans, a ich ruch był ze sobą ściśle skoordynowany.
Istotny jest tu brak operatorów naziemnych kierujących na bieżąco samolotami. Zamiast tego Kizilelma korzystała z oprogramowania opartego na sztucznej inteligencji, które odpowiadało za utrzymanie szyku, reagowanie na zmiany położenia drugiej maszyny i korekty kursu. W praktyce oznacza to demonstrację tego, o czym wojska na całym świecie mówią od lat: samoloty bojowe, które potrafią wspólnie działać jak roje, ale bez człowieka w kabinie i bez ciągłego sterowania z ziemi.
Turcja stawia na Kizilelmę
Kizilelma to program, który ma relatywnie krótką drogę do wejścia do służby. Maszyna jest rozwijana przez turecką firmę Baykar, a rozpoczęcie produkcji seryjnej planowane jest już na 2026 r. Władze w Ankarze mówią wprost, że chcą wprowadzić pierwszy rzut bezzałogowych myśliwców do uzbrojenia w perspektywie kilkunastu miesięcy, tuż po zakończeniu serii kolejnych testów.
Na tym etapie priorytetem jest sprawdzenie zachowania Kizilelmy zarówno w autonomicznych lotach w formacji, jak i w scenariuszach współpracy z klasycznymi, załogowymi samolotami. W przyszłym roku planowane są próby, w których bezzałogowce polecą razem z maszynami pilotowanymi przez ludzi. Z wojskowego punktu widzenia to jeden z najciekawszych kierunków rozwoju – myśliwiec z człowiekiem w kokpicie mógłby pełnić rolę dowódcy roju, a Kizilelma realizowałaby najbardziej ryzykowne zadania, gdzie strata maszyny jest łatwiejsza do zaakceptowania niż śmierć pilota.
Start z krótkich pasów
Jedną z cech, która od początku wyróżnia Kizilelmę, jest projektowanie z myślą o operowaniu z krótkich pasów startowych. To otwiera przed Turcją zupełnie nowe możliwości – bezzałogowe myśliwce można będzie wykorzystywać nie tylko na klasycznych bazach lotniczych, lecz także na jednostkach pływających.
Ankara wprost wiąże przyszłość programu z budową nowego okrętu, który ma być jednym z największych lotniskowców na świecie. Bezzałogowe myśliwce startujące z pokładu tego typu jednostki byłyby logicznym uzupełnieniem jej potencjału: mogłyby prowadzić rozpoznanie, eskortę, misje uderzeniowe lub zakłócanie obrony przeciwlotniczej przeciwnika, nie wystawiając na ryzyko załogowych samolotów.
Przeczytaj także:
Dzięki możliwości operowania z krótszych pasów Kizilelma może stać się także narzędziem wzmacniania obrony w głębi kraju. Rozproszone, mniejsze lotniska polowe zwiększają szanse przetrwania lotnictwa w razie ataku, a bezzałogowe myśliwce świetnie wpisują się w taką koncepcję.







































