REKLAMA

Dość pobłażania Muskowi. Polski minister mówi mądrze, ale niech działa

Ile jeszcze musi wydarzyć się na platformie X, aby skończyło się przyzwalanie na szokujące wybryki?

x grox
REKLAMA

Grok zerwał się ze smyczy i obrzucił błotem każdego polityka. Oczywiście możemy się spierać, czy faktycznie mamy do czynienia z samowolką, skoro twitterowy chatbot odpowiadał tak, jak oczekiwali tego pytający. Tyle że od narzędzi wielkich platform powinniśmy oczekiwać, aby nie działały jak pięcioletnie dziecko, które ku uciesze tłumu powtarza brzydkie słowa. A w przypadku Groka były to naprawdę ohydne rzeczy, co opisywała Malwina.

REKLAMA

No właśnie, powinniśmy wymagać. Dlatego ucieszyły mnie słowa ministra cyfryzacji, który na antenie RMF FM stwierdził, że rozważa zdecydowane kroki wobec platformy X.

Tu Krzysztof Gawkowski trafił w sedno:

Przymknięcie oczu albo śmianie się z tego, a widziałem też polityków, którzy to wyśmiewali, jest błędem, który w przyszłości może kosztować człowieka

Owszem, w wypowiedzi szefa resortu cyfryzacji jest sporo asekuranctwa ("rozważam", "nie wykluczam"), ale tak: konkretne działania w końcu są potrzebne. Cały X za sprawą Groka pluje nam wszystkim w twarz, promując wulgarne i prowokatorskie zachowania, a my mamy udawać, że deszcz pada? Pewnych zachowań po prostu nie można akceptować.

Dlatego nie rozumiem m.in. wpisu posłanki Pauliny Matysiak, dla której wybryki Groka to "jeden dzień zamieszania", a deklarację szefa resortu uznała za "prężenie muskułów". Tym bardziej że cała ta sytuacja to nie jest nagły, jednorazowy wyskok, a raczej konsekwentne przesuwanie granicy i testowanie, na co jeszcze może sobie portal Elona Muska pozwolić.

Całkiem niedawno Unia Europejska nałożyła karę na portal X i oczekiwała wprowadzenia istotnych zmian, takich jak rewizja mechanizmów moderacji treści, uznanych za niewystarczające w obliczu rozprzestrzeniania fałszywych informacji i treści nienawistnych. Kilka miesięcy po tym twitterowa sztuczna inteligencja pluska się w rynsztoku, ochlapując wszystkich dookoła. To nie przypadek.

Być może niektórzy nie spodziewają się sprawczości, skoro resort cyfryzacji od dawna zapowiadał choćby wprowadzenie podatku cyfrowego, a opłacie tylko ciągle się dyskutuje. Co więcej, w marcu minister Gawkowski ogłosił w mediach społecznościowych, że ruszają prace nad podatkiem cyfrowym, po czym szef resortu finansów... dementował te wieści. Stojąc z boku cynicznie można stwierdzić, że tyle z tego tupania nóżką wychodzi, a big techy jak były mocne, tak dalej są i niczym się nie przejmują.

W rozmowie ze Spider's Web+ Krzysztof Gawkowski tłumaczył wprawdzie, że nie są to proste sprawy i negocjacje - także wewnątrz rządu - muszą trwać. I chociaż nie do końca przekonują mnie te wyjaśnienia, bo już po wcześniejszych zapowiedziach oczekiwałem rychłych zmian, to wcale nie uważam, że mogą być pretekstem dla nas, obywateli, by nie oczekiwać innych działań, takich jak reakcja na zachowanie Groka. Wręcz przeciwnie: musimy wymagać, a nie machać ręką, szyderczo się uśmiechać i uznawać, że nic nie można zrobić.

Od kogo, jak nie od ministra cyfryzacji, mamy wymagać interwencji w tak ważnej sprawie?

Naprawdę wolelibyśmy chowanie się za plecami innych, rozkładanie ramion, że przecież nie da się nic zrobić, jest jak jest? Wyciszać, przymykać oczy, udawać, że problem nie istnieje? Wystarczy, byliśmy świadkami czołobitnego podejścia do wielkich korporacji przez lata. Teraz żądajmy działań, poruszania tych kwestii na unijnych szczeblach, przenośmy dyskusję z "ale przecież się nie da" na "co możemy z tym zrobić już teraz". Tak, może trzeba wyłączyć Twittera, jeśli ostrzeżenia i pomruki niezadowolenia na nikim w USA nie robią wrażenia.

Nie podoba mi się cyniczna akceptacja. Tłumaczenie, że sztuczna inteligencja wielkiego serwisu społecznościowego to tylko niesforny dzieciak, któremu wymsknęło się brzydkie słowo, a on nawet nie wie, co to znaczy. Wystarczy zatkać uszy.

REKLAMA

To wręcz przerażające, jaką drogę przeszliśmy

Hasła, które dotychczas głoszone były gdzieś w internetowym podziemiu, a za które ich autorzy byli słusznie karani, nagle stały się akceptowane, bo wypisuje je chatbot należący do ogromnej społecznościowej platformy. To nie ma nic wspólnego z wolnością słowa.  

Jeżeli tylko na słowach się skończy, krytyka pod adresem ministra Gawkowskiego będzie zasłużona. Teraz jednak trzeba wymagać działań i konkretnych czynów. Społecznościowe platformy nie mogą być bezkarne i pozwalać sobie na wszystko tylko dlatego, że kieszenie ich właścicieli wypchane są dolarami. Przede wszystkim zaś nie powinniśmy się godzić na to, by uchodziło im to na sucho, a na każdą próbę zmiany reagować wzruszeniem ramion, bo przecież i tak to nic nie da.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-07-09T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T16:00:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T15:31:29+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T13:45:19+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T11:35:09+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T10:22:31+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T09:18:14+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T06:50:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-09T06:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T20:24:09+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T19:22:56+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T15:19:37+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T14:54:21+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T14:37:54+02:00
Aktualizacja: 2025-07-08T13:13:38+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA