Potężna eksplozja na Bałtyku. Rosja pokazała, co może zniszczyć dronem
Rosyjskie Ministerstwo Obrony właśnie pokazało, czym zamierza straszyć przeciwników na wodach przyszłości. W ramach wielkich ćwiczeń Lipcowa burza, które mają miejsce na Bałtyku, przetestowano nowego morskiego drona uderzeniowego. Na opublikowanym nagraniu widać, jak bezzałogowiec z dużą prędkością uderza w cel i dosłownie go roznosi. Oficjalnie, to tylko ćwiczenia, ale nie ma wątpliwości, że Moskwa szykuje swoją flotę na nową erę wojny.

Rosyjska flota zakończyła udział w zakrojonych na szeroką skalę ćwiczeniach morskich Lipcowa Burza - poinformowało rosyjskie Ministerstwo Obrony. Według resortu celem manewrów było "sprawdzenie gotowości rosyjskiej marynarki wojennej do wykonywania niestandardowych zadań operacyjnych i użycia nowoczesnych rodzajów uzbrojenia".
Ten niepozorny bezzałogowy statek wygląda jak skrzyżowanie kajaka z motorówką, ale w ataku typu kamikadze potrafi wyrządzić sporo szkód. Bez wątpienia na pokładzie umieszczono kilkaset kilogramów materiałów wybuchowych. Podczas ćwiczeń rosyjski dron z powodzeniem zniszczył pływający cel, który symulował pełnowymiarowy okręt bojowy.
Nowe zagrożenie na Bałtyku
Oczywiście Rosjanie nie wynaleźli w tym przypadku prochu. Jak skuteczne potrafią być morskie drony kamikadze pokazali im Ukraińcy, którzy na swoim koncie mają dziesiątki udanych akcji przeciw właśnie Rosjanom, za pomocą słynnych już bezzałogowców Magura V5 i Sea Baby.
Co więcej, Ukraińcy nie raz już udowodnili, że ich jednostki potrafią skutecznie atakować Rosjan nawet przy naprawdę wzburzonym morzu, podczas gdy Rosjanie przeprowadzili swój pokaz podczas bezwietrznej pogody.
Niemniej jednak jest to na Bałtyku nowe zagrożenie i bez wątpienia może być niebezpieczne nie tylko dla naszych okrętów wojennych, ale także infrastruktury portowej, a nawet przyszłych farm wiatrowych na Bałtyku. Polska powinna potraktować rosyjskie wideo jako alarm i bezzwłocznie zacząć rozwijać systemy skuteczne przeciw takim morskim bezzałogowcom.
Nowy dron, stara taktyka
Warto podkreślić, że efektowna eksplozja miała miejsce na poligonie morskim na Bałtyku w pobliżu Królewca. Był to więc bez wątpienia jasny sygnał skierowany w kierunku państw NATO. Co więcej, był o tylko jeden z elementów szeroko zakrojonych testów, a Rosjanie nie poprzestali na jednym dronie.
Podczas Lipcowej burzy używano także klasycznych dronów FPV (znanych z wojny w Ukrainie) oraz podwodnych jednostek bezzałogowych, których parametry nie zostały jeszcze ujawnione. Wygląda na to, że Rosja bardzo poważnie podchodzi do rozwijania całego ekosystemu morskich systemów bezzałogowych.
Choć dane techniczne drona pozostają ściśle tajne, prorządowe źródła w Rosji twierdzą, że nowy bezzałogowiec ma zasięg operacyjny sięgający nawet 300 km i może działać samodzielnie przez 24 godz. To wartości, które - jeśli się potwierdzą - czynią go realnym zagrożeniem.
Zasięg na tym poziomie oznaczałby, że dron mógłby startować z bezpiecznych rosyjskich wód i atakować cele w dużej odległości, nie narażając operatorów. Problem w tym, że na razie są to tylko deklaracje, niezweryfikowane przez niezależne źródła. I, co kluczowe, wciąż nie wiemy, jak rosyjskie systemy radzą sobie z nawigacją, omijaniem przeszkód i zakłóceniami sygnału.
Więcej na Spider's Web:
Wyścig technologiczny na wodzie trwa
Nie da się ukryć, że Ukraina zrewolucjonizowała nowoczesne pole walki na morzu. Dzięki stosunkowo prostym, ale niezwykle skutecznym dronom morskim, udało się jej ograniczyć rosyjską dominację w rejonie Morza Czarnego, co jeszcze trzy lata temu wydawało się niemożliwe.
Rosja z kolei dopiero teraz nadrabia zaległości, inwestując w technologie, które jeszcze niedawno były przez nią lekceważone. Ale kierunek zmian jest jasny: przyszłość wojny na morzu to pojedynek bezzałogowych, tanich i szybkich dronów, które potrafią przechylić szalę zwycięstwa bez potrzeby wypływania w morze przez drogie fregaty czy korwety.
Jeśli rosyjski przemysł rzeczywiście osiągnie deklarowaną skalę produkcji, a wojsko przeprowadzi kolejne skuteczne testy, tym razem w warunkach bojowych, możemy być świadkami nowego etapu morskiej wojny dronów. A wtedy każdy kolejny materiał wideo z eksplozją na horyzoncie będzie analizowany klatka po klatce przez ekspertów na całym świecie.