Mieszkańcy mają dość masztu komórkowego. O dziwo nie chodzi o 5G
Zwykle protesty przeciwko masztom związane są z rzekomym wpływem na zdrowie. Mieszkańcy Kolbuszowej Górnej mają inne zastrzeżenia. I łatwo ich zrozumieć.

Jak donosi rzeszowski oddział TVP 3, mieszkańcy skarżą się na światła emitowane przez maszt. Stoi 270 m od zabudowań, ale w dolinie, więc czerwone lampy trafiają prosto w okna okolicznych domów.
- Przeszkadza, zwłaszcza że te światła są dość nisko, świecą ludziom po oknach, sypialniach, salonach – mówi o maszcie jeden z sąsiadów.
Inna mieszkanka Kolbuszowej Górnej dodaje, że "ludzie żyją tylko tą wieżą", a światło daje po oczach
Operator, firma Play, w oświadczeniu przesłanym TVP 3 Rzeszów przyznaje, że jak dotąd nie otrzymał podobnego zgłoszenia o "uciążliwości wynikającej z obecności oznakowania świetlnego". Zaznacza, że zdanie mieszkańców jest ważne, ale trzeba też spełnić odpowiednie przepisy i normy. W przypadku świateł chodzi o bezpieczeństwo ruchu powietrznego.
Szefostwo Służby Ruchu Lotniczego Sił Zbrojnych RP nie tylko uzgadnia wskazaną przez nas lokalizację i wysokość planowanego obiektu, ale również w niektórych przypadkach nakłada na nas obowiązek sposobu i rodzaju oznakowania - zaznaczono.
Operator wyjaśnił, że na stacji, której wysokość wynosi 54 m, trzeba zawiesić oznakowanie świetlne na najwyższym punkcie i poziomach pośrednich. Taki obowiązek nakłada Rozporządzenie Ministra Infrastruktury w sprawie przeszkód lotniczych.
Mieszkańcy nie składają broni
Zapowiadają interwencję w resortach obrony narodowej i infrastruktury. Chcą, aby ich przykład rozpatrzono indywidualnie. Będziemy mieli precedens, a może okaże się, że więcej miejscowości ma podobny problem?
Zanieczyszczenie światłem to niestety poważna kwestia. "My bardzo lubimy używać światła w dużych ilościach, ale nie wszystko, co lubimy, jest pozytywne. Musimy się czasem zastanowić, jakie będą tego dalsze konsekwencje" – mówiła niedawno w rozmowie z PAP dr inż. Anna Kołton, prof. URK z Katedry Botaniki, Fizjologii i Ochrony Roślin Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Z powodu oświetlenia, które wpada przez okno sypialni, co najmniej 32 proc. Polaków budzi się przynajmniej kilka razy w roku, w miesiącu 16 proc., a kilka razy w tygodniu 5 proc. – pisał o badaniach Domondo bizblog.pl.
I chociaż eksperci zwracają uwagę, że zanieczyszczenie światłem w teorii jest jednym z najłatwiejszych problemów do rozwiązania – lekarstwo można zaaplikować od razu: po prostu wystarczy mniej świecić – tak wiele osób mogłoby czuć się z tym nieswojo.
Zwiększenie natężenia mroku może być trudne do zaakceptowania – mało kto chciałby wrócić do oświetlenia sprzed rewolucji industrialnej. Najpewniej musielibyśmy na nowo przedyskutować nasze podejście do społeczeństwa dobrobytu, bezpieczeństwa, życia zawodowego, stylu życia i całego kontekstu społecznego. Światło świadczy też o bogactwie, a najmocniej i najobficiej są rozjarzone wielkie miasta i kraje rozwijające się – pisał szwedzki badacz nietoperzy Johan Eklöf w swojej książce „Manifest ciemności”.
Bardzo często zanieczyszczenie światłem kojarzy nam się z większymi obiektami – to one są jasne non stop i przeszkadzają okolicznym sąsiadom. Wieżowce, stadiony, pomniki, reklamy, szyldy, a nawet automaty paczkowe nie odpoczywają. W przypadku masztów chodzi o bezpieczeństwo, ale można zrozumieć pretensje mieszkańców, bo czara goryczy czasami po prostu się przelewa.
Przepisy są ważne, ale powinny służyć ludziom – mam więc nadzieję, że jest szansa na kompromis. A cała ta sytuacja pokazuje, że potrzebujemy dyskusji nt. tego, jak wpływa na nas zanieczyszczenie światłem czy hałasem, aby do takich sporów dochodziło jak najrzadziej.