Baba Jaga, Gnom i Bluszcz – poznaj nowe drony polskiej armii
Zupełnie nowy rozdział w historii polskiej armii otwiera się na naszych oczach. Zapomnijcie o latach oczekiwania na nowoczesny sprzęt, teraz wszystko ma dziać się błyskawicznie. Można tylko westchnąć: nareszcie.

We wtorek, 22 lipca, Cezary Tomczyk, Sekretarz Stanu w MON, złożył podpis pod dokumentami, które mogą zrewolucjonizować nasze siły zbrojne. Prace już trwają, a pierwsze efekty, konkretny sprzęt w rękach żołnierzy, mają pojawić się we wrześniu. Tylko w tym roku wydamy dodatkowo około 200 milionów złotych na zakup dronów szkoleniowych dla sił zbrojnych - stwierdził wiceminister.
I to nie w jednej wybranej jednostce, ale aż w dziewięciu. MON zapowiedziało testy około 90 różnych typów systemów bezzałogowych, które trafią do wybranych formacji. Co ważne, testowanie będzie odbywać się w realnych warunkach służby, z udziałem żołnierzy, a nie tylko w laboratoriach.
Więcej o dronach w Wojsku Polskim na Spider's Web:
Centrum dronowe, czyli fabryka pomysłów
Rewolucja opierać ma się na czterech filarach, a pierwszym z nich, kluczowym elementem tych zmian, ma być nowe centrum dronowe powstające na bazie Wojskowego Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych. To tu będą się spotykać przedstawiciele wojska, instytutów badawczych, firm prywatnych, a także Dowództwa Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni.
Ideą centrum jest to, by proces wdrażania dronów do służby był jak najkrótszy i jak najbardziej elastyczny. Jak podkreślił Tomczyk, drony potrafią ewoluować w kilka dni, a "normalne, skostniałe procedury w Wojsku Polskim" trwały latami. To ma się skończyć.

W nowym systemie drony będą nie tylko szybciej projektowane i testowane, ale też błyskawicznie trafiać do jednostek, gdzie będą wykorzystywane i dalej rozwijane we współpracy z producentami. Taki cykl „od prototypu do żołnierza” ma trwać tygodnie.
Od wielu miesięcy przygotowywaliśmy cały system zmian, aby w możliwie krótkim czasie nasycić siły zbrojne bezzałogowymi systemami uzbrojenia, a najpierw przeprowadzić cały cykl szkolenia, żeby obsługa ich na poziomie drużyny, batalionu, brygady była możliwa - powiedział Cezary Tomczyk.

Projekt "Szerszeń”. Polskie drony mają żądlić szybko i celnie
Całe przedsięwzięcie otrzymało nazwę projekt Szerszeń. Chodzi o najbardziej podstawowe, lekkie drony, takie, które można wykorzystać już na poziomie drużyny. Część z nich będzie służyła do rozpoznania, inne do rażenia celów. Tego typu sprzęt sprawdził się już wielokrotnie na froncie w Ukrainie jako tani, łatwy w obsłudze i piekielnie skuteczny.
Ale to nie koniec. Drugim filarem ma być częściowo rozproszony model produkcji i testowania, który pozwala szybko reagować na nowe potrzeby.

Wybrane jednostki wojskowe, zarówno w wojskach operacyjnych, jak i w Wojskach Obrony Terytorialnej, mają otrzymać laboratoria dronowe, gdzie będą rozwijać własne kompetencje i pracować nad nowymi rozwiązaniami.
Sztuczna inteligencja w mundurze
Trzecim, mocnym filarem zmian jest Centrum Implementacji Sztucznej Inteligencji (CISI), które działa w strukturach Wojsk Obrony Cyberprzestrzeni. Polska armia jest dopiero trzecią na świecie, która posiada taką jednostkę.

Jej zadaniem będzie wspieranie budowy autonomicznych systemów, rozwój algorytmów sterowania dronami, a także analiza danych zebranych z pola walki. To właśnie tu będą się krzyżować wątki technologiczne, operacyjne i naukowe, wszystko po to, by przyszłe systemy bezzałogowe były maksymalnie inteligentne i przydatne.
Ministerstwo zapowiada także integrację CISI z tzw. poligonami innowacji, czyli siecią miejsc, w których testowane będą nowatorskie rozwiązania technologiczne. Pomysł zaczerpnięto z ustaleń szczytu NATO w Hadze, chodzi o to, by skrócić czas między koncepcją a praktycznym wdrożeniem. Dziś taki proces może trwać miesiące albo i lata. Polska chce zejść do tygodni.

Masowe szkolenia i nasycenie wojska dronami
Ale nawet najlepszy dron nie zadziała, jeśli nie będzie komu go obsługiwać. Dlatego projekt „Szerszeń” to także masowe szkolenia (czwarty filar), zarówno w jednostkach liniowych, jak i w ramach struktur WOT. Celem jest, by obsługa dronów była czymś tak naturalnym jak korzystanie z karabinu, zarówno na poziomie drużyny, jak i batalionu czy brygady.
Jak mówił Tomczyk, drony mają stać się standardowym wyposażeniem każdej jednostki, a nie rzadko spotykaną ciekawostką technologiczną.

Co bardzo ważne i warte podkreślenia zmienia się również prawo. MON wprowadziło przepisy, które pozwalają szybciej i prościej kupować systemy bezzałogowe, bez konieczności przechodzenia przez wielomiesięczne procedury przetargowe. To odpowiedź na realia współczesnego pola walki, gdzie liczy się czas, innowacyjność i zdolność adaptacji.
Polska armia buduje swój własny ekosystem dronowy
To, co dzieje się teraz, to nie zakup kolejnej partii sprzętu, ale budowa całego ekosystemu dronowego. Od badań i testów, przez modyfikacje i produkcję, po szybkie wdrażanie i szkolenie operatorów. Polska armia chce przestać być klientem zagranicznych dostawców, a zacząć być samodzielnym i nowoczesnym producentem dronów na własne potrzeby. Projekt Szerszeń to dopiero początek.

W tle tej decyzji stoi oczywiście wojna w Ukrainie, która obnażyła brutalną prawdę: drony nie są już dodatkiem do armii. Są jej fundamentem. A ci, którzy zrozumieją to najwcześniej i zareagują najszybciej będą mieli przewagę.