Starlink na celowniku Rosji i Chin. Satelity Elona Muska zagrożone
Elon Musk i jego kosmiczny internetowy gigant, Starlink, znalazł się w oku cyklonu geopolitycznych napięć. Jak donosi najnowszy raport fundacji Secure World Foundation (SWF), ta rewolucyjna konstelacja satelitów, która dostarcza szybki internet na całym świecie, w tym do walczącej Ukrainy, stała się obiektem zainteresowania, a wręcz zagrożeń, ze strony Rosji i Chin.

Na początku miało to być po prostu globalne Wi-Fi. Starlink, projekt Elona Muska realizowany przez SpaceX, miał zapewniać szybki internet w każdym zakątku świata – od pustyni po morskie głębiny. Ale od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę w 2022 r. ten cywilny system satelitarny zyskał drugie oblicze – stał się narzędziem wojny.
I właśnie z tego powodu Rosja oraz Chiny coraz uważniej przyglądają się Starlinkowi, a nawet – jak sugerują najnowsze raporty – próbują go aktywnie zakłócać i unieszkodliwić.
Internet z orbity stał się bronią
Kiedy Rosja zaatakowała Ukrainę w lutym 2022 r., kluczowa infrastruktura – w tym dostęp do internetu – została częściowo zniszczona. Wtedy do gry wkroczył Starlink. Dzięki tysiącom małych satelitów na niskiej orbicie (LEO), Ukraińcy mogli nadal korzystać z internetu, komunikować się, a nawet koordynować operacje wojskowe.
To nie był tylko technologiczny gest dobrej woli. Dla Ukrainy to była kwestia przetrwania. Dla Rosji – potencjalne zagrożenie, które należało jak najszybciej zneutralizować.
Jak informuje serwis Space.com, według najnowszego 316-stronicowego raportu opublikowanego przez niezależny think tank Secure World Foundation (SWF), Rosja od dawna testuje systemy mające na celu zakłócanie działania satelitów Starlink nad wschodnią Ukrainą.
Jeden z nich, o nazwie Tobol, pierwotnie miał chronić rosyjskie satelity przed zakłóceniami, ale dziś – jak wynika z przecieków amerykańskiego wywiadu – jest wykorzystywany do atakowania sygnału Starlinka.
Więcej na Spider's Web:
Rosyjski „zabójca Starlinka” już w drodze
SWF informuje, że Rosja pracuje również nad nowym, znacznie bardziej zaawansowanym systemem o nazwie Kalinka. Jego zadaniem ma być nie tylko zakłócanie sygnału między terminalami a satelitami Starlink, ale także lokalizowanie tych terminali w celu ich fizycznego zniszczenia – np. za pomocą dronów czy rakiet.
Co ciekawe, Kalinka ma być też w stanie wykrywać sygnały pochodzące z Starshield – wojskowej wersji Starlinka, która powstaje z myślą o amerykańskich siłach zbrojnych. To oznacza, że w przyszłości Rosja mogłaby próbować zakłócać nie tylko komunikację na polu walki, ale również globalne systemy dowodzenia NATO.
Dodatkowo Rosja prowadzi także wojnę elektroniczną poza granicami Ukrainy. W ostatnich miesiącach zakłócano sygnał GPS w czterech krajach Unii Europejskiej – Francji, Holandii, Szwecji i Luksemburgu. Ba, według raportów, rosyjskie stacje nadawcze ingerowały nawet w… dziecięce kanały telewizyjne, emitując propagandowe treści wojenne. Międzynarodowa Unia Telekomunikacyjna wskazuje, że źródła zakłóceń znajdują się w Moskwie, Królewcu i Pawłówce.
Chiny nie zostają w tyle. Laserowe łodzie podwodne?
Choć Rosja jest dziś na czele pod względem bezpośredniego zakłócania działania Starlinka, Chiny nie zostają w tyle. SWF zwraca uwagę na badania prowadzone przez Chińską Marynarkę Wojenną, których celem jest stworzenie laserowych okrętów podwodnych. Tak – dobrze przeczytaliście.
Pomysł jest szalony, ale potencjalnie skuteczny: łodzie podwodne z wysuwanym masztem miałyby wychodzić na powierzchnię oceanu tylko po to, by za pomocą lasera neutralizować satelity Starlinka lub inne systemy obserwacyjne. Problem? Precyzja. Chińscy naukowcy sami przyznają, że jednostki te potrzebowałyby zewnętrznego wsparcia – danych o pozycjach satelitów – aby móc skutecznie namierzyć i zniszczyć cel.
Czy kosmos stanie się nowym polem bitwy?
Raport Secure World Foundation kończy się ostrzeżeniem: „Potrzebujemy otwartej i publicznej debaty na temat konfliktów w przestrzeni kosmicznej”. Autorzy podkreślają, że każda wojna w kosmosie może mieć długofalowe konsekwencje tu, na Ziemi, bo dziś praktycznie każdy z nas korzysta z danych satelitarnych – nawet o tym nie wiedząc.
Od nawigacji GPS w samochodzie, przez synchronizację bankomatów, aż po prognozy pogody i komunikację – wszystko to zależy od sieci orbitalnych. A jeśli zaczną one padać ofiarą wojny, świat, jaki znamy, może się zatrzymać.
A co z samym Starlinkiem?
Na szczęście – przynajmniej na razie – system Starlink okazuje się zaskakująco odporny na cyberataki. Od lutego 2025 r. nie odnotowano poważniejszych incydentów zakłócających jego działanie. Ale to nie oznacza, że SpaceX może spać spokojnie. Wyścig zbrojeń w kosmosie dopiero się rozpędza, a Starlink jest dziś nie tylko symbolem innowacji, ale i celem numer jeden dla technologicznych oraz wojskowych ambicji Rosji i Chin.