Miliony złotych marnują się w polskich lasach. Tyle kosztuje nas bezmyślne śmiecenie
Lasy Państwowe podsumowały sprzątanie lasów w 2024 r., a liczba zebranych odpadów przeraża. Samo śmiecenie szokuje, ale jeśli przeliczymy zmarnowane surowce na pieniądze, to zobaczymy, czym kończy się nieodpowiedzialność.

Sam fakt zanieczyszczenia środowiska to poważna strata – w końcu przyroda jest największym ze skarbów, do jakich mamy dostęp, więc choćby z tego względu każdy pozostawiony śmieć jest problemem.
A tych w polskich lasach nie brakuje. Lasy Państwowe poinformowały, że tylko w 2024 r. z zarządzanych przez organizację terenów wywieziono 82 000 m³ śmieci. Gdyby zebrano je za jednym zamachem, potrzebnych byłoby 820 wypełnionych tirów, by wywieźć zanieczyszczenia.
Sam koszt związany z posprzątaniem obszarów wyniósł przeszło 34 mln zł
Za tę kwotę, jak przeliczają Lasy Państwowe, można byłoby kupić „blisko 50 w pełni wyposażonych karetek pogotowia”.
Jasne, takie porównania i szacunki celowo mają działać na wyobraźnię, bo wcale nie mamy gwarancji, czy rzeczywiście taka kwota w idealnym świecie zostałaby przeznaczona na karetki. To jednak musi dawać do myślenia, bo pokazuje, ile tracimy na nieodpowiedzialnym zachowaniu. W końcu za te odpady odpowiadają nie tylko cwaniacy, którzy zrzucają do lasów olbrzymie ilości śmieci, ale bardzo często też zwykli turyści. Nie mogą zapamiętać zasady, że to co jest do lasu wniesione, musi zostać z niego zabrane.
Z danych Reloop Platfrom wynika, że finansowe straty związane z pozostawionymi w środowisku odpadami sięgnęły łącznie ponad pół mld euro w ciągu ostatniej dekady.
- W ciągu ostatnich dziesięciu lat zmarnowaliśmy szkło o wartości 54 milionów euro, opakowania metalowe o wartości 120 milionów i opakowania z plastiku PET warte niemal 340 milionów euro. Ten wynik stawia Polskę na piątym miejscu w Europie – wylicza Anna Larsson z Reloop Platform.
To pieniądze, które moglibyśmy zaoszczędzić, gdyby surowce były poprawnie zbierane i przetwarzane i nie byłoby konieczności kupowania substratów pierwotnych. Niestety te niezwykle cenne materiały, którym ośrodki recyklingu mogłyby nadać drugie i kolejne życie, i które mogłyby funkcjonować w obiegu latami, pozostały w środowisku zatruwając je, lub zostały spalone w piecach razem z odpadami zmieszanymi - dodawała.
A na tym straty się nie kończą – zarówno dla środowiska, jak i nas samych. Według Polskiego Stowarzyszenie Recyklerów Opon każdego roku na dzikie leśne wysypiska trafia ponad 200 ton opon. Stowarzyszenie zwraca uwagę, że pozyskane z odpadów surowce mogłyby posłużyć do produkcji nowych opon, znaleźć zastosowanie w budownictwie sportowym czy stanowić komponent wzbogacający mieszanki asfaltowe. Tymczasem lądują na dzikich wysypiskach albo jeśli trafią do zbiórki, kończą jako opał w piecach cementowni.
- Zgodnie z przyjętymi w Unii Europejskiej zasadami recykling powinien zawsze mieć pierwszeństwo przed odzyskiem, a to znaczy, że zanim spalimy surowiec powinniśmy podjąć kroki w celu przetworzenia go. Tymczasem w naszym kraju przedsiębiorstwa recyklingu i odzysku muszą konkurować o surowce. Prowadzi to do sytuacji, w której jako recyklerzy aby przetrwać, musimy importować surowiec z zagranicy, podczas gdy w lasach zalegają tony odpadów, a w cementowniach spalamy opony, które moglibyśmy z powodzeniem ponownie wykorzystać w przemyśle – komentuje wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Recyklerów Opon, Andrzej Kubik.
Zdaniem wiceprezesa stowarzyszenia należałoby wprowadzić obowiązkowy poziom wykorzystania recyklatów w zamówieniach publicznych, promować wykorzystanie recyklatów w inżynierii i budownictwie oraz „dążyć do wprowadzenia rozwiązań Gospodarki o Obiegu Zamkniętym, zarówno na poziomie projektowania, jak i prawodawstwie”.
Sprawa nie jest więc nie do rozwiązania, ale należałoby wprowadzić wiele zmian, co jak wiemy nie jest takie proste. Można pocieszać się tym, że w przypadku „zwykłych” odpadów jest nadzieja – w postaci systemu kaucyjnego.
- System kaucyjny pozwala nie tylko usprawnić proces sortowania opakowań przez konsumentów, ale stanowi też ważny czynnik motywacyjny i sprawia, że znacząco wzrasta liczba opakowań trafiających nie do zwykłych koszy na śmieci czy do lasu, ale właśnie do organizacji zajmujących się selektywną zbiórką i recyklingiem – zaznacza Sławomir Pacek ze Stowarzyszenia Polski Recykling.
Sam system kaucyjny nie rozwiąże wszystkich problemów, bo potrzebna jest również reforma Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta. Prace nad nią trwają jednak od dawna.
Za to przynajmniej system kaucyjny zacznie obowiązywać od października – o ile nie dojdzie do jeszcze jednego opóźnienia. Oficjalnie nie został jeszcze wdrożony, ale sieci same stawiają urządzenia pozwalające przyjmować odpady. Lidl pochwalił się, że w trakcie pilotażu zebrano ponad 15 mln butelek plastikowych PET oraz przeszło 1 mln puszek. To rzecz jasna nie oznacza, że wszystkie te odpady wylądowały by w lasach czy na dzikich wysypiskach, ale zapewne jakąś część udało się uratować przed takim końcem.