Mam na biurku laptopy z kartami NVIDIA GeForce RTX serii 50 i muszę się podzielić wrażeniami
Do redakcji Spider’s Web zaczęły trafiać pierwsze laptopy z kartami graficznymi GeForce RTX serii 50. Mam w posiadaniu dwie topowe jednostki wyposażone w układy GeForce RTX 5090 i muszę się podzielić pierwszymi spostrzeżeniami na temat tych sprzętów. Te wcale nie dotyczą wydajności. Moją uwagę zwraca przede wszystkim forma.

W świecie wydajnych laptopów do gier mamy do czynienia z dobrze znanym schematem. Gdy nowa generacja układów graficznych pojawia się na rynku, producenci tacy jak MSI, Razer czy ASUS skupiają się przede wszystkim na tym, by zmieścić GPU do swoich laptopów, zachowując odpowiednią wydajność systemu chłodzenia oraz ogólną stabilność. Dlatego laptopy gamingowe bywają wielkie, głośne i stosunkowo ciężkie.
Dopiero później, wraz z regularnymi odświeżeniami serii produktowych, gamingowe laptopy nabierają kompaktowych kształtów. Stają się cieńsze, ich TDP jest podnoszone, a systemy chłodzenia zyskują na wydajności. Z tego powodu różnica między laptopami tego samego producenta, z tym samym układem graficznym, może być wyraźnie odczuwalna na przestrzeni zaledwie kilkunastu miesięcy.
W przypadku nowych laptopów z kartami GeFroce RTX serii 50 powyższy schemat został przerwany. Te sprzęty od początku są zaskakująco smukłe, lekkie i ciche.
Patrzę na nowego Razera Blade 16, wyciągniętego z plecaka po świętach wielkanocnych. Pracowałem na nim niemal tydzień, a także grałem przez cały weekend, ale wciąż nie mogę się nadziwić, jak cienka oraz lekka jest to konstrukcja, z grubością na poziomie zaledwie 14,9 mm. Bez problemu można pomylić ten sprzęt z porządnym biurowym notebookiem, zwłaszcza kiedy LED-owe podświetlenie jest wyłączone. Fundamentalna różnica skrywa się w trzewiach laptopa, gdzie drzemie GeForce RTX 5090 – najwydajniejszy mobilny układ, jaki aktualnie istnieje na rynku konsumenckim.
Smukła konstrukcja gamingowego laptopa z topowym GPU to nie tylko przypadek Razera, od zawsze skupiającego się na cienkich bryłach laptopów Blade. Inny laptop z jakim miałem do czynienia – ASUS ROG Zephyrus G14 z układem GeForce RTX 5080 – także jest niesamowicie cienki. Tymczasem pierwsze laptopy z kartami RTX 4080 debiutujące kilka lat temu były znacznie grubsze i cięższe. Zmiana jest więc gigantyczna.


Smukłe konstrukcje laptopów z kartami GeForce RTX to efekt połączenia wydajnych GPU firmy NVIDIA z procesorami AMD Ryzen AI. Taki duet gwarantuje imponujące wymiary oraz niską masę. Chwytam Razera Blade 16 jedną ręką i chowam go do wysłużonego etui dla MacBooka Air 15. Kapitalna sprawa, topowe laptopy do gier w końcu przestają być mobilne tylko z nazwy.
Niska masa oraz smukła konstrukcja sprawiają, że użytkownik od razu inaczej patrzy na przenośny sprzęt oraz jego możliwości. Laptop z kartą GeForce RTX serii 50 to pierwsze urządzenie tego typu od lat, które zabrałem na wyjazd plenerowy, z myślą o pograniu w terenie. Przez cztery ostatnie lata był to albo Nintendo Switch, albo gamingowy handheld. Wydajny laptop zawsze zostawał w domu, bo był ciężki, wielki i głośny. Teraz się to zmienia.
No właśnie – praca w terenie. Tutaj także doszło do istotnego postępu, dzięki technikom Blackwell Max-Q.
Jeśli kiedykolwiek używałeś gamingowego laptopa w terenie, to wiesz, że najczęściej jest to sztuka dla sztuki. Procenty symbolizujące stan naładowania akumulatora znikają bowiem w oczach. Ma się wrażenie, że samo oddychanie przy takich sprzętach błyskawicznie drenuje ich baterie. Z tego powodu większość gamingowych laptopów wcześniej czy później ląduje na stałe na naszych biurkach, od czasu do czasu kursując między salonem, sypialnią i patio. Oczywiście z kompletem okablowania.
Tymczasem z laptopami RTX 50 wspartymi pakietem technik Blackwell Max-Q jest inaczej. Wczoraj zamknąłem pokrywę Blade’a 16 z 92 proc. baterii. Kiedy dzisiaj ją podniosłem i zalogowałem się do systemu, tych procent było 91. Do tego sam proces wznawiania działania laptopa jest szybki. No i jak cichy! Wentylatory nie rozpoczynają pieśni ludowej po podniesieniu pokrywy albo odpaleniu przeglądarki. Doświadczenie o wiele bardziej przypomina korzystanie z MacBooka albo niskonapięciowych laptopów ARM, za to moc jest znacznie, znacznie większa.

Blackwell Max-Q to nie tylko energooszczędne uśpienie oraz szybkie wybudzanie laptopa. Dzięki tym technikom, możliwych do zastosowania dzięki nowej architekturze układów GPU, pamięć przy niskim napięciu osiąga wysoką wydajność, z kolei zegary dopasowują się adaptacyjne do obciążenia, co następuje w milisekundach. Dynamic Boost wykorzystuje AI do optymalnego podziału mocy dla GPU, CPU oraz pamięci, oszczędzając energię. Z kolei Advanced Optimus płynnie przełącza zintegrowaną grafikę i dedykowaną kartą graficzną NVIDIA, co ma znaczące przełożenie na czas działania.
Mamy więc do czynienia z całym pakietem uzupełniających się rozwiązań, działających w tle, aby jak najefektywniej zarządzać energią akumulatora. W praktyce technologia Max-Q sprawia, że gdy po trzech dniach przerwy sięgasz po gamingowy laptop odłączony od zasilania, możesz liczyć, że ten wciąż będzie naładowany i gotowy do działania.
Czas działania na akumulatorze, z dala od źródła zasilania, stał się bardzo rozsądny. Laptopy z kartami GeForce RTX serii 50 pozwalają na kilka godzin pracy w terenie.
Korzystając z przeglądarki internetowej, skrzynki e-mail, eksploratora plików oraz pakietu Office wspomniany Razer Blade 16 działał przez 7 godzin i 42 minuty. Liczone z cyfrowym stoperem, podczas trzech sesji prostej pracy biurowej. To NIESAMOWITY wynik. Jeśli natomiast chodzi o granie na baterii, tutaj też jest lepiej. Wyciągnąłem prawie 2 godziny z płynnym Cyberpunkiem 2077 (45+ fps z DLSS 4). Znacznie lepiej niż na moim gamingowym handheldzie, jeśli także chcę mieć na nim wysoką płynność rozgrywki.
- czas działania przy korzystaniu jak z notebooka: ok. 8 godzin
- czas działania podczas gry w Cyberpunk 2077: ok. 2 godziny

Jasne, te prawie 8 godzin lekkiej biurowej pracy to wciąż nie są wartości charakterystyczne dla topowych notebooków, działających kilkanaście godzin na jednym ładowaniu. Tyle tylko, że takie urządzenia nie mają pod obudową mocarnych układów takich jak GeForce RTX 5090, na które płynnie się przełączają w razie konieczności. Dzięki technikom Blackwell Max-Q w końcu można pracować na gamingowym laptopie w terenie, nie martwiąc się, że po 120 minutach sprzęt zacznie wołać o energię. To świetna zmiana, przywracająca laptopom do gier ich pierwotną mobilność.
Warto dodać, że podczas lekkiej pracy biurowej wentylatory laptopa nie dają o sobie znać. Ale tak w ogóle. Nie ma szumu, nie ma wibracji, ciepłe powietrze nie bucha na boki. To duży komfort, nie przeszkadza się innym, np. podróżnikom w tym samym przedziale pociągu.
Asem w rękawie laptopów z kartami GeForce RTX są rdzenie Tensor dedykowane AI. Dzięki nim mój Lightroom i lokalne modele AI galopują.
Dokonałem prostego porównania. Odpaliłem dokładnie to samo zdjęcie RAW o wadze 24 MB w Lightroomie na moim MacBooku Air M1 oraz laptopie ASUS ROG Strix SCAR 18 z kartą GeForce RTX 5090. Program Adobe Lightroom ma kapitalne narzędzie do odszumiania fotografii, wykorzystujące lokalny model sztucznej inteligencji bezpośrednio na laptopie, bez wsparcia chmury. Co za tym idzie, w zależności od wydajności maszyny, różny jest czas takiego odszumiania.

Dzięki rdzeniom Tensor w kartach NVIDIA GeForce RTX 5090, proces redukcji szumu na laptopie firmy ASUS był ponad 2-krotnie szybszy. Byłem wręcz zdziwiony, że to już. Oszczędność czasu wynosiła kilkanaście sekund. Niewiele? To teraz wyobraźcie sobie, że macie całą sesję produktową z fotografiami do odszumienia. Sto albo dwieście zdjęć. Twórcy na laptopach RTX 50 oszczędzą masę czasu. Minus jest za to taki, że podczas odszumiania nie zdążam już odpalać Pokemon GO na telefonie.
- MacBook Air M1, odszumianie zdjęcia: 38 sekund
- ASUS ROG Strix SCAR 18, odszumianie zdjęcia: 16 sekund
Przyspieszenie nie kończy się na Lightroomie. Laptopy z kartami GeForce RTX serii 50 są szybsze wszędzie, gdzie w grę wchodzi lokalny model AI. To znaczy, że kilkukrotnie szybciej generują grafikę na podstawie opisów albo udzielają odpowiedzi jako czatboty offline. Popularność lokalnych modeli AI wyłącznie przybiera na sile, a posiadacze takich laptopów zdecydowanie na tym skorzystają. Zwłaszcza w przemyśle kreatywnym, tworząc więcej i szybszej.
Pozostając w temacie kreatywności oraz pracy, widać, jak nowa strategia firmy NVIDIA znajduje odzwierciedlenie w laptopach z kartami GeForce RTX.
W ostatnich latach NVIDIA poświęciła się opracowywaniu rozwiązań, które służą nie tylko graczom, ale także twórcom. Filmowcy, montażyści, fotografowie, nawet pracownicy biurowi – z myślą o nich powstało wiele nowych narzędzi, jak NVIDIA Broadcast. Technologia robi niesamowite rzeczy z naszym głosem oraz obrazem rejestrowanym przez kamerkę. Wycinanie szumów otoczenia działa na poziomie niedostępnym na platformach do organizacji pracy. Do tego rozmazywanie tła podczas wideorozmów jest znacznie bardziej precyzyjne w porównaniu do algorytmów zewnętrznych programów.


Moja ulubiona funkcja NVIDIA Broadcast to kontakt wzrokowy. Włączając ją, sztuczna inteligencja modyfikuje w czasie rzeczywistym obraz z kamerki w laptopie, sprawiając, że moi rozmówcy są przekonani, iż patrzę prosto w obiektyw. Nawet, jeśli właśnie czytam coś z kartki. Kapitalna sprawa, zwłaszcza podczas służbowych wideorozmów. NVIDIA Broadcast uwydatnia też głos użytkownika dzięki funkcji Studio Voice, a nawet doświetla jego facjatę, jeśli oświetlenie w pomieszczeniu jest niedostateczne. Wszystko to zasługa rdzeni Tensor w układach RTX.
Na uwagę zasługuje też nowy enkoder NVENC dziewiątej generacji oraz sterowniki NVIDIA Studio, zwiększające wydajności edycji wideo i renderingu 3D. Przykładowo, karty GeForce RTX serii 50 umożliwiają natywne dekodowanie wideo z próbkowaniem koloru 4:2:2, rejestrowanym przez kamery z wyższej półki. Taki format zawiera więcej informacji o kolorze, co w praktyce przekłada się na większe możliwości edycji w profesjonalnym programie pokroju DaVinci Resolve. Graczy to raczej nie ekscytuje, za to zawodowi twórcy na pewno na tym skorzystają, zyskując kontrolę nad dodatkową głębią kolorystyczną w swoich materiałach.
Oczywiście nie można nie wspomnieć o wydajności w samych grach. Przygotowuję o tym osobny tekst z licznymi pomiarami i porównaniami.
Tutaj pozwolę sobie tylko przedstawić wybrane wyniki, uzyskane w grze Cyberpunk 2077, na laptopie ASUS ROG Strix SCAR 18 z kartą GeForce RTX 5090 oraz procesorem Intel Core Ultra 9 275HX. Pomiaru dokonywałem w Dogtown, jeżdżąc samochodem po bogatej w detale, najładniejszej dzielnicy Night City.

Cyberpunk 2077, dzielnica Dogtown, laptop z układem GeForce RTX 5090:
- surowa moc: 1600p, grafika ultra, RT Off, DLSS Off: 73 fps
- DLSS jakość: 1600p, grafika ultra, RT Off: 107 fps
- DLSS jakość: 1600p, grafika ultra, RT Ultra: 70 fps
- DLSS jakość: 1600p, grafika ultra, path tracing: 49 fps
- generator klatek x4: 1600p, ultra, RT Off: DLSS Off: 150 fps
- generator klatek x4: 1600p, ultra, RT Ultra: DLSS Off: 210 fps
Uwagę zwracają zwłaszcza wyniki uzyskiwane przy pomocy nowego generatora Multi Frame Generation od NVIDIA, dostępnego na układach GeForce RTX serii 50. Dzięki generatorowi x4 liczba klatek na sekundę wzrasta do niezwykle wysokich wartości. Do tego bez wsparcia Super Rozdzielczości DLSS! Cyberpunk w 150 fps, w rozdzielczości 1600p, z maksymalnymi ustawieniami grafiki oraz ultra ray tracingiem przemawia do wyobraźni. Doceniam zwłaszcza to, że oświetlenie RT odczuwalnie mniej odciąża układ w porównaniu do poprzedniej generacji GPU. Nowe rdzenie RT czwartej generacji gwarantują przyjemny skok wydajności w zakresie światłocieni oraz odbić generowanych w czasie rzeczywistym.
Oczywiście jak każda technologia upłynniania rozgrywki, upscalery oraz generatory klatek mają nie tylko zalety, ale również wady. Z chęcią o nich opowiem w kolejnych materiałach. Nie ulega jednak wątpliwości, że nowy generator x4 od NVIDIA to bardzo ciekawe narzędzie, które w zasadniczy sposób wpłynie na to, jak będziemy postrzegać płynność w grach wideo.
Laptopy z kartami GeForce RTX serii 50 odzyskują mobilność oraz uniwersalność. Chyba to najbardziej mi się podoba.

Już na premierę nowej generacji kart graficznych od NVIDIA otrzymujemy konstrukcje smukłe, lekkie i ciche. Do tego takie, które nie trwonią energii, wytrzymując pełen dzień lekkiej biurowej pracy z dala od gniazda sieciowego. Dawniej 8 godzin przeglądania sieci i pisania tekstów na gamingowym laptopie z topową kartą graficzną wydawało się niemożliwe. Teraz to nowy standard, taką mam przynajmniej nadzieję.
Laptopy z kartami GeForce RTX serii 50 – chociaż dalej są gamingowymi bestiami – w dużej mierze odzyskały swoją mobilną praktyczność. Nie są to już kolosy stale leżące na biurku, ale sprzęty, które chce się zabierać w teren. Twórcy, gracze, pracownicy biurowi, studenci – wszyscy oni na pewno na tym skorzystają. Wiem, bo sam korzystam, oszczędzając masę czasu w Lightroomie oraz grając w remaster Obliviona na działce, bez dostępu do gniazda sieciowego, w 60+ klatkach na sekundę.