REKLAMA

Ile będzie kosztować iPhone? Są pierwsze przerażające wyliczenia po cłach Trumpa

Czy jesteśmy gotowi na nową erę cen elektroniki? Wkrótce iPhone 16 Pro Max podrożeje do astronomicznej kwoty 2300 dolarów. Takie scenariusze kreślą analitycy, a to za sprawą wprowadzonych przez Donalda Trumpa ceł importowych. Były prezydent USA, znany ze swoich protekcjonistycznych zapędów, znów chce namieszać na globalnym rynku, a konsekwencje mogą być bolesne dla konsumentów na całym świecie, w tym dla polskich fanów Apple.

Ile będzie kosztować iPhone? Są pierwsze przerażające wyliczenia po cłach Trumpa
REKLAMA

W tym tygodniu Donald Trump ogłosił plan nałożenia nowych ceł importowych, które mogą całkowicie odmienić sposób, w jaki funkcjonuje globalny handel.

Mowa nie tylko o ogólnym 10-procentowym cło na importowane dobra, ale też o bardziej dotkliwych taryfach: 34 proc. na towary z Chin, 46 proc. z Wietnamu oraz 26 proc. z Indii. To właśnie te państwa są sercem globalnej produkcji elektroniki użytkowej – w tym iPhone’ów.

REKLAMA

Cła, które zmienią rynek elektroniki

Dla firm takich jak Apple oznacza to jedno - dramatyczny wzrost kosztów produkcji. A skoro koszty rosną, firmy muszą zdecydować – wziąć ten cios na siebie, czy przerzucić go na klientów. I tu właśnie pojawia się problem, bo nie ma szans, żeby firma wzięła na siebie 60 proc. wzrost ceny. Zapłacą więc klienci.

Jak wyliczył Reuters bazowy model iPhone’a 16, który obecnie kosztuje 799 dol. może po wejściu ceł podrożeć do 1142 dol. To niemal 50-procentowy wzrost. Z kolei według Wall Street Journal iPhone 16 pro zdrożeje o 300 dol. do 1300 dol.

Ale prawdziwym rekordzistą może być iPhone 16 Pro Max – jego cena skoczyłaby z 1599 do aż 2290 dol. W polskich realiach, po doliczeniu podatków i marż może to oznaczać cenę rzędu 10 500 złotych lub więcej. Za telefon.

iPhone 16e - wprowadzony na rynek w lutym jako tańszy produkt z funkcją sztucznej inteligencji Apple - kosztuje 599 dol. Podwyżka o 43 proc. może podnieść ten koszt do 856 dol. Ceny innych urządzeń Apple również wzrosną.

Jak cła wpływają na ceny poszczególnych podzespołów iPhone zobaczyć możecie na tej infografice niżej

Angelo Zino - analityk ds. akcji w CFRA Research - powiedział Reutersowi, że spółka będzie miała trudności z przerzuceniem na konsumentów więcej niż 5–10 proc. kosztów. Spodziewamy się, że Apple wstrzyma się z większymi podwyżkami cen telefonów do tej jesieni, kiedy ma zostać wprowadzony na rynek iPhone 17, ponieważ zazwyczaj w ten sposób radzi sobie z planowanymi podwyżkami cen - powiedział analityk.

Przeniesienie fabryk to USA nie zmniejszy cen

Czy to możliwe? Niestety tak. Apple produkuje wszystkie swoje urządzenia w Azji – głównie w Chinach – gdzie ma dostęp do inżynierów zdolnych spełniać ekstremalnie wysokie standardy jakości. Zresztą sam Apple przyznał w swoim raporcie rocznym, że próba przeniesienia produkcji do USA to droga przez mękę.

Eksperci, tacy jak Daniel Ives z Wedbush Securities są zgodni - przeniesienie choćby 10 proc. łańcucha dostaw z Azji do USA zajęłoby trzy lata i kosztowałoby 30 mld dol. I to tylko część układanki.

Myśl, że Apple przeniesie całą swoją produkcję do USA to fikcja. Chyba że ktoś marzy o iPhone’ach za 3500 dol., telewizorach za 2500 i AirPodsach po 300 – mówi Ives.

Trump i jego administracja twierdzą, że nowe cła mają na celu przywrócenie miejsc pracy w przemyśle i uniezależnienie się od geopolitycznie niestabilnych dostawców. Ale rzeczywistość jest bardziej skomplikowana – zwłaszcza gdy spojrzymy na to, jak bardzo świat (i Apple) uzależnił się od Azji.

Więcej na Spider's Web:

Apple inwestuje w USA, ale z rozsądkiem

W lutym Apple zapowiedział inwestycję 500 miliardów dolarów w budowę zakładów produkcyjnych w Houston. To krok w stronę dywersyfikacji łańcucha dostaw, ale nie oznacza to końca azjatyckiej dominacji.

Jak zauważa prof. Eric Harwit z Uniwersytetu Hawajskiego, poziom zaawansowania technologicznego w Chinach jest tak wysoki, że jego odtworzenie w USA byłoby niemal niemożliwe w krótkim czasie.

Z jednej strony mamy więc polityczne ambicje i bezpieczeństwo gospodarcze, a z drugiej twardą rzeczywistość – produkcja elektroniki jest globalna, a próba zamerykanizowania łańcucha dostaw oznacza drastyczny wzrost cen, który może uderzyć w kieszeń przeciętnego konsumenta.

Wysokie ceny mogą zahamować innowację – nie tylko dlatego, że mniej osób będzie w stanie kupić nowe urządzenia, ale też dlatego, że firmy takie jak Apple będą zmuszone do cięć kosztów w innych obszarach, np. w badaniach i rozwoju.

Dla nas, polskich konsumentów, te zmiany oznaczają jedno – jeszcze droższe iPhone'y. Już teraz flagowe modele Apple są u nas bardzo drogie, a dodatkowe cła importowe mogą sprawić, że staną się produktem luksusowym, dostępnym tylko dla nielicznych.

Czy jesteśmy gotowi na taki skok cen? Czy Apple zdecyduje się na podniesienie cen w Europie, czy może spróbuje zminimalizować wpływ taryf na nasz rynek? To pytania, na które odpowiedzi poznamy w najbliższych miesiącach.

REKLAMA

Jedno jest pewne – zapowiadane taryfy Trumpa to nie tylko problem dla Apple, ale dla całej branży technologicznej i dla nas, konsumentów, którzy kochamy nowoczesne gadżety. Bądźmy czujni i obserwujmy rozwój sytuacji, bo to, co dzieje się za oceanem, może mieć realny wpływ na nasze portfele.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: 2025-04-06T07:10:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-05T16:40:00+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T19:58:39+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T16:30:26+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T16:28:09+02:00
Aktualizacja: 2025-04-04T15:31:38+02:00
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA