Kierowcy wpadli w histerię. Miasto wreszcie robi porządek z hulajnogami
Lepiej późno niż wcale – Łódź dołącza do miast, które wymaga od użytkowników i operatorów zachowania porządku. Hulajnogi będą musiały być oddawane w określonych miejscach. Wiadomość cieszy pieszych, ale zmartwiła… kierowców. Tak, powód jest naprawdę dziwny.

W sumie w Łodzi powstanie 313 wyznaczonych miejsc zwrotu. Tylko w określonych punktach będzie można oddawać pojazdy. Strefy w wielu częściach centrum już zostały wymalowane i tylko czekać, aż prawo zacznie obowiązywać. Póki co jeszcze trwa radosne bezprawie i hulajnogi potrafią zajmować środek chodnika. Niby operatorzy zachęcają korzystających do odpowiedzialnego parkowania, jednak w ostatnich dniach nieraz brałem udział w dobrze mi znanym chodnikowym slalomie.
Póki co punkty obowiązywać będą przede wszystkim w centrum miasta. Są oddalone od siebie o 150 m, więc nie ma ryzyka, że znalezienie hulajnogi czy miejsca parkingowego okaże się kłopotem.

To zmiana, na którą czekałem od lat. Istnieje szansa, że hulajnogowy bałagan wreszcie zostanie okiełznany.
Jest jednak grupa, która narzeka. To kierowcy
„Szkoda, że kosztem miejsc parkingowych dla samochodów” – oburza się jeden z komentujących pod wpisem Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi. Co tam piesi, którzy nie mieli jak przejść, ważne, by można było gdzie zatrzymać auto.
Inna sprawa, że hulajnogowe strefy wyznaczone zostały tam, gdzie i tak nie wolno parkować. Co jednak z tego - w końcu w świadomości niektórych kierowców każdy skrawek chodnika to potencjalny parking. A ruch ułatwiający życie pieszym to zamach na ich wolność.
Na grupie „Łódzkie drogi” jeden z komentujących uznał, że wprowadzenie miejsc parkingowych wywoła… hulajnogowy chaos. Tak, tak – to nie przeszkody na chodnikach wyprowadziły zamieszanie. Zrobi to dopiero konieczność pozostawienia pojazdów w konkretnym punkcie.
W wielu miejscach wyznaczono je zaledwie 20 cm od jezdni, co oznacza, że każda przewrócona hulajnoga może stać się śmiertelnym zagrożeniem dla kierowców i pieszych – oburza się komentujący.
Sęk w tym, że to ryzyko istniało zawsze, od samego początku – jeśli można zostawiać hulajnogi wszędzie, to również blisko drogi. I tak się też działo:

Teraz przynajmniej miejsca, gdzie pojazdy muszą stać, będą z góry znane i ustalone. Nie tak jak teraz, kiedy może być ich kilka wzdłuż chodnika.
Czy hulajnogi zaczną się masowo wywracać? Tutaj rola operatorów, aby lepiej pilnowali urządzeń.
Wybrano lokalizacje najmniej ingerujące w drogę, aby nie zajmować miejsc do parkowania czy przeszkadzać pieszym. Aktualnie trwa wprowadzanie ponad 300 miejsc, co zakończy się w maju. Celem jest, aby od wakacji hulajnogi pozostawiane były wyłącznie w wyznaczonych miejscach. Regulować będzie to porozumienie, które zostanie podpisane z operatorami hulajnóg - mamy ich w Łodzi trzech. Na nich też będzie spoczywał obowiązek dbania o hulajnogi i odstawiania ich, jeśli pozostawione zostaną w innych miejscach – wyjaśniło miasto.
W komentarzu pod wpisem na oficjalnym profilu Łodzi jeden z mieszkańców zauważył, że parking znajduje się na równej części chodnika, natomiast uszkodzony fragment został pozostawiony pieszym. Absurd, który powinien skłonić do postawienia pytania, dlaczego płyty są uszkodzone. Odpowiedź wygląda tak:

Teoretycznie samochód i tak zostawił sporo miejsca pieszym, ale nawet nie o to chodzi. Popękany fragment chodnika jest dowodem na to, że kiepsko zniósł bycie parkingiem. Czy to nie większy problem?
W komentarzach pod wpisami miasta niektórzy pytają: a co będzie, jeśli samochód zatrzyma się obok hulajnogowego parkingu? Jak wtedy przejść? Może lepszą odpowiedzią byłoby doprowadzenie do sytuacji, by normą nie zawsze było to, że samochód staje tam, gdzie chce.
Być może wyznaczenie miejsc parkingowych hulajnogom to zgniły sojusz
W końcu i tak przepada część chodnika. Tyle że przynajmniej jego część, a nie całość. Łatwiej ominąć jeden punkt niż kilka porozrzucanych.
Moim zdaniem coś należało z pojazdami zrobić, bo obecna sytuacja była fatalna. Hulajnogi zostawiane były byle gdzie, raz po jednej, raz po drugiej stronie, trzeba było mijać je jak tyczki. Jeszcze gorzej, jeśli stawiano kilka obok siebie, każdą inaczej. Często blokowały drogę pieszym w sojuszu z samochodami.

Niewykluczone, że z niektórymi miejscami będzie problem. Wtedy jednak będzie można zrezygnować z wysepki i poszukać innej lokacji. A jeśli chaos nie ustanie, to może trzeba będzie rozważyć zmniejszenie ich liczby albo np. wycofanie – na początek ze ścisłego centrum? Na razie wyznaczenie miejsc parkingowych to krok w dobrą stronę, który sprawdził się już m.in. w Krakowie.