REKLAMA

Wiatraki dostaną wiatru w łopaty. Ich przeciwnicy ponieśli właśnie klęskę

To było pierwsze takie referendum w Polsce. Jego wynik miał uskrzydlić tych, którzy nie chcą, by wiatraki wyrastały w ich sąsiedztwie.

Wiatraki dostaną wiatru w łopaty. Ich przeciwnicy ponieśli właśnie klęskę
REKLAMA

Protesty w gminie Głubczyce trwają od dłuższego czasu. Mieszkańcy nie chcą wiatraków. W trakcie jednego z zebrań odbyło się głosowanie, w trakcie którego 114 z 119 obecnych uczestników zagłosowało przeciwko inwestycji.

REKLAMA

Władze gminy widząc głosy sprzeciwu uznały, że potrzebne są prawowite wybory, w których udział mogliby wziąć wszyscy mieszkańcy. Referendum zaplanowano na 9 lutego. Już znamy wyniki niedzielnych wyborów.

Referendum okazało się… nieważne

Przyczyną jest zbyt niska frekwencja. Jak informuje Radio Opole do urn poszło 25 proc. uprawnionych, podczas gdy głosowanie staje się wiążące dopiero przy 30 proc. uczestnictwie. 4125 z 16489 wyborców to za mało, by uznać wolę ludu.

A trzeba dodać, że głosy na nie faktycznie dominowały. Za wiatrakami były 702 osoby, ale nieprzekonanych - aż 3397. To jednak i tak niewystarczająca liczba, skoro frekwencja była za niska.

Co dalej z wiatrakami? Wcześniej inwestor deklarował, że jeżeli nie będzie woli większości mieszkańców, to nie zrealizuje inwestycji. Nieważne referendum może być jednak dowodem na to, że dla większości wiatraki nie są aż tak wielką przeszkodą. A na pewno nie na tyle istotną, by fatygować się w ich sprawie na głosowanie.

Referendum w gminie Głubczyce było pierwszym związanym z wiatrakami, ale nie w sprawie OZE. Pod koniec listopada 2024 r. obyło się głosowanie dotyczące planowanej farmy fotowoltaicznej w gminie Lubomia. Za panelami opowiedziało się jedynie 86 mieszkańców, natomiast przeciwko było 2,2 tys. osób. Frekwencja wyniosła 38,28 proc. W Głubczycach zwolennicy wiatraków mają więc solidny, twardy argument – gdyby faktycznie farma wiatrowa przeszkadzała, to więcej osób zechciałoby zagłosować, jak w Lubomi. A tak – można budować?

Rewolucyjny wiatr jednak nie zawieje?

Ciekawe, jak na wynik referendum zareagują inne gminy. Coraz głośniej mówiło się o podobnych wyborach w innych miejscach w Polsce. Nie brakuje protestujących, którzy nie chcą wiatraków w okolicy i dlatego głosowanie miało rozstrzygnąć spory. Przeciwnicy wielokrotnie po swojej stronie mieli władze, lecz teraz nie wszyscy mogą chcieć ryzykować. Mało który polityk chce być twarzą porażki.

A zapędy były naprawdę rewolucyjne. Niektóre miejscowości straszą wręcz oderwaniem się od gminy, jeśli władze dałyby zielone światło wiatrakom.

REKLAMA

Abstrahując od naszego podejścia do samych wiatraków, frekwencja referendum musi smucić. W końcu farma wiatrowa ingeruje w krajobraz, ale z drugiej strony może przynieść gminie istotne korzyści. Burmistrz Głubczyc szacował, że dzięki wiatrakom roczny wpływ do budżetu zwiększyłby się nawet o 3-4 mln zł, a przewodniczący rady gminy obiecywał, że zwiększony dochód pozwoli zrealizować inwestycje w miejscowościach, z których pochodzą protestujący.

Mimo to znaczna większość uprawnionych do głosowania machnęła ręką – nieważne, czy otoczenie się zmieni lub że jest szansa na nowe inwestycje czy remonty dróg. Każdy sobie rzepkę skrobie, wspólne, czyli niczyje, więc nie ma sensu się tym interesować. Niby nic nowego, ale jednak zawsze to smuci.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA