Fotowoltaika zabiła największą elektrownią słoneczną na świecie. Google musi pakować manatki
Miała być symbolem nowej ery, okazała się problemem. Gigantyczna elektrownia słoneczna, w którą Google zainwestowało miliony dolarów, zostanie wkrótce zamknięta.
Większość ludzi, myśląc o elektrowniach słonecznych, wyobraża sobie ogromne pola pokryte klasycznymi panelami fotowoltaicznymi. Zlokalizowana w Kalifornii, elektrownia Ivanpah działa inaczej. Zamiast paneli, na powierzchni ponad 14 km2 kwadratowych rozmieszczono ponad 174 tys. tak zwanych heliostatów (podwójnych luster), które odbijają promienie słoneczne i skupiają je na trzech potężnych wieżach o wysokości 140 m.
Skupiona energia podgrzewa wodę, wytwarzając parę o temperaturze 550 stopni Celsjusza, która następnie napędzała turbiny generujące energię elektryczną. Moc elektrowni to 386 megawattów.
Projekt Ivanpah kosztował 2,2 mld dol., a jego głównymi inwestorami byli Google, NRG Energy i BrightSource Energy.
Koszty, kontrowersje i wpływ na środowisko
Pomimo imponujących założeń, elektrownia borykała się z licznymi problemami. Początkowo produkowała mniej energii, niż zakładano, a jej utrzymanie okazało się droższe, niż przewidywano. Czyszczenie luster z pustynnego pyłu wymaga dużych ilości wody oraz pracy wielu osób.
Nie brakowało też kontrowersji ekologicznych. Wysoka temperatura wytwarzana przez skoncentrowane promienie słoneczne doprowadziła do śmierci wielu ptaków, które wleciały w obszar działania luster. Temperatura powietrza w miejsca koncentrowania się światła przekraczała 500 stopni Celsjusza, co sprawiało, że ptaki płonęły żywcem podczas lotu. Badania wskazują, że rocznie elektrownia zabijała w ten sposób co najmniej 6000 ptaków.
Ptaki wpadały w pułapkę, ponieważ wlatywały w rejon działania elektrowni, goniąc za owadami, które przyciągał blask heliostatów. Ponadto budowa elektrowni wymagała znacznych przekształceń terenu, co wpłynęło na siedliska lokalnej fauny, w tym zagrożonych wyginięciem żółwi pustynnych.
Elektrownia Ivanpah nie jest też projektem całkowicie bezemisyjnym. Elektrownia spala gaz ziemny każdego ranka, aby rozpocząć działanie i emitując 46 084 t metrycznych dwutlenku węgla rocznie.
Elektrownia, która się nie opłaca
Mimo innowacyjności technologia CSP okazała się mniej efektywna kosztowo w porównaniu z dynamicznie rozwijającymi się panelami fotowoltaicznymi. W rezultacie główni odbiorcy energii z Ivanpah tacy jak Pacific Gas and Electric Company (PG&E), postanowili zakończyć umowy na zakup energii wcześniej, niż pierwotnie planowano.
Operatorzy elektrowni rozpoczną zamykanie jednostek na początku 2026 r. Oznacza to, że Ivanpah Solar Power Facility zostanie zamknięta 14 lat przed planowanym terminem.
Po wyłączeniu jednostki zostaną wycofane z eksploatacji, co da możliwość potencjalnego ponownego wykorzystania obiektu do produkcji energii odnawialnej - fotowoltaiki - czytamy w oświadczeniu.
Wyłączenie tak dużej elektrowni to z pewnością ważny sygnał dla branży. Czy to oznacza koniec ery wielkich projektów solarnych? Niekoniecznie. To raczej dowód na to, że technologia się rozwija, a rynek energii odnawialnej dynamicznie zmienia.
Historia elektrowni Ivanpah to lekcja o dynamicznym rozwoju technologii i konieczności adaptacji do zmieniających się realiów rynkowych. Choć była symbolem innowacji w energetyce odnawialnej, dziś ustępuje miejsca bardziej efektywnym rozwiązaniom, które kształtują przyszłość zielonej energii. Tak czy inaczej, energia słoneczna na stałe zagościła w naszym krajobrazie i będzie odgrywać coraz większą rolę w zaspokajaniu potrzeb energetycznych społeczeństwa.
Głowna ilustracja: Elektrownia Ivanpah Solar Power Facility. Fot. Aioannides, licencja: CC BY-SA 3.0