Spadł śnieg. To wspaniale, bo wszyscy możemy się śmiertelnie pokłócić
Mamy początek stycznia, właśnie spadł śnieg i jeżeli wierzyć prognozom będzie go znacznie więcej, ale nie to w nim jest najlepsze. Tak prosty temat sprawia, że do głosu dochodzą niezdrowe emocje i zaczynają się kłócić o to, co właśnie widzimy. Czy to potwierdzenie globalnego ocieplenia, czy jego zaprzeczenie? To nieważne, bo to tylko pretekst.
Mój redakcyjny kolega Rafał napisał świetny tekst o swoich pięciu noworocznych postanowieniach w cyfrowym świecie. Polecam je wdrożyć również w swoim uniwersum, bo pozwolą wam przetrwać trudny czas, bo nadchodzi kumulacja drażliwych tematów, które dzielą społeczeństwo na pół.
Zbliża się finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, więc mamy tradycyjny podział pomagam/nie pomagam. Nadchodzą ferię - jeżdzę na nartach/nie jeżdżę. Kocham Zakopane/zbombardowałbym Zakopane. I mój ulubiony - spadający śnieg jako wyjście do naparzanki, czy to przez globalne ocieplenie, czy jednak pomimo. Wyjrzałem za okno i już wiedziałem, że dzisiejszy dzień będzie dobry. Bo widzicie, w pełni zgadzam się z Rafałem, że nie można dać się podzielić, że nie można się bulwersować treściami w internecie, ale moją guilty pleasure jest obserwacja walki dwóch obozów.
I od razu umówmy się, żeby nie było - jeżeli ktoś twierdzi, że jeżeli spadł śnieg, to nie ma zmiany klimatu, to znak, że głowa służy mu tylko jedzenia. Mylenie przejściowej pogody z klimatem to powszechny błąd, ale prawdziwym problemem jest to, że takie niuanse są nieistotne. Liczy się hejt, dogryzki i walka do ostatniej kropli krwi. A czy ta kropla padnie na śnieg czy na wysuszoną ziemię? To obchodzi tylko naukowców.
Zobaczcie na to wspaniałe zdjęcie Łodzi, wbrew pozorom jest jak najbardziej kolorowe.
Wchodzę do internetu i co widzę? Radość, ale nie dziecięcą, tylko dziką satysfakcję, że spadający śnieg to ostateczny dowód na to, że temperatura się nie podnosi, że jest zimno i że wszystkie nawoływania ekspertów o to, żeby zrobić coś z naszą emisją, to tak naprawdę wołanie o pieniądze. Globalny spisek został obalony już 3 stycznia i można wracać do radosnej twórczości. Tymczasem jest bardzo źle.
Dane są zastraszające. Gotujemy się i niczym żaby nie zdajemy sobie z tego sprawy. Śnieg jest coraz rzadszy, a gdy już pada, to zazwyczaj robi to gwałtownie, wywołując przejściowe problemy. Tak swoją drogą nagłe i intensywne opady śniegu to również anomalia. Wystarczy wejść w komentarze pod powyższym wpisem, żeby załamać ręce. Ludzie wiedzą lepiej, wolą sobie dogryzać, popisywać się swoją ignorancją.
Jednak coś mi nie dawało spokoju
Im więcej czytam, tym bardziej dochodzi do mnie, że tak naprawdę nie chodzi o globalne ocieplenie. Tu chodzi tylko o pogardę dla osoby, która ma inny pogląd, opinię, czy nawet styl wypowiedzi. Polaryzacja i coraz brutalniejszy język sprawiają, że ludzie są dla siebie okrutni. Doskonale widzicie to na przykładzie sporów politycznych, ale wystarczy zejść niżej, znaleźć inną oś podziału i można obserwować ten sam mechanizm. Wczytajcie się w dyskusje o rowerzystach i kierowcach albo o posiadaczach BMW i Audi. Dehumanizacja oponenta, przypisywanie wymyślonych cech, głównie negatywnych, to wszystko z ust ludzi, którzy w przestrzeni publicznej na żywo prawdopodobnie nigdy by się tak do siebie nie odezwali. Internet wyłącza im hamulce, przeciwnik to tylko zbiór pikseli.
Do listy Rafała dopiszcie jedno postanowienie - bądźcie mili dla innych, bo wszyscy skończymy we własnych bańkach, które będą obrzucać się epitetami. Zobaczcie człowieka w tym zlepku pikseli, zanim będzie za późno.
Więcej przemyśleń przeczytacie w: