REKLAMA

Kingdom Come: Deliverance 2 po 50 godzinach: życie chłopa to przygoda roku

Wiedziałem, że Kingdom Come: Deliverance 2 będzie lepsze od poprzednika. Nie sądziłem jednak, że tak bardzo. Produkcja Czechów z Warhorse to kandydat na RPG roku. Mamy do czynienia z kapitalną, mocno osadzoną w średniowiecznym realizmie przygodą na ponad sto godzin.

Kingdom Come: Deliverance 2 po 50 godzinach: życie chłopa to przygoda roku
REKLAMA

Jestem cholernie głodny. No, w zasadzie to Henryk jest, próbując przeżyć w XV-wiecznych Czechach. Głód sprawia, że chodzę chwiejnym krokiem, mam mroczki przed oczyma i nie nadaje się do żadnej wojaczki. Dlatego zamiast wojowania siedzę na kuprze w krzakach, z kuszą w dłoniach, gapiąc się na jelenia wychodzącego z lasu na skraj łąki.

REKLAMA

Mierzę, wciskam spust i strzelam. Bełt trafia w udo, na futrze pojawia się krew. Jeleń ucieka, ja ruszam za ofiarą. Nie spieszę się. Wiem, że zranione zwierze nie dotrze daleko. Drugi bełt to już akt miłosierdzia. Ukrócenie męki. Zaczynam oprawiać jelenia. Zmienia się jego model, na realistyczne truchło pozbawione skóry. Tę biorę na handel, tak samo jak poroże, ale najważniejsze jest mięso. Ugotuję je i zjem.

Radość nie trwa długo. Nawet nie do posiłku. Gajowy widzi co zrobiłem i wygraża mi z daleka. Strzelanie do jeleni to bowiem kłusownictwo. Strzelać może szlachta, na pewno nie taki chłop jak ja, nawet przymierający głodem. Chcę pozbyć się świadka, ale nim naciągnę kuszę, ten daje nogę. Wyciągam miecz i rzucam się w pogoń, lecz pusty żołądek szybko pozbawia mnie energii. Nie jestem w stanie dogonić mężczyzny znikającego za wzniesieniem.

Pod tym mostem można znaleźć wiele fantów, które wypadają pijanym osobom na górze, wracającym z karczmy
Ale zaraz, to mięso nie bierze się z lodówki w supermarkecie?!

Wiele godzin później, syty i zadowolony, wkraczam do wioski, aby sprzedać skóry oraz wynająć pokój na nocleg. Wtedy też dopada mnie strażnik. Gajowy doniósł władzy. Mogę zapłacić grzywnę, przejść inspekcję albo trafić do celi. Moja reputacja spada, a oberżystka odnosi się do mnie z wrogością. Nie chce już ode mnie monet za posłanie, bo „takich jak ty nam tu nie potrzeba”. Śpię więc na słomie, po kryjomu, w czyjejś stodole. Ach to średniowieczne życie!

Jestem zachwycony tym, jak działa system społecznych zażyłości w Kingdom Come: Deliverance 2. Czesi zaprojektowali cudo.

Każda wioska i każdy dwór na autonomiczny system reputacji, dodatkowo podzielony na grupy społeczne. Inaczej oceniają nas chłopi, inaczej handlarze, jeszcze inaczej łowcy, strażnicy oraz szlachcice z tego samego miejsca. Przykładowo, gdy ubijemy jakiegoś możnego na trakcie, straż oraz szlachta nie spocznie, aż sprawiedliwości nie stanie się zadość. Za to chłopi i parobkowie nie wydają się przesadnie dotknięci zbrodnią na bogatszym od nich samych.

Jak to bywa w życiu: ludzie gadają. Jeśli ktoś przyłapie nas na niecnym uczynku, powie o tym innym. Nasza renoma to wypadkowa plotek przekazywanych z ust do ust. Dlatego nie zdziwcie się, że gdy kłusujecie i wygrażacie gajowemu, potem macie na pieńku nie tylko z nim oraz drwalami, ale też oberżystą w pobliskiej wiosce. Szlachcic w warowni na wzgórzu też krzywo patrzy na kłusownictwo, ale już np. pobicie parobka mało go interesuje.

Równouprawnienie, mediewal style
W Kingdom Come: Deliverance 2 każdy mieszkaniec ma własny cykl dobowy, także z przerwą na odpoczynek

Tak jak w kultowym Gothicu, każda postać Kingdom Come: Deliverance 2 ma unikalny cykl dnia, fach oraz własne łóżko.

Ludzie budzą się o świcie, zmieniają ubrania, jedzą i idą pracować. Potem odwiedzają tawerny, siadają za stołami oraz rozmawiają. Niektórzy zalewają się na umór, inni grają w kości. Gdy wracają po zmroku do swoich mieszkań, robią to z pochodniami w rękach. Myją się, przebierają i kładą spać. Gdy mijają się za dnia na ulicach, przystają aby ze sobą porozmawiać. Innym razem mogą dać sobie po pysku. Do tego robią pranie, skubią kury, chodzą na targ, a czasem po prostu patrzą na śliczny zachód słońca. Świetnie się ogląda taką wioskę tętniącą życiem.

Jestem pod gigantycznym wrażeniem tego, ile skryptów stale działa w tle, napędzając życie aglomeracji w Kingdom Come: Deliverance 2. Mieszkańcy nie są zależni od gracza. Żyją własnym życiem, ale reagują na nasze poczynania. Do tego reagują niezwykle zróżnicowanie, w zależności od charakteru. Przykładowo, w jednym gospodarstwie bardzo się nie spodobało, że wchodzę z psem, podczas gdy w innym moja psina była przyjmowana entuzjastycznie.

NPC w Kingdom Come: Deliverance 2 mają swoje granice oraz zasady. Nie są też głupi. Nawet jeśli nie zostaniemy przyłapani na kradzieży, ale odnotują, że zaraz utratą mienia odwiedzaliśmy ich chatę, doniosą na nas straży, słusznie zakładając naszą winę. Postaci niezależne potrafią domniemywać i łączyć fakty. Widzą, gdy ich kufer albo drzwi od spiżarni są otwarte, chociaż powinny być zamknięte. Do tego wypraszają ze swoich izb gdy robi się późno, a czasem w ogóle nie pozwalają do nich wchodzić.

Moment, w którym masz już własnego konia, pełen pancerz i świetny miecz, daje masę satysfakcji
Wielu mieszkańców ciężko pracuje tylko po to, aby uciułany grosz zostawić w karczmie. W grze jest nawet umiejętność picia

Oczywiście możemy mieć zasady w nosie i grać niczym bandyta oraz rabuś. Na początku się to jednak bardzo, bardzo nie opłaca.

To nie tak, że jak zamordujemy wójta w jednej wiosce, to przenosimy się do drugiej i mamy spokój. Straż będzie nas szukać, a listy gończe sprawią, że nigdzie nie zaznamy spokoju. Z kolei walka ze strażnikami, przynajmniej przez pierwsze kilkanaście godzin, jest jak samobójstwo. Możliwości chłopa, nawet nieźle wyekwipowanego i chronionego zbroją, bledną gdy zostajemy otoczeni przez dwóch, trzech albo więcej zbrojnych.

Dopiero po 30 - 40 godzinach stałem się na tyle wprawionym wojownikiem, że bez problemu radziłem sobie z grupą 3 - 4 najemników. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie nauka fechtunku. Droga, ale opłacalna inwestycja. Dzięki niej przyswoiłem sobie śmiertelne kontry, polegające na odbijaniu cięć wroga własnymi cięciami, z przeciwnej strony.

Dzięki zaawansowanym technikom walka staje się nie tylko łatwiejsza, ale też znacznie ciekawsza. Bez nich starcia w Kingdom Come: Deliverance 2 są równie drewniane co w pierwszej części. Dopiero kontry sprawiają, iż szermierka nabiera konkretnego, mięsistego, bardziej zręcznościowego charakteru. Wcześniej walka jest żmudna i monotonna. Za to po 50 godzinach, że gdy mam okazję zaatakować bandytów w czasie szybkiej podróży, zawsze to robię, nie unikając okazji do machania mieczem.

Walka na pieści nie kończy się zgonem, ale powalonego i pozbawionego przytomności rywala można np. udusić
Walka początkowo jest nudna i drewniana. Potem robi się dobra... i drewniana

Gigantyczne wrażenie robi oprawa graficzna. Wioski, pola, lasy i wzgórza wyglądają jak prawdziwe. Cudowny realizm.

Kingdom Come: Deliverance 2 to jedna z niewielu gier, w których las jest naprawdę lasem. Pełen drzew. Pełen roślin i grzybów. Z masą gałęzi, oczek wodnych oraz rozmaitej ściółki. NIeregularny, dziki, gęsty. No coś cudownego. Tak samo łąki oraz pola – są tak żywe, tak pełne detali, tak obfite w roślinność, że nic, tylko patrzeć i cieszyć oko. Wiejskie pejzaże w KCD2 są palce lizać. Natura pokazana w tej grze to zupełnie inny poziom. Nie sądziłem, że gra na CryEngine może być tak śliczna.

Mniej śliczne są modele postaci, ale nadrabia to otoczenie. Wyposażenie wiejskich drewnianych chat, surowe ściany szlacheckich warowni, kościelne kaplice – wszystko jest tak klimatyczne, że grając w Kingdom Come: Deliverance 2 czuję się jak na wycieczce w najlepszym skansenie. Przywiązanie do oprawy, połączone z dbaniem o realizm historyczny, sprawia, że czeska gra to produkcja jedyna w swoim rodzaju. Patrzysz na zachód słońca nam Żelichowem i wiesz: to naprawdę tak wyglądało w XV wieku.

Otoczenie podoba mi się z jeszcze jednego powodu: w końcu mamy grę z otwartym światem, która nie jest płaska. Od czasów Skyrim większość produkcji open world stawia na prostotę poruszania się, ograniczając stromizny. W Kingdom Come: Deliverance 2 jest inaczej. Są tu wzgórza, wchodząc pod które trzeba zejść z konia. Są kotliny tak głębokie, że upadek grozi śmiercią. Są wzniesienia, za którymi nie wiadomo co nas spotka. Topografia jest bardzo zróżnicowana, dzięki czemu świat nadbiera jeszcze więcej realizmu.

Gwarantuję wam: Kingdom Come: Deliverance 2 sprawi, że staniecie i będziecie po prostu podziwiali widok. Czy to wschód słońca nad wioską, z warownią widoczną w oddali, czy łąka na której napotykacie stado saren, gra serwuje niezapomniane widoki. Skoro tak dobrze wygląda na PlayStation 5, już nie mogę się doczekać, aby zobaczyć, jak wygląda na PC, z maksymalnymi ustawieniami.

Kingdom Come: Deliverance 2 wygląda cudownie. Masa, masa detali
Jedna z niewielu gier, w których lasy i jary są tak gęste, jak powinny

Surowe i realistyczne, ale sprawiedliwe. Zasady w Kingdom Come: Deliverance 2 obowiązują każdego i to jest świetne.

Gdy ciąłem kordelasem po zbroi płytowej ciężkozbrojnego bandziora, bardziej się męczyłem niż zadawałem mu obrażenia. Z kolei kiedy ja wsunąłem płytowe nogawice, wilki nie były w stanie nic mi zrobić. Kąsały po łydkach i udach, ale bezskutecznie. Mogłem stać spokojnie i mierzyć do nich z łuku, zwiększając umiejętności strzeleckie. Twórcy podchodzą realistycznie do zasad i pilnują, aby każdy musiał ich przestrzegać. Także NPC.

Jeśli jesteś na tyle biegły, aby zakraść się do baraków straży i po cichu wymordować cały oddział w ich łóżkach, po prostu możesz to zrobić. Z kolei kiedy nosisz ciężki pancerz, wystarczy kilka zamachów mieczem i już jesteś zmęczony. Dokładnie ten sam problem mają twoi rywale, co warto wykorzystywać. Jeśli opanujesz zasady rządzące światem w Kingdom Come: Deliverance 2, możesz je bezwzględnie eksploatować.

Są to jednak zasady, przez które wielu graczy może odbić się od czeskiej produkcji. Przykładowo, codziennie musisz jeść oraz spać. Co nie jest takie łatwe, gdy nie masz grosza przy duszy, nikt nie chce cię w swojej izbie, a nocne patrole straży przegania cię nawet z szop. Na początku przygody jesteś nikim, nic nie potrafisz i do niczego się nie nadajesz. Może to odstraszać, ale właśnie dzięki takiemu podejściu rozwój postaci w Kingdom Come: Deliverance 2 ma znaczenie i jest cholernie satysfakcjonujący.

Strzelanie z kuszy jest łatwiejsze niż łuku
Swojsko. Ślicznie. Aż chce się wpaść do wioski po kolejne zadania

Moje pierwsze wrażenia z Kingdom Come: Deliverance 2 mogę podsumować w ten sposób: mamy kandydata na RPG roku.

Otrzymana przeze mnie wersja przedpremierowa wciąż straszy artefaktami graficznymi, zwłaszcza migotaniem obrazu. Scenariusz nie powala, a dialogi – chociaż znacznie lepsze – dalej nie łapią za serce. Jednak możliwość życia oraz rozwoju w czasach brutalnego średniowiecza, ze wszystkimi jego realistycznymi komplikacjami, sprawia, iż nie potrafię oderwać się od KCD2. Na liczniku mam już 50 godzin, a wciąż tylko czekam, aż skończę pracę i wrócę do przygód Henryka.

Na mocy umowy z wydawcą nie mogę jeszcze napisać pełnej recenzji ani wystawić oceny. Mogę natomiast napisać, że Kingdom Come: Deliverance 2 jest drastycznie znacznie lepsze, ładniejsze i ciekawsze od poprzedniej odsłony. Ci, którym podobało się KCD1, będą zachwyceni. Z kolei ci, którym produkcja nie przypadła do gustu, powinni dać szansę znacznie lepszej kontynuacji.

Co najlepiej rokuje:

  • Przepiękna grafika i kapitalnie wyglądająca natura
  • Trud średniowiecznego życia. Zaczynasz na dole społecznej piramidy, ciekawa perspektywa
  • Bardzo, bardzo satysfakcjonujący progres. Czujesz jak stajesz się szybszy/mocniejszy/mądrzejszy
  • Po odblokowaniu technik walka staje się zjadliwsza
  • Swobodna eksploracja uwzględniająca głód i konieczność spania
  • Brutalna, ale angażująca ekonomia. Ciułasz grosz do grosza, daje to satysfakcję
  • Samodzielni NPC z własnym cyklem dobowym, łóżkiem, pracą oraz rozrywkami
  • System reputacji. Nabroiłeś? Czekają cię potężne konsekwencje
  • Masa drobnych, złożonych mechanik jak brudzenie odzieży, karmienie psa, galop i tak dalej

Co nadaje się do poprawy:

REKLAMA
  • System zapisu z wyjściem do menu jest bezsensowny. Po co komplikować sprawy
  • Na PS5 są liczne błędy graficzne, zwłaszcza migotanie oraz artefakty w dole ekranu
  • Modele postaci nie są tak piękne jak natura oraz otoczenie
  • Zbyt długi, rozwleczony początek

Czesi poprawili się na każdym polu. Kingdom Come: Deliverance 2 to solidny kandydat na RPG roku. Gra jest nie tylko realistyczna, ale też przepiękna i uzależniająca. Miało być nieźle, wyszło kapitalnie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA