Test Kingdom Come Deliverance 2 - przez te 7 pomysłów odliczam dni do premiery
Po kilku godzinach z Kingdom Come Deliverance 2 jestem przekonany, że będzie to jedna z najważniejszych produkcji RPG ostatnich lat. Większa, piękniejsza i ambitniejsza od poprzednika, ale momentami równie trudna i wymagająca co pierwsza odsłona. Sesję z KCD2 zapamiętałem z powodu siedmiu świetnych pomysłów.
Jeździłem konno. Skradałem się. Strzelałem z kuszy i broni palnej. Negocjowałem, flirtowałem, nawet wziąłem udział w rycerskim pojedynku. Z Kingdom Come Deliverance 2 spędziłem kilka długich godzin, odkrywając jak Czesi z Warhorse Studios mieszają stare z nowym. Po długiej sesji z grą nie mam wątpliwości: jest lepsza, większa i ciekawsza od pierwszej odsłony. Na świetny odbiór pracuje siedem elementów o których z chęcią wam opowiem.
Zacznę jednak od drobnostki. Detalu zdawałoby się, ale mającego gigantyczny wpływ na rozgrywkę i komfort gracza. Okazuje się bowiem, że w Kingdom Come Deliverance 2…
1. …nareszcie znika Zbawienny Sznaps! Do widzenia, nie będę za tobą płakał
Wiecie co uwielbiam w grach RPG z otwartym światem? Masę możliwości i wiele okazji do eksperymentowania. Chcesz sprawdzić, czy na dnie wielkiej rozpadliny znajduje się skarb? Wciskasz F5, robisz szynki zapis i hop, już lecisz na złamanie karku. W pierwszym Kingdom Come odważne eksplorowanie świata nie było jednak możliwe, ze względu na unikalny element rozgrywki: Zbawiennego Sznapsa.
Zbawienny Sznaps to przedmiot w ekwipunku, po wypiciu którego gra zostaje zapisana. KCD nie umożliwiał swobodnego zapisu w dowolnym momencie, co frustrowało mnie zbyt wiele razy. Dlatego z wielką przyjemnością odłaszam: w Kingdom Come Deliverance 2 nie będzie tego trunku. Zamiast Zbawiennego Sznapsa otrzymujemy klasyczny zestaw F5/F9, dzięki któremu możemy odważnie eksperymentować z możliwościami świata.
Chcesz rozpocząć masakrę w środku miasta i sprawdzić czy każdy NPC jest do ubicia? Proszę bardzo. Kusi cię wypróbowanie nowej broni, ale boisz się przegranego pojedynku? To już nie problem. BARDZO chcesz wypić tajemniczą miksturę znalezioną w dziwnej opuszczonej chatce? Wciskaj F5 i do roboty. Usunięcie Sznapsa drastycznie uprzyjemnia grę.
2. Henry nie jest sam jak palec. Towarzyszą mu inni bohaterowie, w tym… Polak!
W grach takich jak Skyrim, Fallout 3 czy Dragon’s Dogma obecność towarzyszy bywa nieoceniona. Podróżując przez otwarty świat w duecie jest po prostu raźniej. Dlatego bardzo mi się podoba, że w przynajmniej części zadań Henry nie jest sam. Towarzyszą mu sojusznicy, do tego nie byle jacy. Kingdom Come Deliverance 2 doczekało się bandy charakternych jegomości, wspierających gracza w jego wysiłkach na rzecz pokoju (albo wojny, jak kto woli).
Co świetne, jedną z kluczowych postaci towarzyszących będzie Polak. Bohatera widzimy przez chwilę na nowym zwiastunie, kiedy to nie szczędzi kwiecistej mowy swoim oprawcom. Szykuje się zatem wielki czesko-polski sojusz, na który już zacieram ręce. Co więcej, czasem gracz wskakuje w buty zupełnie innej postaci, dzięki czemu producenci mogą pokazywać te same wydarzenia - na przykład oblężenie zamku - z różnych perspektyw. Mniam!
3. W końcu pojawia się alternatywa dla topornej walki kierunkowej. Obuch 4 Life.
Czesi z Warhorse są dumni ze swojego systemu starć, z podziałem na pięć kierunków ataku oraz obrony. Nigdy nie podzielałem ich zadowolenia. Dla mnie walki w KCD były toporne, ale nie w realistyczny sposób. Było czuć jak skrypty dociągały animacje i jak wojownicy wypadają z rytmu, drewniani ponad miarę. W KCD2 jest z grubsza podobnie, ale gracz nie jest już zmuszony do korzystania z kierunkowego systemu pchnięć.
Wygodną alternatywą stanie się broń obuchowa. Nie tak precyzyjna i nie tak śmiercionośna co miecze, ale znacznie wygodniejsza oraz łatwiejsza w wykorzystaniu. Zamiast szukać luk w obronie przeciwnika, po prostu tłuczemy go na kwaśne jabłko, męcząc lawiną tępych uderzeń. Z lekkim wstydem przyznaję, że ta mało subtelna forma przemocy o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż fikuśny taniec z mieczami.
4. W dyplomacji przede wszystkim liczy się KONTEKST, dopiero później punkty i statystki.
W grach RPG często dochodzi do zabawnych kwestii związanych z dyplomacją. Bohater o odpowiednio wysokim poziomie charyzmy lub inteligencji jest w stanie przekonać każdego, do wszystkiego. Na przykład do tego, by nasz rozmówca uwierzył, że jest latającym krokodylem. Wszystko pozostaje kwestią statystyk. Twórcy Kingdom Come Deliverance 2 proponują inny system, oparty o kontekst. Opiszę to na przykładzie.
W drodze do zamku władcy otaczają nas jego żołnierze. Są wrogo nastawieni i podejrzewają iż jesteśmy rabusiami. Przedstawiam się jako skryba mojego pana, którego eksportuję (chociaż skrybą nie jestem). Gdy rozmówca wspomina o problemie z bandytami, sugeruję, że mogę go rozwiązać, tropiąc siedzibę rzezimieszków. Chociaż wykorzystuję parametr z najwyższym współczynnikiem, zawodzę. Rozmówca skutecznie zwraca bowiem uwagę na to, że skryba nie powinien wiedzieć jak tropi się ludzi, tym bardziej czujnych bandytów. Wyczuł, że coś jest nie tak. Opowieść mi się nie klei.
Wciskam zatem F9 i próbuję jeszcze raz. Nie przedstawiam się już jako skryba, ale ochroniarz mojego pana. Następnie ponownie proponuję rozprawienie się z bandziorami. Chociaż przedstawienie się jako zbrojny osłabia mój parametr negocjacji, ostatecznie przekonuję swojego rozmówcę, moja wypowiedź jest bowiem spójna i sensowna. Słowem: miałem gorsze statystyki, ale wygrała moja wiarygodność. Kapitalne, unikalne i świeże podejście do negocjacji. Brawo Czesi.
5. Kingdom Come Deliverance 2 jak Gothic. Mieszkańcy Kuttenberga mają własne życia, zawody, przyjemności.
Pełen pasji projekt poznaje się po detalach. Tych jest w KCD2 cała masa. Duże wrażenie zrobili na mnie zwłaszcza mieszkańcy Kuttenberga - drugiego najważniejszego czeskiego miasta w XV wieku, zaraz po Pradze. Mieszczanie nie tylko spacerują po uliczkach aglomeracji, jak w wielu innych grach RPG. Każdy z nich ma własny rytm dobowy, własny cykl zajęć, własną profesję, własne hobby i własne łóżko. Aż się człowiekowi przypomina pierwszy Gothic.
Postanowiłem dla przykładu zobaczyć jak przebiega rutyna pracownika piekarni. Tego zacząłem obserwować gdy wkłada pieczywo do wielkiego kosza, a następnie idzie z nim na targ. Tam wręcza bochny sklepikarzowi, po czym wraca do piekarni i ładuje kolejny kosz. Nie wędruje jednak tam gdzie wcześniej, ale zamiast tego idzie na tyły karczmy, zaopatrując inne miejsce. Piekarz odwiedza kilka różnych punktów, a gdy zachodzi słońce, udaje się na kufel piwa. Następnie wraca do piekarni, gdzie wchodzi po schodach do izby na górze, kładąc się w swoim łóżku.
Uwielbiam analizować takie detale i cieszę się, że w Kingdom Come Deliverance 2 jest ich masa. Podoba mi też jak bardzo różni się nocny rytm miasta od tego dziennego. Dwa kompletnie inne światy, z zestawem osobnych zasad. Przykładowo, jeśli nie mamy w nocy zapalonej pochodni, straż od razu czuje że coś jest nie tak. NPC reagują także na wchodzenie do ich domów bez zaproszenia oraz kradzieże. Do tego mają nam za złe nawet po oddaniu rzeczy, odnosząc się do gracza z dystansem i podejrzliwością, a czasem także odmawiając swoich usług.
6. Kusza i broń palna to świetne dodatki. Walka dystansowa stała się znacznie lepsza.
Czy XV-wieczna broń palna może być skuteczna? To zależy. Jako narzędzie regularnej walki na polu bitwy - na pewno nie. Jako sposób na przerażenie wrogów i obniżenie ich morale - oj tak. Bombardy na długość ręki lub dwóch ładują się bardzo powoli, strzelają tylko raz, ale kiedy już grzmotną, nie ma co zbierać z rywala pod lufą. Nawet jeśli jest w pełnej zbroi.
Broń palna świetnie urozmaica starcia wręcz. Gdy widzimy wrogów zmierzających w naszą stronę, ładujemy ręczną broń palną, oddajemy strzał, a następnie wyciągamy miecz lub pałkę. Jeśli ponownie uda się zyskać nieco dystansu, warto sięgnąć wtedy po kuszę. Taki przeplataniec kontaktu i dystansu świetnie działa w praktyce, różnicując rozgrywkę.
7. Nie trzeba znać pierwszego Kingdom Come by grać w Deliverance 2. Twórcy mocno się o to postarali.
Chociaż KCD2 kontynuuje historię z poprzedniej odsłony, Czesi stosują wiele narracyjnych sztuczek by nowa gra była przystępna dla każdego. Przez to całą historię Henry’ego poznajemy w kilkadziesiąt pierwszych minut, za pomocą sekwencji filmowych, interaktywnych rozmów czy (nie zawsze) wesołych wspomnień przy ognisku. Zero stresu, nie trzeba przechodzić Kingdom Come.
Sam Henry także jest czystą kartą. Twórcy gry stosują bowiem zabieg na Gothica 2 - herosowi dzieje się coś bardzo złego, przez co traci zdobyte doświadczenie oraz przedmioty. Grind rozpoczyna się na nowo, na nowo rozwijamy także umiejętności naszego giermka. Tani to zabieg, mało finezyjny, ale działa, rozwiązując przy tym wiele fabularnych problemów.
Jednocześnie Kingdom Come Deliverance 2 w wersji przedpremierowej kilka razy mocno mi podpadło.
Podczas wycieczki po Kuttenbergu widziałem wodę z fontanny, wylatującą ku górze wbrew prawom fizyki. Lewitujące przedmioty, postaci rozmawiające ze mną potylicami i kilka innych błędów sugeruje, że gra potrzebuje paru miesięcy szlifowania. Dlatego bardzo dobrze, iż Czesi z Warhorse zdecydowali się na opóźnienie premiery. Co nagle to po diable, z kolei pierwsze wrażenie można zrobić tylko raz.
Tylko raz zamierzam też przejść wcześniej wspomniany otwieracz, tłumaczący historię Henry’ego. Jest do bólu przeciągnięty, do tego taki sobie pod względem rozgrywki. Początek to bez wątpienia najgorszy etap Kingdom Come Deliverance 2. Tryby tej maszyny startują powoli i jakby od niechcenia. Męczy to gracza ponad miarę, a szkoda, bo później robi się znacznie ciekawiej. Przydałoby się skompresować początek, brakuje tu zdecydowanej reżyserskiej ręki.
Boli mnie też, że po raz kolejny twórcom nie udało się wdrożyć do gry konnej walki. Nie jestem także fanem mapy, z ikonami utrudniającymi nawigację zamiast ją ułatwiać. Czasem niezrozumiałe jest też zachowanie NPC. Wchodzę przez główne wejście go gospody, w której nie byłem nigdy wcześniej, a karczmarz na to, że mam się wynosić za swoje postępowanie. Może przypadkiem przywaliłem mu z łokcia na mieście, nie pamiętam. Żadnej recydywy jednak nie odwalałem.
Jestem przekonany, że będzie dobrze. Kingdom Come Deliverance 2 jest jak drugi Wiedźmin.
Czesi zdają się iść śladami Polaków z CD Projektu, a Deliverance 2 jest niczym drugi Wiedźmin - większy i lepszy od poprzednika. Jednocześnie czuć, że w Warhorse Studios wciąż mają apetyt na więcej. Zwłaszcza wgryzając się w fabułę mam wrażenie, iż KCD2 to przedsmak przed epickim zwieńczeniem trylogii, biorącym na tapet wojny husyckie.
Po całym dniu z grą jestem pewien trzech rzeczy: po pierwsze, będzie to jedna z solidniejszych gier cRPG ostatnich lat. Po drugie, produkcja jest odczuwalnie lepsza od poprzednika. Po trzecie, zyskamy przygodę na wiele dziesiątek godzin, z masą swobody oraz toną zawartości do odkrycia. Czesi wiedzą co robią, są pełni pasji i wyciągnęli wiele lekcji po premierze pierwszego Kingdom Come.
- Kindgom Come Deliverance 2 zadebiutuje w lutym 2025 r. na PC, PlayStation 5 oraz Xbox Series.