Facebook kpi z nas w żywe oczy. Ta ich reklama to bezczelny i nieśmieszny żart
W momencie, gdy polski sąd musi grozić karami za publikację fałszywych reklam, Facebook jak gdyby nigdy nic radzi, co użytkownicy mogą zrobić, by walczyć z oszustami. Szkoda, że w Mecie nikt nie słuchał Dezertera. Wówczas wiedzieliby, że jeśli chcą zmieniać świat, muszą zacząć od siebie.
„Podziwiam bezczelność koncernu Meta” – tak Artur Kurasiński skomentował reklamę społecznościowego giganta w jednym z periodyków. Na całej stronie Facebook wyjaśnia, jak można przechytrzyć oszustów. W zamieszczonym poradniku czytamy, że portal „stosuje połączenie AI z weryfikacją człowieka, by blokować fałszywe konta, większość w ciągu kilku minut od utworzenia”.
Cóż, mamy nieco inne doświadczenia. Przez kilka tygodni dzień w dzień widziałem reklamę, w której oszuści podszywając się pod znany sklep z elektroniką zachęcali do kupienia głośnika za 9 zł. Oszustwo było wielokrotnie zgłaszane, a mimo to Facebook wyświetlał je chętniej niż posty bliskich i znajomych. Tak to działa w praktyce. W końcu reklamy muszą wywołać reakcję użytkowników, aby na nich zarobić, a nic tak nie przyciąga uwagi jak atrakcyjna promocja czy wieść o kłopotach zdrowotnych celebryty.
Z podobnym lekceważącym stosunkiem do zgłaszanych skandalicznych treści spotkaliśmy się później wielokrotnie. Jak pisał Rafał Gdak:
3 maja zgłosiłem Facebookowi reklamę, której autorzy podszywają się pod serwis Gazeta.pl. To reklama z gatunku tych najbardziej prymitywnych, bo informuje o śmierci żyjącej osoby i robi to pod szyldem znanego medium (…) Dobrze zgadujecie - Facebook nie robi NIC. Po zgłoszeniu, 7 maja otrzymałem odpowiedź: Przyjrzeliśmy się tej reklamie i naszym zdaniem nie narusza ona Standardów reklamowych.
Rafał pisał wówczas, że Meta daje czytelny sygnał swoim użytkownikom, że nie mają po co zgłaszać nieprawdziwych treści. W końcu nieudolny algorytm i tak nie poradzi sobie z najbardziej banalnym mechanizmem wprowadzania w błąd.
Komunikat można było interpretować również w ten sposób: Facebook ma w głębokim poważaniu fake newsy, choć w cyklicznych raportach chwali się tym, jak dzielnie z nimi walczy, oraz że w jego serwisach możemy spodziewać się wszystkiego, bo skoro serwis nie daje rady z prymitywnymi oszustami, to polegnie w przypadku tych lepiej przygotowanych.
No, chyba że zamiast twarzy pobitego celebryty i linku do podstawionej strony służącej do wyłudzenia danych zamieścicie na filmiku głos słowika, który jak się okazało należy do korporacji. Wtedy interwencja będzie sprawna, a algorytmy błyskawicznie rozprawią się z przekrętem.
We wspomnianej przez Kurasińskiego reklamie czytamy, że „nie wszystkie [oszustwa] da się wykryć automatycznie”, więc to użytkownik powinien dokładnie analizować oferty i nie podejmować decyzji pochopnie. Meta nie dość, że – jak słusznie zauważa Kurasiński – jedynie udaje, że walczy z oszustami, to w zasadzie całą odpowiedzialność zrzuca na ofiarę. Niby coś działa, niby chroni, ale przede wszystkim mamy radzić sobie sami.
Reklama publikowana jest w trakcie sporu wywołanego przez Rafała Brzoskę
Szef inPostu miał dość kradzieży swojego wizerunku i jego żony. Fałszywe treści notorycznie pomawiały małżeństwo, a ich twarze wielokrotnie namawiały do rzekomych inwestycji, które tak naprawdę prowadziły tylko do kradzieży pieniędzy.
Kiedy Brzoska zajął się sprawą, otrzymał odpowiedź od koncernu. Technologiczny gigant zapewniał, że dokłada wszelkich starań, by tego typu sponsorowane treści nie były publikowane na łamach serwisu. Sęk w tym, że niedługo po otrzymaniu tej odpowiedzi pojawiło się jeszcze więcej reklam. Skoro nawet Rafał Brzoska przekonał się, ile warte jest słowo Facebooka, to jak mają traktować zapewnienia zwykli szarzy użytkownicy jak my?
Najpierw Brzoska mógł liczyć na wsparcie UODO, a niedawno pomyślny dla przedsiębiorcy wyrok wydał polski sąd, który zakazał publikacji fałszywych reklam. Jeśli teraz podobny wprowadzający w błąd materiał ukaże się na Facebooku, na giganta zostanie automatycznie nałożona kara.
To postanowienie jest krokiem w stronę odpowiedzialności dużych platform za publikowane treści. Sąd uznał, że ochrona dóbr osobistych w tego typu sprawach jest konieczna, co daje nadzieję na dalsze pozytywne rozstrzygnięcia. Dziękujemy wszystkim, którzy wspierają nas w tej sprawie. Wspólnie walczymy o to, by wizerunek nie był wykorzystywany do dezinformacji i manipulacji
– podsumował Brzoska.
Facebook w reklamie twierdzi, że jego narzędzia pomagają chronić użytkowników. W rzeczywistości potrzebna jest sądowa batalia, aby wymusić na portalu zakaz publikacji kłamliwych treści. Naprawdę lepiej by było, gdyby szefowie Facebooka po prostu nie poruszali tematu bezpieczeństwa użytkowników. Taka reklama to zwyczajny nieśmieszny żart.
Na dodatek bezczelny.
Zdjęcie główne: Mehaniq / Shutterstock