REKLAMA

Lenią się w pracy i chwalą się tym w mediach społecznościowych. To moda na "lazy girl job"

- Dobrze, kochany, dobrze, ale jutro – mówił bohater jednego z filmów Barei, przy okazji zupełnym przypadkiem przewidując trend w mediach społecznościowych. Niektórzy szczycą się tym, że swoje obowiązki wykonują bardzo, bardzo, ale to bardzo powoli. Słodkie lenistwo jest na pierwszym miejscu, co dziwi bardziej wydajnych współpracowników.

Lenią się w pracy i chwalą się tym w mediach społecznościowych. To moda na "lazy girl job"
REKLAMA

Czy słyszeliście o trendzie "Lazy Girl Job"? – zapytał jeden z użytkowników Reddita, opisując swoją sytuację w pracy. Jedna z zatrudnionych kobiet „od początku mało pracowała”. Współpracownikom wydawało się, że to kwestia wdrażania się, ale po kilku miesiącach nadal był problem z wypełnianiem obowiązków. I tak zadania, które można wykonać w jeden dzień, zajmują jej np. 3 tygodnie.

REKLAMA

Inny z kolegów miał podobną sytuację. Okazało się, że na swoim instagramowym profilu kobieta, której zadania również mocno się przeciągały, regularnie dodawała zdjęcia z hasztagiem „lazygirljob”. Leniwe dziewczyny wrzucają fotki z robienia kawy czy ćwiczeń wykonywanych w godzinach pracy. I już wiadomo, dlaczego robota szła opornie.

Pomyślałem sobie, że sprawdzę Instagrama naszej pracownicy i okazuje się, że ona też dodaje zdjęcia z tym tagiem. Jest na tyle bezczelna, że nawet wrzuca zdjęcia z biura

- podsumował historię użytkownik Reddita.

Hej. Czy słyszeliście o trendzie "Lazy Girl Job"? Podobno jest to bardzo popularne wśród pokolenia Z (sam jestem z 97', czyli pokolenia Z, ale nie wiedziałem o tym).

9 miesięcy temu doszła do mojego zespołu juniorka i od początku mało pracowała. Wydawało nam się, że musi się wdrożyć, a potem będzie ok. Ale minęło sporo czasu, a nadal nie wiadomo czym ona się zajmuje przez cały dzień, bo zadania które można zrobić w dzień ona robi np. 3 tygodnie. W moim korpo jest taka zasada, że po 3 miesiącach się dostaje umowę na czas nieokreślony, ale przez to że ona sobie słabo radzi to co 3 miesiące dostaje kolejną umowę na 3 miesiące. Pod koniec tego miesiąca kończy jej się umowa i musimy zdecydować czy nadal ją trzymać.

Gadałem o tym z kolegą z innego zespołu i on powiedział mi o tym trendzie "lazy girl job", że oni mieli taką samą sytuację i potem zobaczyli na Instagramie dziewczyny, że dodaje ona zdjęcia z tagiem "#lazygirljob" gdzie np. robi sobie kawę, potem ćwiczy itd Pomyslalem sobie, że sprawdzę Instagrama naszej pracownicy i okazuje się, że ona też dodaje zdjęcia z tym tagiem XD Jest na tyle bezczelna, że nawet wrzuca zdjęcia z biura.

Co o tym sądzicie? Czy w ogóle słyszeliście o tym trendzie?

O modzie na „lazy girl job” głośniej zrobiło się w 2023 r.

Filmiki z tym hasztagiem podbiły TikToka. Tyle że korzenie trendu to niekoniecznie nowa forma prokrastynacji. Raczej droga innej kariery. Wykonywanie prostych, powtarzalnych i przewidywalnych zadań. Wyzbycie się aspiracji, które niekoniecznie muszą prowadzić do oczekiwanego sukcesu. Po co brać na siebie za dużo, jeśli można znaleźć stanowisko, na którym nie trzeba się spalać, za to można myśleć więcej o sobie.

- Ludzie będący częścią tego zjawiska czy zjawiska quiet quitting, czyli formalnego niewycofywania się z pracy, ale mniejszego zaangażowania, szukają innej narracji. Nie można ich z tego powodu nazwać obibokami. Oni mówią: chcę być szczęśliwy, wolę mieć mniej pieniędzy, nie muszę być prezesem. Tu wolność jest ważniejsza niż rozwój – komentowała w rozmowie z Polskim Radiem Róża Szafranek, CEO HR Hints.

Ekspertka zwróciła uwagę, że zjawisko jest poniekąd konsekwencją tego, że na wielu stanowiskach nie ma jasno postawionych celów, a co za tym idzie „pracownicy rozliczani są z odsiadywania godzin”. Takie trendy obnażają takie podejście. Na swój sposób są następstwem i kontynuacją pracy niepotrzebnej, o której kilka lat temu pisał David Graeber.

Źródła problemu nie leżą w sferze ekonomii, lecz polityki i moralności. Klasa rządząca zorientowała się, że ludzie szczęśliwi, produktywni i mający masę wolnego czasu są dla niej śmiertelnym zagrożeniem (przypomnijcie sobie tylko, do czego doprowadziło zbliżenie się do takiego stanu rzeczy w latach 60. ubiegłego wieku). Z drugiej strony, poczucie, że praca jest wartością moralną samą w sobie i że każdy, kto nie chce przez większość czasu być podporządkowanym jakiemuś rodzajowi związanego z nią rygoru, nie zasługuje na cokolwiek – jest wyjątkowo dla owej klasy wygodne.

W swoim głośnym tekście – który później wyewoluował w książkę - Graeber zadawał niewygodne pytania. „Jak człowiek może w ogóle zacząć rozpatrywać kwestię swojej godności jako pracownika, skoro sam wie, że jego posada w ogóle nie powinna istnieć? Jak może nie stworzyć w sobie potężnego ładunku gniewu i rozgoryczenia?”.

W przypadku wielu pracowników jedyną reakcją była frustracja – bo przecież chcieliby się wykazać, robić coś, co się przydaje i prowadzi do sensownych rezultatów. Nowe, młodsze pokolenia wychodzą z założenia, że skoro ich praca nie jest najważniejsza na świecie to nie ma sensu się z niczym spieszyć.

Co masz zrobić dzisiaj, zrób jutro. Świat się nie zawali

Jest jeszcze inna kwestia, na którą uwagę zwracają komentujący. „Leniwi”, jak wydaje się na pierwszy rzut oka pracownicy, doskonale zdają sobie sprawę, że narzucenie na siebie presji nic nie da. Nadgodziny czy bycie przodownikiem pracy wcale nie sprawią, że szef natychmiast to doceni i pozwoli piąć się w górę. Wręcz przeciwnie.

Pierwsza robota, ja żeby pokazać, ze jestem wartościowym pracownikiem pracowałam bardzo efektywnie. Bardziej niż większość zespołu, nawet tych którzy byli wyżej na stanowiskach (…) no bo przecież dobrych pracowników się docenia, co nie? Otóż nie

– opisuje swoją historię jedna z użytkowniczek Reddita.

Kiedy na skutek problemów życiowych popełniła błąd, ale dość łatwy do naprawienia, nie było taryfy ulgowej. Za to pojawiła się krytyka, że wyniki nagle się pogorszyły, bez próby zrozumienia czy znalezienia przyczyn.

Dokładnie w tę samą pułapkę wpadłam w mojej pierwszej pracy w korporacji. 150% normy, dokształcanie się po pracy, występowanie na konferencjach branżowych, aktywne dopytywanie o kolejne zadania. Gdy wybijała godzina 17 to często jeszcze zostawałam kilka - kilkanaście minut żeby dokończyć taska. Skończyło się podobnie jak u Ciebie, poczuciem niedocenienia i pretensjami gdy moja wyśrubowana norma zjechała do zwykłej normy. Nie opłaciło się mi to ani pod kątem kariery, ani finansów, choć dostałam niezliczone uściski dłoni dyrektora, ciągłe pochwały i gratulacje itd. Do tego nabawiłam się ostrego wypalenia zawodowego, z którym walczę do dziś i dopiero powoli z niego chyba wychodzę. (…) Zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż zajeżdżanie się dla firmy.

- dodaje inna komentująca.

Właśnie o tym mówiła w rozmowie ze Spider’s Web+ dr Zofia Smełka-Leszczyńska, autorka książki "Cześć pracy. O kulturze zapierdolu".

- Na końcu zwykły pracownik z tego sukcesu zwykle nie ma nic poza pensją, na którą się umówił. Może uścisk dłoni prezesa. A prezes ma ogromne zarobki, bo osiągnął założone cele. A kiedy pracownicy dowiedzą się, ile zarobił, to nie będą się buntować, bo wierzą w opowieść, że faktycznie wstawał rano, tyrał przez wiele godzin. A więc ostateczną funkcją jest wytłumaczenie gigantycznych nierówności między pracownikami a przedsiębiorcami. 

Autorka dodała, że w „interesie elit nie leży to, żeby powszechne były w mediach historie o zwykłych ludziach, którzy pracują równie ciężko, a często znacznie ciężej i za marne pieniądze”.  

Niedawno Paweł Grabowski opisywał absurdalną sytuację, kiedy Samsung informował o wynikach odbiegających od oczekiwań rynku. Firma zarobiła niecałe 7 mld dol., podczas gdy według założeń powinna 8 mld. Miliard to całkiem sporo, więc można czuć lekki żal, ale jednak nie da się powiedzieć, że korporacji poszło nadzwyczaj źle i należy bić na alarm.

Kilka tygodni temu Volkswagen poinformował, że nie dowiezie rocznego wyniku i że znalazł się w obliczu kryzysu, dlatego poważnie myśli nad redukcją zatrudnienia i zamknięciem niektórych fabryk. Zapytacie, a jaki miał wynik? W 2023 r. zarobił 22 miliardy euro, z czego 1/3 poszła na dywidendy, więc na czysto zostało około 15 mld euro.  W tym roku zysk miał być wyższy, ale już wiadomo, że będzie słabszy, mówi się o 18-19 mld euro. Dramat, prawda? Wiecie jak w korpoświecie najłatwiej wykazać zysk? Zmniejszając wydatki, dlatego cięcie zatrudnienia i zamknięcie fabryki przynosi błyskawiczny efekt, Excel znów świeci na zielono, akcjonariusze są szczęśliwi, więc można stawiać kolejne nierealne cele, żeby podnieść cenę akcji.

REKLAMA

Pewnym uproszczeniem – i zapewne naciągnięciem – byłoby stwierdzenie, że nawoływanie do leniwej pracy jest odpowiedzią na takie praktyki, ale z drugiej strony coś w tym może być. Opisywane przez Pawła przykłady nie są niechlubnymi przykładami – bardzo często okazuje się, że sposobem na zgadzające się tabelki będzie redukcja zatrudnienia. Czyli zapewne też tych, którzy wielokrotnie stawiali pracę na pierwszym miejscu.

Na pewno znajdą się przykłady osób, które zbyt dosłownie zrozumieli trend i postawili na całkowite lenienie się i jeszcze chwalenie się w tym sieci. To może być kolejna internetowa moda, która negatywnie odbije się na części użytkowników. O ile jednak taka błędna interpretacja też się pewnie zdarzy, tak nie da się ukryć, że jesteśmy świadkami wielkiej zmiany w podejściu do pracy.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA