Do tworzenia opowieści, które zawierają słowa-klucze. Jak np. "motywacja" do pracy - jakby to, że musimy mieć na rachunki i zaspokoić głód nie było wystarczającą motywacją. Istnieje obowiązek wymyślenia jakiejś innej. Albo "elastyczność" używana jako remedium na kryzys. Pracownicy muszą się troszkę nagiąć, zrezygnować ze swoich praw – np. umów o pracę – i może przez chwilę będą mieli gorzej, ale za to wspólnie pokonamy ciężkie chwile w gospodarce. Tylko, że potem okazuje się, że ta elastyczność z nami zostaje, a pracownicy muszą naginać się kolejny raz, bo nadchodzi kolejny kryzys. Albo pojawia się biznesowa "innowacja", w myśl której pracownicy nie są już pracownikami, lecz "zalogowanymi użytkownikami aplikacji", jak jest to w przypadku kurierów dostarczających posiłki. A żeby wszystko to brzmiało ładniej, to do opisu tych topniejących praw peacowniczych wymyśla się jakieś noweangielskojęzyczne słowo, aby przykryć wyzysk. Tak jest np. ze słowem "gigger". To biały kołnierzyk pracujący projektowo, król elastyczności. Nowoczesny pracownik! Oczywiście nikt nie określiłby tak pracowników, którym elastyczność realnie doskwiera, czyli na przykład zatrudnianych przez agencję pracy tymczasowej.