REKLAMA

Pamiętacie porażkę Humane AI Pin? Niech ktoś opowie o niej prezesowi Microsoftu

Szaleństwo związane z generatywna AI ma dotknąć też nieco podupadły dział urządzeń Surface, znacząco wykraczając poza ramy Copilot+ PC. Jeden z liderów Microsoftu opowiada wprost o elektronice ubieralnej i multimodalnych agentach. Panie Mehdi, to nie wypali.

Microsoft elektronika ubieralna AI
REKLAMA

Po początkowym zachwycie, nie ukrywam, jestem nieco przerażony pivotem Microsoftu na generatywną sztuczną inteligencję. Przy czym może niezupełnie ma to wiele wspólnego ze strachem - nie jestem udziałowcem tej firmy i od jej losów nie zależy mój dobrobyt - tym niemniej początkowo dość odważny ruch zaczyna się w coraz większym stopniu jawić jako wydmuszka. Microsoft ma bowiem z GenAI coraz większe problemy.

REKLAMA

Strategiczny partner Microsoftu - OpenAI - znalazł drogę do większego uniezależnienia się od swojego głównego sponsora. Firma Sama Altmana nawiązała lukratywną współpracę z Apple’em i coraz umiejętniej tworzy oparte na technologii GPT produkty. Nie to by Microsoftowi szło najgorzej, bo GPT i DALL-E zdają się być dosłownie wszędzie jeśli chodzi o ofertę związaną z Windowsem czy Microsoft 365, tym niemniej rzeczone OpenAI zaczyna się gigantowi wymykać. A ten nie ma do swojej dyspozycji równie dobrej, autorskiej technologii.

Czytaj też:

Microsoft jest jednak przygotowany na swoją potencjalną klęskę w tej dziedzinie, prezes Nadella rozegrał to niezwykle mądrze

Jeżeli wspomniany pivot okaże się dla Microsoftu krokiem w złym kierunku i przegraną w rywalizacji z innymi Big Techami, to gigant i tak swoje na tym ugra. To będzie dla niego bardzo dotkliwy cios i straci na tym bardzo wiele, głównie na Wall Street. Tym niemniej GenAI jest technologią nie tylko niezwykle gorącą, ale i bardzo kosztowną. Jest niewiele chmur na świecie oferujących równie wysoką skalę, skalowalność i dostępność, co Microsoft Azure - a to kluczowy element infrastruktury, bez którego żadna działająca międzynarodowa firma nie może myśleć o wdrożeniu GenAI.

Rewolucja GenAI, w ramach której Microsoft ma aspiracje – i nadal potencjał – na bycie zdecydowanym liderem jest dźwigana na barkach poprzedniej wywrotowej koncepcji w IT, w której Microsoft również znajduje się na światowym podium, a więc na chmurze obliczeniowej. Niezależnie od tego, jakie modele, aplikacje i technologie GenAI będą wdrożone przez dany podmiot, będą one zapewne hostowane albo na Amazon Web Services, albo na Microsoft Azure. Generując znaczące obciążenie, a więc i zapewniając Microsoftowi ogromne wpływy.

Tyle że póki co Microsoftowi daleko do stawiania na ów plan awaryjny. Co prawda nadal polega w dużej mierze na OpenAI, tym niemniej w zdumiewającym i imponującym tempie wdraża GPT i DALL-E do kolejnych swoich aplikacji i usług. Właściwie to na dziś łatwiej wymienić te pozbawione wspomnianej integracji. Microsoft 365 Copilot, Edge Copilot, Windows Copilot, Bing Chat, Paint Cocreator… no można tak wymieniać i wymieniać. To stara i sprawdzona strategia Microsoftu, stosowana przy każdej rewolucji wewnątrz firmy od czasu narodzin .NET. Każdy wielki projekt miał być adaptowany przez wszystkie działy w firmie, bez dyskusji. To właśnie dlatego swego czasu absolutnie wszystko, co Microsoftu było cloud i as a service. Z tego samego powodu wszystko w Microsofcie musi mieć teraz Copilota.

Nie zawsze ma to sens, często wręcz go nie ma. Microsoft nie ma jednak czasu na testy, woli wepchać to wszystkim i wszędzie i sprawdzić co z tym zrobią użytkownicy. Udane integracje pozostaną, te mniej po cichu będą usunięte. Coś jak poprzednia wersja windowsowego Copilota, dostępna w formie wysuwanego z krawędzi ekranu menu.

Tyle że tym razem strategia Microsoftu może się nie sprawdzić. To cudza technologia, a OpenAI minęło się z prawdą w kwestii oczekiwanego czasu rozwiązania jej kluczowych problemów

GPT halucynuje. GPT podaje nieprawdziwe informacje. GPT dodaje elementy do odpowiedzi, których być nie powinno. W Microsofcie wręcz istnieje osobny dział specjalistów od AI opiekujący się Bingiem i Copilotem, który w pocie czoła opracowuje nowe skrypty i blokady mające wykrywać halucynacje i je korygować.

Trzeba przyznać, do niedawna praca ta była dość skuteczna, przynajmniej na podstawie moich testów użytkowych. Microsoft Copilot (w trybie kreatywnym, GPT-4 Turbo) zapewniał niemal zawsze rzetelne odpowiedzi i dobrze podlinkowane, podczas gdy OpenAI ChatGPT znacznie częściej pisał trudniejsze do wykrycia bzdury. Niestety coś ostatnio się istotnie zmieniło i jakość Copilota istotnie się obniżyła. Czyżby to efekt nieporozumień na linii OpenAI i Microsoft? Bez znaczenia, bo problemem jest tu zupełnie co innego.

 class="wp-image-4999169"
Microsoft Copilot Pro z włączoną funkcją "Think Deeper". To, że wymienia autorów, którzy już u nas nie pracują - to jeszcze nie problem, narzędzie samo o tym ostrzega. Tym niemniej zmyślił też nazwiska osób, których nigdy u nas nie było. Brak kolejności alfabetycznej litościwie pomińmy

Nie jest ważnym to, które AI częściej się myli - bo problemem są same pomyłki. Dopóki narzędzie cyfrowe nie zapewnia spójnych i wiarygodnych danych, jest całkowicie bezużyteczne. Co z tego, że Microsoft 365 Copilot prawidłowo przetworzy 95 proc. danych z arkuszy Excela, skoro przy 5 proc. - trudno powiedzieć od ręki których - się pomyli? Copiloty Microsoftu to w najlepszym razie asystenci-praktykanci, którym nie wolno ufać i wszystko po nich trzeba sprawdzać. Co i tak bywa istotną oszczędnością czasu, ale daleko temu do rygorystycznych standardów, które Microsoft obiecywał.

Tymczasem wdrożenia idą pełną parą. Fundamentalnie wadliwa technologia jest już obecna niemal wszędzie. W Polsce może w delikatnie mniejszym stopniu z uwagi na prawo Unii Europejskiej i egzotyczność naszego języka (dla przykładu: Copilot w Polsce nadal nie obsługuje syntezy mowy), ale też w sztandarowych produktach dla klientów korporacyjnych. A na tym nie koniec.

Urządzenia ubieralne oparte o wysoce niedoskonałą technologię. Microsoft chce mieć swoją AI Pin, chyba wyłącznie na swoją zgubę

Yusuf Mehdi, wiceprezesa ds. marketingu dla konsumentów w Microsoft, był niedawno gościem w programie Austina Evansa. Zapytany o przyszłość Surface’ów udzielił fascynującej odpowiedzi. - Myślę, że te urządzenia, które widzą świat, które nosisz na swoim ciele, na sobie - myślę, że te połączone z AI będą bardzo cenne. Potrafią rozpoznawać obrazy, mogą ci powiedzieć i rozmawiać z tobą o tym, co się dzieje. Myślę, że to fascynujące miejsce, w które się udamy - ogłosił.

Niestety, to już było. Co gorsza dla Microsoftu, bazowało na dokładnie tej samej technologii GPT-4 od OpenAI. Okazało się nieopłacalną, beznadziejną i bezużyteczną katastrofą. Humane AI Pin miało zrewolucjonizować sposób, w jaki wchodzimy w interakcję z AI. Tyle że jednym z głównych powodów niepowodzenia było wysokie kosztowne ceny urządzenia. AI Pin kosztował 700 dol., a jeszcze wymagało miesięcznej subskrypcji w wysokości 24 dol.

Żeby jeszcze to urządzenie faktycznie było tak mądre, jak czatbotom zdarza się być. Tyle że wykorzystując GPT-4, halucynowało równie często, co Copilot, ChatGPT i reszta bazującego na GPT ustrojstwa. I, żeby była jasność, Gemini od Google’a i pozostała konkurencja mierzy się z dokładnie tymi samymi wyzwaniami i problemami.

Tym niemniej dział Surface ewidentnie musi się dostosować do szerszej strategii prezesa Nadelli. Problem w tym, że dla tego działu może się to okazać katastrofalne. Urządzenia Surface nie sprzedają się już tak dobrze jak kiedyś, trudno też je uznać za innowacyjne. To niezmiennie rewelacyjne laptopy i tablety, ale potencjał marki dawno już wygasł. Surface wręcz walczy o przetrwanie. Klapa pokroju elektroniki ubieralnej z kamerką, mikrofonem i czatbotem jest firmie absolutnie zbędna.

REKLAMA

Jestem w coraz większym stopniu przekonany, że prezes Nadella nie spodziewał się takich problemów z OpenAI. Tu wręcz rysuje się scenariusz podobny do historii HoloLens - przełomowego wynalazku Microsoftu, któremu brakowało tyci tyci w dopracowaniu technicznym, by podbić świat. Niestety wyzwania te okazały się tylko powierzchownie trywialne. HoloLens zamiast wyprzeć iPhone’a i resztę smartfonów jest na dziś projektem w Microsofcie niemalże zamkniętym.

GPT również brakuje tyci tyci, a tym czymś są halucynacje. Tu również miały być wyeliminowane w przeciągu kilkunastu, może kilkudziesięciu miesięcy - a na dziś nie jest jasne czy te kiedykolwiek znikną. Tyle że HoloLens nie miał wpływu na absolutnie nic innego. Tymczasem GPT doklejany jest do absolutnie wszystkiego, wymuszając wręcz głupie produkty. Microsoft tę potencjalną klęskę przetrwa bez problemu, chociażby z uwagi na Azure, Windowsa czy Microsoft 365. Surface i wiele innych, cenionych przez mniejsze liczby klientów działów? A to już inna historia.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA