REKLAMA

Nowa patologia w polskiej szkole. Rodzice płacą za kontakt z nauczycielami. Poseł reaguje

Firmy naciągają rodziców na wydatki „za coś, co w normalnie funkcjonującym państwie powinno być bezpłatne” – zauważa Adrian Zandberg, poseł partii Razem. Okazuje się, że niektóre funkcje e-dzienników są płatne. Zdaniem polityka to państwo powinno umożliwić kontakt rodzica z nauczycielem, a nie prywatna firma.

szkola
REKLAMA

Adrian Zandberg na swoim facebookowym profilu zwrócił uwagę na niedawny przypadek jednej z firm, która umożliwia wirtualny kontakt rodzica z nauczycielem.

REKLAMA

(...) jeden z głównych dostawców e-dzienników, Vulcan, wprowadził opłaty dla rodziców za część funkcji aplikacji mobilnej. Chcesz napisać do nauczyciela? Płać! Chcesz usprawiedliwić nieobecność w aplikacji? Płać! To nie jest odosobniony przypadek. Podobne rozwiązania przyjęły wcześniej inne firmy, które w aplikacjach mobilnych od lat każą płacić za korespondencję z nauczycielami, usprawiedliwianie nieobecności czy otrzymywanie powiadomień.

„Prywatne biznesy zarabiają całkiem nieźle na pracy szkoły, finansowanej z podatków” – dodał poseł. Jak zauważył, na tym zarobki firm się nie kończą, bo w aplikacjach wyświetlane są jeszcze reklamy.

Zdaniem Adriana Zandberga to państwo powinno zapewnić jedno, uniwersalne narzędzie do komunikacji ze szkołą. Taki mObywatel, ale dla edukacji.

Czy rząd planuje w końcu zapewnić uczniom i rodzicom publiczną, w pełni bezpłatną platformę do komunikacji ze szkołą? Czy w ogóle kontrolujemy, jak wygląda ten rynek, ewidentnie zdominowany przez kilka podmiotów? Czy nie można zobowiązać biznesów, które działają w oparciu o dane wytwarzane za pieniądze podatnika, żeby udostępniały je w formie API? Wreszcie - czy pobieranie od rodziców opłat za funkcje aplikacji mobilnych nie jest sprzeczne z rozporządzeniem w sprawie dzienników?

W tej sprawie poseł wystosował interpelację do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

„To naprawdę nie jest skomplikowana sprawa do rozwiązania” – podsumował

Wspomniana przez Zandberga firma tłumaczyła, że „rodzice i uczniowie mają bezpłatny dostęp do wszystkich danych i funkcji dziennika VULCAN poprzez przeglądarkę internetową na dowolnym urządzeniu z dostępem do internetu”. Czyli sam dostęp dalej nic nie kosztuje, o ile korzysta się z przeglądarkowej wersji. Sęk w tym, że dla wielu wygodniejsza jest aplikacja mobilna. A za to trzeba już zapłacić.

- Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której podstawowe funkcje w tych aplikacjach są dostępne tylko i wyłącznie po opłaceniu abonamentu, to mamy dwa możliwe rozwiązania: albo rozporządzenie MEN z 2017 r. nie jest przestrzegane, albo to rozporządzenie jest dziurawe i trzeba poprawić jego treść – odpowiedział w rozmowie z PAP Zandberg.

Z kolei wiceministra edukacji Izabela Ziętka z Polski 2050 uznała, że rozporządzenie MEN – mówiące o tym, że "prowadzenie dziennika elektronicznego wymaga umożliwienia bezpłatnego wglądu rodzicom do dziennika elektronicznego, w zakresie dotyczącym ich dzieci" – nie jest łamane, bo bezpłatnie dalej można korzystać z systemu. Tyle że w wersji przeglądarkowej.

REKLAMA

- Oczywiście wolelibyśmy, żeby wszystkie funkcje były dostępne bezpłatnie – dodała wiceministra

W rozmowie z PAP potwierdziła, że są plany, aby to państwo przygotowało platformę ułatwiającą komunikację. Tyle że do rozmów musi dołączyć Ministerstwo Cyfryzacji, Centrum Informatyczne Edukacji oraz Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych. Dlatego też nie ma co spodziewać się prędkiej realizacji.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA