Kopią tunel pod centrum miasta. Mieszkańcy boją wrócić się do domów
Po zawaleniu się części kamienicy praca tarczy drążącej kolejowy tunel w Łodzi została wstrzymana. Mieszkańcy znajdujący się na jej trasie boją się powrotu maszyny. To operacja na żywym organizmie.
Najpierw zapadła się podłoga. Dzień później, w sobotę 7 września, zawaliły się trzy piętra. Nikogo w kamienicy nie było, bo na czas pracy tarczy TBM Katarzyna mieszkańcy przenieśli się do hoteli. Budynek na ul. 1 maja nie był w dobrym stanie technicznym. Na dodatek, jak wynika z nieoficjalnych informacji łódzkiej „Wyborczej”, pod oficyną znajdowała się głęboka studnia sprzed czasów pierwszej wolny światowej, której w planach budowy tunelu nie uwzględniono.
Budowa tunelu kolejowego już wcześniej przerywana była przez liczne problemy, ale katastrofa budowlana to jak do tej pory najpoważniejszy z nich. W poniedziałek zorganizowano spotkanie z mieszkańcami kamienic leżących na trasie prac ogromnej maszyny. Organizatorem nie było jednak ani miasto, ani PKP PLK. Dlatego obecni wyrażali rozgoryczenie spowodowane tym, że nie mają komu zgłosić swoich uwag.
Na spotkaniu pojawili się mieszkańcy kamienicy, w której doszło do częściowego zawalenia, jak i tych okolicznych. Wszyscy zgadzają się z tym, że powrót do mieszkań obarczony jest wielkim ryzykiem.
W środę 11 września mamy wejść na 10 minut po jakieś tam rzeczy i to nie jest bezpieczne, tym bardziej, że nikogo nie będzie. Mamy się zgłosić do ochroniarza i on odplombuje nam drzwi i sobie wejdziemy, a co zabierzemy? Nic. Jak ja wejdę do mieszkania będę ostrożnie chodziła przez 10 minut i badała teren, czy do piwnicy nie wpadnę (…) Niech to wszystko ruszy dalej i wykażą, że mieszkanie jest bezpieczne, ale czy dadzą mi gwarancję, że nic się nam nie stanie?
– powiedziała serwisowi tulodz.pl mieszkanka kamienicy znajdującej się naprzeciwko tej, w której doszło do katastrofy budowlanej.
W zorganizowanym spotkaniu zabrakło przedstawicieli miasta. Wcześniej zadeklarowano, że zostaną zapewnione mieszkania wszystkim tym poszkodowanym katastrofą budowlaną, którzy „będą zainteresowani”. Mają to być odnowione lokale w zrewitalizowanych kamienicach.
W oficjalnym stanowisku PKP PLK czytamy:
Po zakończonym dzisiaj posiedzeniu sztabu kryzysowego ustalono rozszerzenie zakresu katastrofy budowlanej o tylną oficynę kamienicy przy Al. 1 Maja 23, ze względu na uszkodzenie ściany szczytowej. Oficyna przy ul. Próchnika 44 zostanie wyłączona z użytkowania do czasu usunięcia gruzowiska z parteru i pierwszego piętra. Mieszkańcy budynku przy ul. Próchnika 46 i 44 w najbliższych dniach będą mogli wrócić do swoich mieszkań. W przypadku lokatorów spod numeru 46 będzie to możliwe po potwierdzeniu możliwości rozłączenia mediów od tylnej oficyny. Cały czas trwają konsultacje prawne dla poszkodowanych lokatorów. Okoliczności zdarzenia przy Al. 1 Maja 23 w Łodzi zostały już przekazane do ubezpieczyciela. Budowa tunelu jest ubezpieczona od ryzyk i szkód. Przewidziane są odszkodowania dla tych, którzy ponieśli stratę w wyniku uszkodzenia kamienicy. Przyczyny i skutki uszkodzenia kamienicy przy al. 1 maja 23 będą wyjaśniane przez wykonawcę budowy podziemnego tunelu i ubezpieczyciela.
Co się stanie, gdy tarcza znowu ruszy?
To pytanie zadają sobie mieszkańcy budynków znajdujących się w okolicach przygotowywanego tunelu kolejowego. Na ul. 1 maja, gdzie doszło do zawalenia, ściany pękają w innych kamienicach. Lokatorzy zgłaszali usterki, które były dokumentowane, ale na tym się skończyło. Boją się, że skoro jedna kamienica nie wytrzymała, to u nich również może dojść do tragedii.
Właściciel jednego z budynków przekazał łódzkiej „Wyborczej”, że na zewnętrznej elewacji zamontowano specjalne czujniki, które mają monitorować stan kamienicy. Co jednak ciekawe nikt nie informował o instalacji urządzeń.
„Po drodze” tarczy jest m.in. szkoła podstawowa. Już wcześniej zapowiadano, że na czas prac uczniowie będą musieli przenieść się na zdalne nauczanie. Drążąca tunel maszyna dotrze też w rejony Muzeum Sztuki MS1. Budynek był nie tak dawno gruntownie modernizowany, a od roku jest ponoć pod czujną obserwacją.
- Sytuacja, która miała miejsce kilka dni temu na ulicy 1 Maja, wzbudza nasz niepokój – przyznaje jednak Urszula Tracz, zastępca dyrektora ds. rozwoju Muzeum Sztuki w Łodzi w rozmowie z łódzką „Wyborczą”.
Ważne jest rzecz jasna bezpieczeństwo pracowników, ale zagrożone są też wartościowe zbiory. Muzeum ciągle nie wie, czy konieczna będzie wyłącznie ewakuacja ludzi, czy również prac. W sąsiadującej ścianę w ścianę kamienicy inwestor rozpoczął kontrolę, co dodatkowo zaniepokoiło przedstawicieli placówki.
Tunel połączy dworzec Fabryczny z Kaliskim. W linii prostej mają do siebie ok. 4 km, ale nie są ze sobą bezpośrednio połączone. Żeby więc dotrzeć pociągiem z jednego do drugiego, trzeba niemal okrążyć całe miasto. To rzecz jasna wydłuża czas podróży. W praktyce więc jeśli pociąg zatrzymuje się na jednym dworcu, to nie dojeżdża do drugiego – ze stratą dla pasażerów.
Tunel ma to zmienić, a przy okazji doprowadzi do powstania mini-metra w Łodzi
W planach jest jeszcze tunel dla Kolei Dużych Prędkości. Podziemna konstrukcja będzie miała długość ponad 4 km i średnicę ok. 14 m. Będzie również największym dotychczas podziemnym tunelem kolejowym w Polsce realizowanym metodą automatycznej TBM. Tunel ma być istotnym elementem szybkiej linii kolejowej łączącej Łódź z Warszawą, Wrocławiem i Poznaniem.
Cała inwestycja jest jednak bardzo skomplikowana, bo to operacja na żywym pacjencie. Na dodatek takim w kiepskim stanie – łódzkie kamienice są symbolem miasta, ale nie da się ukryć, że wiele z nich jest zaniedbanych. Przy drążeniu tunelu wszelkie uszczerbki nie tyle co wychodzą na jaw, ale mogą być przyczyną tragedii. Pozostaje mieć nadzieję, że do żadnej katastrofy budowlanej już nie dojdzie.
Zdjęcie główne: Olivier Uchmanski / Shutterstock.com