Koniec ery Tindera? To przestaje być modny sposób na podryw
Aplikacje randkowe przez długie lata wydawały się być jedynym skutecznym sposobem na poznanie drugiej osoby, spoza relatywnie wąskiego grona znajomych. Tymczasem operatorzy usług typu Tinder kwartał w kwartał odnotowują coraz mniejsze zyski, a z samych aplikacji uciekają użytkownicy - w szczególności młodsza ich część. Co się dzieje?
Koncepcja na nowoczesne aplikacje randkowe w teorii nie wydaje się zła. Wylansowany przez Tindera model zakłada, że użytkownikom prezentowane są kolejne propozycje osób do poznania na bazie wskazanych przez użytkownika kryteriów. Ten klika jedną z dwóch ikonek wyrażających aprobatę lub dezaprobatę.
Na tym etapie wzajemna komunikacja między użytkownikami nie jest możliwa - ta funkcja jest odblokowana dopiero, jeżeli ta druga osoba również wyrazi aprobatę, gdy profil tej pierwszej osoby jest jej losowany i prezentowany na ekranie. Gdy obie osoby się w ten sposób polubią, odblokowana jest sposobność do przekonania się, czy za przyjemną powierzchownością kryją się też poszukiwany charakter, osobowość czy zamiary. Brzmi niegłupio, nieprawdaż?
To też jest ciekawe:
Tak przynajmniej przez wiele lat zdawała się uważać znaczna część poszukujących. Tinder jest absolutnym liderem w świecie cyfrowych randek, a większość konkurencji albo go naśladuje, albo została już przejęta przez właściciela Tindera, firmę Match. Coś jednak ewidentnie zaczęło się psuć. Usługi randkowe tracą wśród użytkowników i inwestorów. Co więcej, owi użytkownicy nie migrują do usług konkurencji. Coraz więcej osób decyduje bowiem, że najlepszym wyjściem na poznanie drugiej osoby jest świat rzeczywisty.
Aplikacje randkowe i internetowy flirt są dla dziadersów?
Bumble niedawno pojawił się w mediach z uwagi na dość kontrowersyjną kampanię reklamową, w której przedstawiała decydujące się na życie w czystości kobiety w karykaturalny i nieco obraźliwy sposób - co wydaje się dość desperacką próbą zwrócenia uwagi na usługę, która miała być odpowiedzią na szowinistycznego Tindera.
Choć największa jest tu definicją płynną, bowiem tylko w bieżącym miesiącu wartość akcji Bumble zmalała o 30 proc., co jest konsekwencją kiepskich wyników finansowych. Rynkowy lider, czyli firma Match (Match, Tinder, Meetic, OkCupid, Hinge, Plenty of Fish, OurTime) od siedmiu kwartałów z rzędu przy każdym sprawozdaniu dla inwestorów informuje o istotnym odpływie użytkowników.
Dlaczego już nie lubimy Tindera?
Jak wynika z badania Paw Research przeprowadzonego na amerykańskich użytkownikach cyfrowych usług randkowych, co najmniej połowa wszystkich ankietowanych (ponad połowa, gdy badanie zawęzić do kobiet) uznaje doświadczenia z tego typu usługami za negatywne.
- 52 proc. ankietowanych skarży się na profile, których jedynym celem są scamy i wyłudzenia finansowe;
- 57 proc. ankietowanych kobiet nie uważa randek online za bezpieczne;
- 85 proc. ankietowanych skarży się na prześladowania i stalking ze strony osób poznanych w tego typu usługach, które nie przyjęły do wiadomości odrzucenia
Dodatkowo, co być może zaskoczy wielu starszych czytelników Spider’s Web: trendy wskazują na coraz mniejsze zainteresowanie podrywaniem innych osób przez Internet wśród młodzieży. Młodsza część cyfrowej społeczności coraz częściej preferuje poznawanie partnerów w realu. Co więcej, z badań ma też wynikać, że wstrzemięźliwość seksualna staje się wśród młodszej części społeczeństwa całkiem modna.
Cyfrowe romanse w Polsce - najpopularniejsze usługi
Jeżeli uznać dane podawane przez SimilarWeb za wiarygodne, najpopularniejsze usługi randkowe w Polsce to:
- Tinder
- Badoo
- Bumble
- Fotka
- Boo
Ponadto, inne popularne aplikacje i serwisy randkowe w Polsce to Sympatia, Feeld, Hinge, SALT (aplikacja randkowa dla chrześcijan), oraz happn. Niestety nie dysponujemy danymi dotyczącymi trendów wśród polskich użytkowników, w szczególności z uwzględnieniem kryteriów wiekowych. Opinie użytkowników pozostawiane w recenzjach wydają się jednak pokrywać z opisywanymi wyżej globalnymi trendami.
Czas Tindera zdaje się dobiegać końca.