REKLAMA

Fotowoltaika kontra dzikie zwierzęta. Myśliwy mówi, jakie są zagrożenia

Duże farmy fotowoltaiczne znacząco przekształcają krajobraz. Coraz częściej przeszkadza to mieszkańcom, których okolica się zmienia. Wątpliwości mają również osoby związane w ten czy inny sposób z przyrodą.

zwierzeta
REKLAMA

Będę z wami szczery – nie przepadam za myśliwymi. Ani za żadną osobą, która polowania umożliwia, ułatwia czy je broni. Kiedy więc łowczy bije na alarm i troszczy się o dobro zwierząt przychodzi mi na myśl powiedzenie o diable przebranym w ornat.

REKLAMA

Perspektywa, którą przedstawił Tomasz Groworek, Łowczy Koła Łowieckiego "Lis" w Pszowie na łamach portalu agronowiny.pl, jest jednak ciekawa, bo pokazuje, co z przyrodą mogą robić duże farmy fotowoltaiczne.

A ewentualne konsekwencje będą spore:

- Planowana budowa elektrowni fotowoltaicznych na terenie Gminy Lubomia spowoduje zawężanie naturalnych terenów bytowania dzikich zwierząt, które w poszukiwaniu pokarmu coraz bardziej zmuszone będą do eksploracji terenu w pobliżu ludzkich domostw – zwraca uwagę łowczy.

Rozrastająca się infrastruktura mieszkaniowa sprawia, że „stopniowo maleją możliwości zadbania zarówno o zwierzynę występującą tu od zamierzchłych czasów, jak i nowe pojawiające się gatunki, które wcześniej na naszych terenach nie występowały”.

Biorąc pod uwagę obecną sytuację związaną z planowaną budową farmy fotowoltaicznej, która spowoduje wycięcie stalowym ogrodzeniem uwieńczonym drutem kolczastym powierzchni ponad 100 ha warto zastanowić się, co z „Braćmi Mniejszymi”, którzy nie potrafią wyrazić swojego sprzeciwu wobec utraty ich miejsca bytowania. To oni byli tutaj przed nami

– uważa Groworek.

O tym, że zwierzętom brakuje naturalnych terenów, najlepiej świadczy ich coraz liczniejsza obecność w miastach. Widok dzika już mało kogo dziwi.

Sam zdążyłem się oswoić z sąsiedztwem lisa, a idąc do parku w centrum miasta (!) zastanawiam się, czy znowu zobaczę sarnę

W rewelacyjnej książce „Wyznania otrzeźwiałego ekologa” Paul Kingsnorth zwraca uwagę, że jeszcze 20 lat temu środowiska aktywistów sprzeciwiały się budowie autostrad na dzikich terenach. Te same grupy nie mają dziś nic przeciwko temu, by naturalne, niezagospodarowane obszary „poświęcić” na farmę fotowoltaiczną czy wiatrową. Niby w dobrym celu, wszak trzeba produkować zieloną energię. Zapomina się jednak o tych, o których wcześniej się martwiono.

Pojawiają się jednak głosy, że farmy fotowoltaiczne wcale nie zabierają zwierzętom terenu.

Wręcz przeciwnie – to dzięki nim mają spokój

Tak uważa Waldemar Bena, który prowadził obserwacje na farmach fotowoltaicznych pod Zgorzelcem.

Ptaki gniazdujące na terenie parków solarnych pod Zgorzelcem to gatunki charakterystyczne dla krajobrazu rolniczego. Spośród lęgowych ptaków można wymienić m.in. skowronka, trznadla, potrzeszcza, kląskawkę, cierniówkę, pliszkę siwą, a z kuraków polnych – bażanta i coraz rzadszą na naszych polach kuropatwę. Na jednej z rozległych farm pod Krzewiną, na której w centralnej części pozostawiono niewielki śródpolny lasek z licznymi zakrzaczeniami, stwierdzono lęgowego gąsiorka, kosa, kapturkę, sikorę bogatkę, ziębę i szczygła. Gatunkiem, który buduje gniazda w modułach fotowoltaicznych, jest kopciuszek, czyli ptak, który pierwotnie zasiedlał góry, ale już w XIX w. przeniknął do siedli ludzkich na nizinach. Zajmowanie obecnie przez kopciuszka nowo powstałych paneli fotowoltaicznych świadczy o dużej plastyczności tego gatunku.

- podkreślał Bena w rozmowie z gramwzielone.pl.

Na teren farm dostają się też lisy, borsuki, zające czy sarny, bowiem „siatka ogrodzeniowa nie jest wkopana w ziemię”. Kamery uchwyciły nawet łosie i wilki. 

Złośliwie można byłoby więc stwierdzić, że może łowczy obawiają się, że przez ogrodzone tereny zwierzyna jakoś przejdzie, ale większy problem będą mieli myśliwi.

REKLAMA

Nietrudno dojść do wniosku, że trwa przeciąganie liny

Właściciele działek chcą zarobić, często na pieniądze liczą też gminy. Ekologia bywa niestety wykorzystywana jako argument. A czy faktycznie jednym i drugim zależy na jej dobru? Wybaczcie moją podejrzliwość, bo choć zgadzam się, że wydzielenie terenu jest ingerowaniem w środowisko, to nigdy nie będzie mi po drodze z organizacjami, które urządzają sobie polowania.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA