REKLAMA

Opera chce, by było jak za czasów Windowsa 7. I ma rację

Komisja Europejska nie uznała przeglądarki Microsoft Edge za tak zwanego gatekeepera – produkt o tak silnej pozycji rynkowej, że zagraża wolnorynkowej konkurencji. Decyzja ta zdecydowanie jest zgodna z literą prawa, ale już niekoniecznie z jego duchem. Opera zdecydowała się zaprotestować.

microsoft-edge-kontra-apple-safari-google-chrome-przegladarki-internetowe-udzialy-rynkowe
REKLAMA

Pojęcie gatekeeper w kontekście prawa Unii Europejskiej odnosi się do dużych firm technologicznych, które działają niczym strażnicy dostępu na rynku cyfrowym. Są to podmioty, które ze względu na swoją pozycję i wpływ mogą kontrolować dostęp do rynków lub danych, co może prowadzić do nieuczciwej konkurencji i ograniczeń dla mniejszych firm oraz konsumentów. W odpowiedzi na te wyzwania, UE wdrożyła Akt o Rynkach Cyfrowych (DMA), który ma na celu zapewnienie uczciwej konkurencji i innowacyjności poprzez regulowanie działań tych dominujących graczy.

REKLAMA

Przykładem gatekeepera może być przeglądarka internetowa, która jest często preinstalowana na urządzeniach i może być ustawiona jako domyślna. Taka przeglądarka, będąc własnością jednej z dużych firm technologicznych, może wpływać na to, jakie treści są użytkownikom prezentowane, jakie reklamy są wyświetlane, a także może ograniczać dostęp do konkurencyjnych usług.

Do grona gatekeeperów należą Google Chrome i Apple Safari. Ale nie Microsoft Edge

Gatekeeperów obejmują inne prawa i obowiązki, dlatego duże korporacje walczą, jak tylko potrafią, by ich produkty lub usługi nie zostały w ten sposób zdefiniowane. W przypadku przeglądarek internetowych Apple i producenci telefonów z Androidem muszą przy pierwszym uruchomieniu urządzenia zaprezentować użytkownikowi propozycje innych przeglądarek niż Chrome i Safari. Już przy pierwszej konfiguracji trzeba wybrać preferowaną przeglądarkę, a urządzenie ustawi ją jako domyślną.

Ekran wyboru przeglądarki
Ekran wyboru przeglądarki (Windows XP, pierwszy rozruch, po obowiązkowej aktualizacji dla europejskich użytkowników)

Pierwszym systemem, który musiał oferować powyższy mechanizm, był Microsoft Windows 7 - choć ów obowiązek został nałożony w wyniku innej niż DMA ustawy. Było to tak dawno, że obowiązek wyświetlania ekranu wyboru przeglądarek wygasł Microsoftowi w 2014 r. Europejscy użytkownicy Windowsa 8 (i nowszych) nie mieli już oferowanego ekranu wyboru przeglądarek, ten za to trafił na wspomniane wyżej platformy iOS i Android.

Po prawdzie nic dziwnego. Za czasów Windowsa 7 dominującą na rynku przeglądarek aplikacją był Microsoft Internet Explorer, domyślny browser zdecydowanie najpopularniejszego systemu operacyjnego na rynku. W 2024 r. Microsoft Edge jest używany na raptem co dziesiątym urządzeniu z Windowsem, a sam Windows nawet nie jest rynkowym dominantem. Komisja Europejska po przeprowadzeniu śledztwa nie uznała za stosowne nakazać Microsoftowi wznowienie wyświetlania ekranu wyboru przeglądarek.

Najświeższe nowości ze świata przeglądarek:

Opera, która też chce być popularna na Windowsie, protestuje

Opera w swoim proteście słusznie zauważa, że choć Edge w ujęciu udziałów rynkowych przeglądarek dla Windowsa (a tym bardziej dla innych systemów) faktycznie nie mieści się w żaden sposób w ramach definicji gatekeepera, tak trudno uznać, by Microsoft grał fair. Opera zaskakująco uprzejmie zauważa tylko, że zmiana domyślnej przeglądarki w Windowsie z Edge’a na inną bywa utrudnione. To bardzo delikatne ujęcie sprawy.

Windows 11 na samym początku wręcz nie oferował łatwego w obsłudze interfejsu do zmiany domyślnej przeglądarki (co na szczęście poprawiono). Teraz, jeśli wykryje, że użytkownik używa Chrome’a czy Operę zamiast Edge’a, wręcz atakuje użytkownika reklamami. Wyświetla powiadomienia o lepszej alternatywie przy każdej możliwej okazji, zamieniając Windowsa 11 w słup reklamowy związany z przeglądarką Microsoftu. Da się ten spam na szczęście wyłączyć - ale nie jest to oczywiste.

Nawet w najnowszym Windows 11 24H2 interfejs do zmiany domyślnych aplikacji wygląda tak, jakby był zaprojektowany, by odstraszać mniej doświadczonych użytkowników

Co gorsza, raporty Microsoftu dotyczące popularności Edge’a są również sztucznie zawyżone. Firma może raportować większą liczbę użytkowników niż faktyczna z uwagi na fakt, że niezależnie od wyboru domyślnej przeglądarki przez użytkownika, treści z Microsoft Start, widżetów czy aplikacji webowych są renderowane za pośrednictwem przeglądarki Microsoftu.

REKLAMA

- Uważamy, że decyzja [Komisji Europejskiej] nie ocenia właściwie trwałej i uprzywilejowanej pozycji Edge’a na urządzeniach z systemem Windows, co stwarza nierówne szanse dla jego konkurentów. Edge, podobnie jak wcześniej Internet Explorer, jest gatekeeperem, przez którego muszą przejść użytkownicy systemu Windows, aby pobrać inną przeglądarkę. Jest to dokładnie ten rodzaj roli strażnika, którym DMA miała się zająć - czytamy w oświadczeniu Opery.

Jako zadowolony użytkownik Edge’a i Windowsa (i niespecjalnie wielki fan Opery) za rzeczoną Operę trzymam kciuki. Windows może i jest osłabioną platformą w porównaniu do początków naszego tysiąclecia - tym niemniej Microsoft jest jedną z najbogatszych i najpotężniejszych korporacji na świecie. Jak każda firma tych rozmiarów, wykorzystuje swoją pozycję do bezwzględnej eliminacji rynkowej konkurencji. Operze, Arcowi, Firefoxowi, Vivaldiemu, Brave’owi i reszcie przyda się każda możliwa pomoc.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA