Stojący nad głową wrócą do pociągów PKP Intercity. Kontrowersyjna zmiana na kolei
Ocena decyzji PKP Intercity dosłownie będzie zależeć od miejsca siedzenia. Jeżeli wcześniej staliście na dworcu to ucieszycie się, że przyjeżdżający pociąg teraz was zabierze. Jeśli byliście na pokładzie i wygodnie rozsiedliście się w fotelu – ktoś może stanąć nad waszą głową.
Od 9 czerwca w pociągach zespolonych Flirt, ED-74 (potocznie zwane Edytami) oraz spalinowych zespołach trakcyjnych zostanie zniesiona obowiązkowa rezerwacja miejsc – informuje przewoźnik na swojej stronie internetowej.
Oznacza to, że zapełnienie w tych pojazdach będzie mogło przekraczać 100 proc., a podróżni będą mieli możliwość odbywania podróży na podstawie biletów bez wskazania miejsc. Czyli mówiąc wprost: tam gdzie będzie wolne, można usiąść, a jeśli wszystkie fotele będą zajęte, zostanie miejsce stojące.
Dotychczasowe zasady, do 8 czerwca 2024 roku włącznie, obowiązku rezerwacji miejsca oraz jej nieodpłatności prowadziły do fikcyjnego zajmowania miejsc. Pobieranych było wiele rezerwacji miejsc, na podstawie których nikt nie odbywał przejazdu, co uniemożliwiało innym podróżnym skorzystanie z usług przewozowych. Przez takie sytuacje biletu nie można było kupić nie tylko w dłuższej relacji, lecz także w krótszych. Zadaniem PKP Intercity jest realizacja przewozów dalekobieżnych, dlatego przewoźnik podjął decyzję o zmianie zasad wraz z wejściem w życie wakacyjnej korekty rozkładu jazdy
- wyjaśnia przewoźnik.
Co ważne - a co chyba komunikat PKP Intercity niezbyt precyzyjnie przekazał - rezerwacja miejsc pozostaje, tyle że nie będzie obowiązkowa. Nadal będziemy mogli wskazać miejsce np. przy oknie i je sobie zapewnić. Może się jednak okazać, że trzeba będzie kogoś wygonić:
Jakie sytuacje PKP Intercity ma na myśli? Opowiem na swoim przykładzie
Na trasie, którą często jeżdżę, pociąg PKP Intercity przyjeżdżał chwilę przed składem Łódzkiej Kolei Aglomeracyjnej z Poznania do Łodzi. Tyle że na Intercity biletu na ostatnią chwilę kupić się nie dało, bo już wszystko było wyprzedane. Wsiadali więc jedynie ci, którzy mieli wcześniejszą rezerwację. ŁKA rezerwacji nie wymaga, więc pociąg zabierał resztę pasażerów.
W praktyce oznaczało to, że ten krótki fragment do Łodzi – ok. 50 km – pokonywałem na stojąco. Pociąg zapełniał się już wcześniej, więc był pełen ludzi stojących w przejściu. Tymczasem niewykluczone, że w PKP Intercity jakieś miejsce mogło być wolne, bo ktoś po drodze nie wsiadł albo fotel za chwilę by się zwolnił, bo pasażer wysiadał na następnej stacji.
Decyzja PKP Intercity sprawi, że na tej dość tłocznej trasie przewoźnicy podzielą się ruchem. Sęk w tym, czy na rękę będzie to podróżującym w PKP Intercity, jeśli nad głowami będą stać im ludzie. Mniejsi przewoźnicy też mogą być niezadowoleni, bo trochę dotychczas sprzedawanych biletów im ubędzie.
Mam spore obawy
Do tej pory podział był mniej więcej sprawiedliwy – ten kto kupił bilet wcześniej (i często też drożej niż w przypadku regionalnych) jechał w bardziej komfortowych warunkach.
Sytuacja się jednak komplikuje, jeśli spojrzymy na przystanki, gdzie wyboru nie ma, a PKP Intercity jest jedyną opcją. Lepiej, żeby pasażerowie zostali na stacji czy żeby mogli mieć zagwarantowaną szansę na przejazd?
Z drugiej strony: lepiej, żeby PKP Intercity kojarzyło się z komfortem i wygodą, czy tłumem na korytarzach, jak za dawnych czasów?
Odpowiedzi nie są proste. Mimo wszystko rozumiem dylemat PKP Intercity
Np. pociąg z Warszawy do Łodzi mógł być wyprzedany, ale spora część pasażerów wysiadała w Żyrardowie albo w Skierniewicach. Przy nowych zasadach stać trzeba będzie jedynie przez kilkanaście minut, a potem znajdzie się wolną miejscówkę.
Bardzo często tego typu zarzuty padały pod adresem poprzedniego zarządu PKP Intercity: owszem, liczba pasażerów rosła, ale wliczali się to również ci na tych krótszych trasach. Co z tego, że sprzedano bilet z Warszawy do Żyrardowa, skoro przez to nie mógł pojechać ktoś z Warszawy do Łodzi.
Rozwiązaniem tego problemu miało być możliwość zarezerwowania miejsca od stacji, w której miejscówka się zwolni – czyli trzymając się przykładu tej trasy, do Żyrardowa się stoi, a od Żyrardowa siedzi. Podobnie więc do tego, co będzie teraz, poza tym, że fotel nie będzie gwarantowany.
W idealnym świecie pociągów będzie dużo, a liczba wagonów wystarczająca, aby pomieścić wszystkich o każdej porze. Na to jeszcze trzeba poczekać, bo zakupy przewoźników trwają. Zobaczymy, jak w tym okresie przejściowym sprawdzi się brak obowiązkowej rezerwacji miejsca. Póki co o jednoznaczną ocenę trudno.
Na Spider's Web regularnie piszemy o zmianach na polskiej kolei:
zdjęcie główne: Longfin Media / Shutterstock