Kupują bilety w aplikacji i dostają mandaty. Mieszkańcy polskiego miasta mają dość
Przybywa osób ukaranych niezasłużonym – jak przekonują – mandatem po kupnie biletu w aplikacji. Wszystko przez podejście, które od samego początku zwiastowało nieporozumienia.
Pod koniec 2023 r. łódzkie MPK zmieniło regulamin. Od grudnia cyfrowy bilet trzeba zakupić „przed rozpoczęciem podróży, jednak najpóźniej po wejściu do pojazdu”. Co to dokładnie oznacza? Sęk w tym, że nikt tego nie wiedział. I dalej nie wie, a interpretacja bywa różna.
MPK wprowadzając nowe przepisy tłumaczyło, że w ten sposób walczy z nieuczciwymi pasażerami. Według relacji przewoźnika zdarzało się, że bilet w aplikacji kupowany był dopiero wtedy, gdy w pojeździe przeprowadzano kontrolę. Jeśli więc kontrolerzy byli to bilet ostatecznie był nabywany i kasowany, a jeżeli nie – ktoś jechał na gapę.
Można zrozumieć argumentację, jednak rozwiązanie jest mało pro-pasażerskie. W końcu pojazd nie zawsze rusza chwilę po tym, gdy wejdą pasażerowie. Stoi w korku, czeka aż ruszą inne autobusy czy tramwaje. Niby 2-3 min różnicy to niedużo, ale czasami mogą decydować o tym, że potrzebny będzie 40, a nie 20 min bilet.
Zamiast ze spokojem wsiadać i kupować bilet w aplikacji, użytkownicy smartfonów będą musieli na przystanku obliczać i szacować: czy kliknąć kupuję jak tramwaj podjeżdża, czy może dopiero wtedy, jak otworzą się drzwi? Zupełnie niepotrzebne dylematy uderzające w uczciwych pasażerów. Znając życie ci, którzy i tak nie chcą płacić, znajdą na to sposób
– komentowałem decyzję łódzkich radnych.
Miesiąc temu pisaliśmy o przypadku osoby z niepełnosprawnością, która dostała mandat właśnie przez to, że kupiła bilet rzekomo „po czasie”. Pasażer tłumaczył, że musiał usiąść zanim sfinalizował transakcję. Mimo to kontrolerka twierdziła, że do zakupu doszło zbyt późno.
Podobnych przypadków jest więcej
Powstała grupa zrzeszająca osoby, które zostały ukarane mandatem, mimo że posiadały bilet kupiony w aplikacji. Jak tłumaczy administatorka „Poszkodowani przez MPK”:
Proceder wygląda następująco: pasażer wsiada do pojazdu i przystępuje do kasowania biletu (za pomocą kasownika lub – częściej – aplikacji w telefonie). Natychmiast dopada go kontroler, który zarzuca opóźnienie w kasowaniu i w związku z tym brak ważnego biletu. Czas tego opóźnienia to kilka – kilkanaście sekund. Kontroler wmawia pasażerowi, że bilet zakupiony za pomocą aplikacji powinien być skasowany przed wejściem do pojazdu czyli powołuje się na nieprawdę. Zapis regulujący tę kwestię jest dostępny na stronie MPK i mówi: pasażer jest zobowiązany nabyć i aktywować bilet przed rozpoczęciem podróży, jednak najpóźniej po wejściu do pojazdu, co oznacza, że prawo dopuszcza kasowanie po wejściu do pojazdu. W niektórych przypadkach pasażer jest również bezpodstawnie zastraszany policją. Następnie wypisywany jest mandat za brak ważnego biletu (w terminologii MPK nazywany „opłatą dodatkową”)
W komentarzach mieszkańcy piszą o swoich doświadczeniach. „Wraz z moją rodziną i dzieckiem również zostałem potraktowany w ten sposób w komunikacji miejskiej” – pisze jedna z osób. Inny komentujący zwraca uwagę, że kasowniki w tramwajach mogą być niezsynchronizowane:
Mój bilet w aplikacji miał rzekomo tę samą minutę co kontrolera, który dał mi mandat. Jeśli czas na kasowniku jest źle ustawiony np. o minutę czy dwie się późni to stwarza OGROMNE pole do nadużyć. Ja mam ważny bilet, a kontroler wsiada za 2 minuty i ma ten sam czas i wystawia mandat.
Na grupie powstał już tekst, który ma zostać wysłany do Rady Miejskiej. Autorzy piszą, że zostali ukarani mandatami mimo posiadania ważnych biletów. „Prosimy o zwolnienie nas z niesłusznie nałożonych mandatów oraz domagamy się publicznych przeprosin od MPK Łódź Sp. z o.o.” – czytamy w apelu. Planowane jest również wysłanie zbiorowego pisma do Rzecznika Praw Obywatelskich w sprawie „łamania prawa przez MPK Łódź”.
Na Spider's Web piszemy więcej o komunikacji miejskiej:
Co na to MPK Łódź?
Do podobnych zarzutów i wątpliwości odniósł się prezes zarządu MPK Łódź Zbigniew Papierski w rozmowie z łódzką „Wyborczą”. Jak mówi „większość ludzi, którzy korzystają z tej aplikacji, nie rozstaje się z komórką i zakup biletu nie powinien im sprawić żadnego problemu”.
- A co jest nieprecyzyjnego w tym, że kasujemy bilet przed lub bezpośrednio po wejściu do pojazdu? Ja, jako mieszkaniec tego miasta, nie mam wątpliwości. Wchodzisz do autobusu albo tramwaju, bilet masz w ręku, musisz tylko nacisnąć "kup" – przekonuje prezes zarządu.
W teorii to prawda. W praktyce doskonale wiemy, jak działa internet, telefon czy w końcu same aplikacje. Zdarza się, że nie z winy użytkownika proces nie przebiega błyskawicznie, jak moglibyśmy się tego spodziewać. Dodajmy do tego chęć zadbania o własne bezpieczeństwo. Najpierw pasażer musi przecież się czegoś złapać, ewentualnie usiąść i dopiero wtedy przeprowadzić transakcję. Wystarczy ludzkie podejście, aby to zrozumieć, a nie traktować każdego potencjalnego pasażera jako oszusta.
Telefony i aplikacje mobilne powinny ułatwić podróżowanie i korzystanie z komunikacji miejskiej. Niestety jak widać sprawiają, że bywa odwrotnie i można niepotrzebnie najeść się stresu.
Zdjęcie główne: Mariola Anna S / Shutterstock