iPhone czy Android? Myślałem, że ta wojna już się skończyła - myliłem się
Jeżeli nie będzie żadnej różnicy, który telefon wybierzesz – iPhone’a czy Samsunga? Mniej więcej tej treści pytanie zadaliśmy kilka dni temu na Facebooku Spider’s Web. Reakcja czytelników była żywiołowa. Powstało 150 komentarzy, a mi przypomniały się czasy, gdy spór Android kontra iPhone rozpalał technologiczny internet do czerwoności.
Kiedyś to były czasy, dziś już nie ma czasów. Tak myślałem do poniedziałku, gdy zacząłem czytać odpowiedzi na pytanie, które zadaliśmy na naszej facebookowej stronie. Okazuje się, że temat „jaki smartfon wybrać”, nadal potrafi budzić spore emocje. Sam pamiętam, jak jeszcze kilka lat temu pod tekstami o kolejnych przesiadkach moich kolegów toczyły się wojny w komentarzach. Zdarzało się, że było ich kilkaset (i to bliżej tysiąca).
Dziś smartfony już nikogo nie ekscytują?
Telefon stał się elementem wyposażenia, produktem jak lodówka czy pralka, który po prostu trzeba posiadać. Dodatkowo producenci rok w rok pokazują nowe urządzenia, które różnią się od poprzednich w niewielkim stopniu. Tak niewielkim, że w tekście o ekościemie stosowanej przez Apple’a postulowałem, by ten (jak i inni producenci) wypuszczali nowe telefony raz na kilka lat.
Huczne wypuszczanie co roku nowego iPhone'a, Watcha czy innych produktów jest tego najlepszym przykładem. Te premiery mogłyby odbywać się co 4 - 5 lat i wtedy być może postęp technologiczny byłby rzeczywiście zauważalny. Z jednej strony producenci pokazywaliby produkty, które naprawdę różnią się od poprzednich modeli i byłyby atrakcyjne dla kupujących. Zyskałoby na tym również środowisko naturalne, bo wymiana telefonu co 4 - 5 lat niosłaby zmniejszenie emisji, eksploatacji zasobów i produkcji elektrośmieci. Tak próbuje działać firma Fairphone, ale raczej z symbolicznym skutkiem
– pisałem.
Gdy kupujemy sprzęt AGD, rzadko kiedy ekscytujemy się. Wyjątkiem mogą być roboty sprzątające, bo te naprawdę potrafią wzbudzić nie tylko zaciekawienie, ale i zachwyt nad technologią. Podobnie jest ze smartfonami. A przynajmniej tak mi się wydawało.
Wróćmy zatem do waszych komentarzy pod naszym pytaniem na Facebooku. Okazuje się, że temat nie tylko wzbudza emocje, ale nadal polaryzuje, o czym przekonała mnie ich lektura.
Po pierwsze, zdaniem wielu z was iPhone i smartfony Samsunga nie mogą być takie same, bo różnią się przede wszystkim ekosystemem. Zdania są - rzecz jasna – podzielone. Jedni wskazują na wyższość iOS-a nad Androidem, inni wręcz przeciwnie, mówią że system Apple’a to relikt epoki bita łupanego (takie porównanie nie padło, ale komentarze w tym duchu były na porządku dziennym). „iOS nawet nie obsługuje poważnych kodeków audio” - napisał Łukasz. Chwilę później czytał już ripostę Bartosza: „a mimo to jakość dźwięku z głośników jest dużo lepsza niż w innych telefonach”.
Wątek systemu wzbudzał emocje, bo Apple powoli traci przewagę w długości wsparcia dla urządzeń. Dlatego użytkownicy Androida mocno protestowali, gdy posiadacze iPhone’ów próbowali ich wypunktować stwierdzeniem, że dostają aktualizację przez kilka lat. Dziś już wielu producentów – w tym Samsung – oferuje 5-letnie aktualizacje, w tym kilka tzw. rozwojowych, dlatego ten argument był łatwy do zbicia.
Wśród komentujących, którzy uważali, że ani iPhone, ani smartfon Samsunga nie jest właściwym wyborem, pojawił się i taki, że dla wzmocnienia konkurencji należy wybierać producentów spoza powyższej alternatywy, a poza tym „telefon to teraz przeglądarka podstawowych aplikacji”.
Kolejna kategoria komentarzy odnosiła się do ceny. Tu pojawiły się głosy, że kupując iPhone’a przepłacamy za logo z jabłkiem. W kontrze argumentowano, że sztandarowe telefony Samsunga (ale i innych producentów) kosztują dziś tyle samo co iPhone.
„Skoro nie ma żadnych różnic to nie ma wyboru” – napisał z kolei Przemek i tym stwierdzeniem zyskał kilkanaście polubień.
iPhone czy Android – co wybrać?
Czytając komentarze zakręciła mi się łezka w oku. Mimo upływu lat argumenty w gruncie rzeczy się nie zmieniają. Zmieniły się za to same telefony. Ortodoksyjni fani Apple'a niezbyt ciepło przyjęli takie nowości w iOS-ie jak widżety czy Biblioteka aplikacji. Personalizowany ekran blokady był dla wielu przejawem "androidozy". Pamiętam, że czytałem opinię, której autor argumentował, że Apple zdradził swoje ideały.
Najpierw się zaśmiałem, a potem stwierdziłem, że stało się dokładnie odwrotnie. Apple (zresztą jak pozostali producenci) jest wierny podstawowemu ideałowi, którym jest pieniądz. Szefowi firmy, Timowi Cookowi, zarzuca się, że jest księgowym bez wizji, tymczasem potrafi on świetnie rozpoznawać nastroje i wie, że protesty przeciwko upodobnieniu systemu operacyjnego Apple'a do Androida, będą zgłaszać nieliczni użytkownicy. Cook daje ludziom dokładnie to, czego chcą.
Cała ta dyskusja w 2024 r. sprowadza się w gruncie rzeczy do kwestii estetycznych czy osobistych preferencji. Dawno minęły czasy "zamulających" Androidów. Lata temu Apple stracił przewagę jakościową (jeżeli ją kiedykolwiek posiadał, jak chcieliby fani firmy). Samsung produkuje świetne smartfony. Apple czyni podobnie. Wszystko inne to kosmetyczne różnice. Mimo tego, wojna trwa.
Wasza opinia jest dla nas ważna. Śledźcie Spider's Web na Facebooku, dyskutujcie, inspirujcie nas.
Zdjęcie główne: Abel Brata Susilo / Shutterstock