REKLAMA

Kozy Judasza. Te samoloty wyglądały jak klauny, ale pełniły bardzo ważną rolę

Malowanie samolotów wojskowych kojarzy nam się zazwyczaj z kamuflażem lub takim doborem kolorów, który najlepiej ukryłby maszynę przed oczami przeciwnika. Czasem jednak chodzi o to, żeby jak najbardziej wyróżnić się z tłumu. Tak było w przypadku samolotów zwanych przewrotnie Kozami Judasza.

Kozy Judasza. Te samoloty wyglądały jak klauny, ale pełniły bardzo ważną rolę
REKLAMA

Wśród mrocznych chmur i ognia II wojny światowej, na tle bombowców niosących śmierć i zniszczenie, wyróżniała się niecodzienna sylwetka w pstrokatym malowaniu. Mowa o samolotach, które miały jedno, bardzo ważne zadanie.

REKLAMA

Więcej o niezwykłej technologii II wojny światowej przeczytasz na Spider`s Web:

Zapanować nad chaosem

Gdy do bombardowań Niemiec włączyli się Amerykanie rozpoczęli kampanię dziennych nalotów. W świetle dnia ich maszyny były łatwiejszym łupem dla myśliwców, więc samoloty zaczęto ustawiać w ciasne formacje złożone z dziesiątek bombowców, tak aby mogły one osłaniać się wzajemnie ogniem karabinów maszynowych.

Jednak złożenie takiej formacji było bardzo trudne. W czasach, gdy nawigacja lotnicza była w powijakach, a formacje bombowców liczyły dziesiątki, a nawet setki maszyn, zapanowanie nad chaosem i precyzyjne ustawienie bombowców w szyki bojowe stanowiło wyzwanie.

 class="wp-image-4586046"
Consolidated B-24 Liberator

W 1943 r. powstał pomysł wykorzystania starszych modeli bombowców do kierowania pozostałymi i użycia ich jako "monterów". USAAF miało nadzieję, że pomogą one tworzyć formacje bombowców w ciągu godziny, jednak w praktyce wymagało to od dwóch do trzech godzin.

Działo się tak, ponieważ samoloty startowały z wielu odległych czasem lotnisk, co wymagało niezwykłej koordynacji, a wszystko to odbywało się w ciszy radiowej, aby nie ostrzec Niemców o zbliżającym się nalocie. 

Samoloty "montażowe", niczym pasterze prowadzący owce, ułatwiały ten proces, montując szyk bombowców w powietrzu. Ich zadaniem było wyznaczyć punkt zborny, wokół którego gromadziły się bombowce, tworząc zwartą formację bojową.

 class="wp-image-4586049"
Boeing B-17 Flying Fortress

Do tego celu przeznaczano starsze już maszyny Boeing B-17 Flying Fortress i Consolidated B-24 Liberator, z których usuwano uzbrojenie. Dodatkowy sprzęt nawigacyjny, w tym światła nawigacyjne, pozwalał precyzyjnie wyznaczać kurs i pozycję. Do komunikacji z bombowcami służyć mogły flary wystrzeliwane przez załogę.

Niezwykłe malowanie i ponura nazwa

Najbardziej charakterystyczną cechą owych samolotów było jednak ich malowanie. Zazwyczaj stosowano jaskrawe kolory i malowanie w pasy lub w kropki, albo szachownice, co umożliwiło łatwe zauważenie przez stado bombowców formujących się z różnych baz lotniczych nad zamgloną Anglią.

 class="wp-image-4586055"
Boeing B-17 Flying Fortress
REKLAMA

Po skierowaniu własnych bombowców bojowych do odpowiednich grup formacyjnych samoloty wracały do ​​domu – dlatego ich zły stan oraz brak kamuflażu i uzbrojenia nie miały większego znaczenia.

Załogi bombowców nadały samolotom formującym wyprawy bombowe ponure miano Kozłów Judasza. W Ameryce Kozioł Judasz jest szkolony przez farmerów do przebywania z owcami lub bydłem, prowadząc je do określonego miejsca przeznaczenia, czasem na rzeź, oszczędzając przy tym własne życie.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA