Biblijny głód i Operacja Manna. Jak alianci karmili głodujących Holendrów z powietrza
Była to jedna z najbardziej niezwykłych i wzruszających akcji humanitarnych w historii wojny. W maju 1945 roku, gdy Europa była już na skraju wyzwolenia spod okupacji hitlerowskiej, ponad trzy miliony Holendrów wciąż cierpiało głód i choroby na terenach kontrolowanych przez Niemców. W obliczu tej tragedii, alianckie lotnictwo podjęło się ryzykownej misji zrzucania żywności z niskiego pułapu nad okupowanymi miastami i wioskami. Była to operacja Manna, która uratowała życie tysięcy ludzi i stała się symbolem nadziei i solidarności.
Główną przyczyną głodu w zachodniej Holandii była niemiecka blokada transportu żywności i paliwa do tego regionu. Blokada ta była odwetem za pomoc, jaką Holendrzy udzielili aliantom w czasie operacji Market Garden, która miała miejsce we wrześniu 1944 roku. Alianci próbowali wówczas przełamać linię frontu, zająć strategiczny most na Renie w Arnhem i dotrzeć do Zagłębia Ruhry, ale zostali powstrzymani przez silny opór Niemców. Holenderski rząd na uchodźstwie wezwał wtedy do strajku kolejarzy, aby utrudnić transport wojskowy Niemcom. Strajk ten trwał kilka tygodni i spowodował ogromne problemy oraz duże straty dla niemieckiej armii.
Niemcy odpowiedzieli na strajk brutalnie. Zablokowali dostawy żywności i paliwa do całej zachodniej Holandii, gdzie mieszkało ponad 3 miliony ludzi. Dodatkowo zniszczyli tamtejsze zapasy żywności i mosty, utrudniając ewentualną pomoc z zewnątrz. W rezultacie ludność cywilna znalazła się w dramatycznej sytuacji. Brakowało chleba, mleka, masła, mięsa, warzyw i owoców. Ludzie jedli bulwy, trawę, liście drzew, a nawet zwierzęta domowe. Wiele osób umierało z powodu niedożywienia, chorób i zimna. Szacuje się, że od września 1944 do maja 1945 roku z powodu głodu zmarło około 20 tysięcy Holendrów.
Jak doszło do operacji Manna?
W obliczu tej tragedii holenderski książę Bernhard, który był dowódcą sił holenderskich na uchodźstwie, zwrócił się bezpośrednio do naczelnego dowódcy sił alianckich w Europie, generała Dwighta Eisenhowera, z prośbą o pomoc humanitarną dla swojego narodu. Eisenhower początkowo nie miał uprawnień do prowadzenia negocjacji z Niemcami, ale uzyskał poparcie premiera Winstona Churchilla i prezydenta Franklina Roosevelta. Wydał on rozkaz natychmiastowego rozpoczęcia planowania operacji zrzutu żywności nad okupowaną Holandią.
Jednak operacja ta wymagała zgody Niemców na zaprzestanie ostrzału alianckich samolotów. Dlatego alianccy agenci wywiadu negocjowali z komisarzem Rzeszy Arthurem Seyss-Inquartem i zespołem niemieckich oficerów. Uzgodniono, że w określonych korytarzach powietrznych samoloty aliantów nie będą ostrzeliwane. Operacja nazwana została na cześć pożywienia, które w cudowny sposób zostało dostarczone Izraelitom w Księdze Wyjścia.
Jak przebiegała operacja Manna?
Operacja Manna rozpoczęła się 29 kwietnia 1945 roku, gdy 242 brytyjskie bombowce Avro Lancaster z grupy bombowej numer 1 i 3 wystartowały z baz w Anglii i skierowały się nad Holandię. Ich zadaniem było zrzucenie 534 ton żywności na sześć wyznaczonych stref zrzutu w pobliżu Rotterdamu i Hagii. Początkowo samoloty latały na wysokości około 150 metrów, ale później obniżyły pułap do około 30 metrów, aby dokładniej trafiać w miejsca zrzutu. Zrzuty były sygnalizowane przez ludzi na ziemi za pomocą kolorowych płacht i dymów. Samoloty nie były ostrzeliwane przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą ani myśliwce.
Tylko w strefie zrzutu Terbregge w pobliżu Rotterdamu potrzebowano 4000 ludzi do zbierania paczek z żywnością z pól. Jedzenie było później gromadzone pod nadzorem policji oraz niemieckiego wojska i dzielona wśród mieszkańców.
Operacja Manna trwała do 7 maja 1945 roku i w jej trakcie brytyjskie lotnictwo wykonało ponad 3300 lotów i zrzuciło ponad 6700 ton żywności. W operacji tej uczestniczyły również samoloty innych państw alianckich, takich jak Australia, Kanada i Nowa Zelandia. W operacji Manna uczestniczył także polski 300 Dywizjon Bombowy "Ziemi Mazowieckiej", który wykonał wiele lotów bojowych. Żywność składała się głównie z mąki, ryżu, cukru, mleka w proszku, herbaty, konserw mięsnych i warzywnych oraz czekolady.
Des Hawkins, nawigator RAF, opowiadał, że zwykle pozostawał skupiony na mapach, ale podczas misji Operacji Manna wyglądał przez okna, aby zobaczyć niesamowite widoki na ziemi; od niemieckich żołnierzy patrzących spokojnie na bombowce, po holenderskich cywilów liczonych w tysiącach, skupionych na strefach zrzutu, na dachach, na ulicach, machających flagami i prześcieradłami lub po prostu rękami. Podobne historie opowiadało wiele załóg samolotów.
Kiedy przelatywaliśmy, ludzie już się zebrali i wymachiwali flagami, robili znaki itp. Robili, co mogli. To był wspaniały widok. Z biegiem czasu pojawiły się też wiadomości, takie jak: Dziękujemy za pomoc chłopcy
- wspominał John Funnell, nawigator biorący udział w operacji.
Jak przebiegała operacja Chowhound?
Operacja Chowhound była amerykańskim odpowiednikiem operacji Manna i rozpoczęła się 1 maja 1945 roku. W jej trakcie amerykańskie bombowce Boeing B-17 Flying Fortress z ósmej armii powietrznej zrzuciły ponad 4000 ton żywności na pięć stref zrzutu w pobliżu Amsterdamu i Utrechtu. Samoloty latały na wysokości około 120 metrów i były chronione przez myśliwce P-51 Mustang. Podobnie jak w przypadku operacji Manna, samoloty nie były atakowane przez Niemców .
Operacja Chowhound trwała do 8 maja 1945 roku, czyli do dnia kapitulacji Niemiec. W jej trakcie amerykańskie lotnictwo wykonało ponad 2000 lotów i dostarczyło ponad 11 milionów porcji jedzenia dla głodujących Holendrów. Żywność składała się głównie z chleba, masła, sera, jajek, mleka w proszku, konserw mięsnych i warzywnych oraz ciastek. Każdy worek lub pudełko z żywnością był oznaczony napisem Chowhound lub flagą amerykańską.
Jakie były straty?
Operacje Manna i Chowhound były jednymi z najbezpieczniejszych misji lotniczych podczas II wojny światowej. Stracono trzy samoloty: dwa w kolizji i jeden z powodu pożaru silnika. W kilku samolotach odkryto dziury po kulach, przypuszczalnie w wyniku ostrzału przez pojedynczych żołnierzy niemieckich.
Operacja Manna była nie tylko akcją humanitarną, ale także okazją do nawiązania kontaktu i przyjaźni między alianckimi lotnikami a holenderską ludnością. Wiele samolotów było ozdobionych napisami i rysunkami wyrażającymi sympatię i wsparcie dla Holendrów. Niektóre z nich zawierały także osobiste wiadomości od załóg lub adresy, pod które można było napisać listy podziękowania. Wiele z tych listów dotarło do adresatów i zapoczątkowało długotrwałą korespondencję.
Holendrzy okazywali swoją wdzięczność i radość w różny sposób. Niektórzy ustawiali na ziemi napisy z tulipanów lub płacht: Bardzo dziękujemy, lub Dziękujemy chłopcy. Inni machali flagami alianckimi lub białymi chustkami do przelatujących samolotów. Jeszcze inni próbowali nawiązać kontakt radiowy z załogami lub wysyłali im listy gołębiami pocztowymi.
Jedną z najciekawszych historii związanych z tymi lotniczymi operacjami jest ta o "cukierkowym bombowcu". Był to amerykański B-17 pilotowany przez porucznika Gaila Halvorsena, który oprócz oficjalnych paczek z żywnością, zrzucał także własnoręcznie wykonane paczuszki z cukierkami i gumą do żucia dla holenderskich dzieci. Halvorsen używał do tego celu spadochronów zrobionych z chusteczek lub materiału. Aby dzieci mogły rozpoznać jego samolot, Halvorsen obiecał im, że przed każdym zrzutem będzie krążył nad strefą trzy razy. Dzięki temu dzieci nazywały go "Uncle Wiggly Wings" (Wujek Kręcone Skrzydła) lub "Chocolate Bomber" (Czekoladowy Bombowiec). Halvorsen kontynuował swoją akcję aż do końca wojny i rozrzucił ponad 20 tysięcy paczuszek ze słodyczami.
Operacje Manna i Chowhound były niezwykle ważne dla ratowania życia i zdrowia tysięcy Holendrów, którzy byli na skraju śmierci głodowej. Dzięki dostarczonej żywności ludzie mogli przetrwać ostatnie dni okupacji i doczekać się wyzwolenia przez alianckie wojska lądowe. Operacje te były także symbolem nadziei, solidarności i współczucia w czasie wojennej tragedii. Pokazały, że nawet w obliczu śmierci i cierpienia można okazywać sobie pomoc i przyjaźń.
Operacje Manna i Chowhound zostały docenione i upamiętnione przez Holendrów, którzy do dziś są wdzięczni alianckim lotnikom za ich poświęcenie i odwagę. Co roku organizowane są uroczystości i spotkania ku czci uczestników operacji Manna i Chowhound.
Ilustracja główna: rafmuseum.org.uk