REKLAMA

Urząd boi się, że na spacerze przejmą dane Polaków. „Pomogą” w tym psy i koty

Stworzenie bazy danych, w której znajdą się dane nawet 12 mln właścicieli psów i kotów, zaniepokoiło Urząd Ochrony Danych Osobowych. Prezes instytucji zwraca uwagę na możliwe zagrożenia. I faktycznie włos może zjeżyć się na głowie.

Urząd boi się, że na spacerze przejmą dane Polaków. „Pomogą” w tym psy i koty
REKLAMA

O planach stworzenia Krajowego Rejestru Oznakowanych Psów i Kotów (KROPiK) pisaliśmy we wrześniu. System zgromadzi „podstawowe dane umożliwiające identyfikację zarejestrowanego psa lub kota oraz dane identyfikujące właściciela zwierzęcia”. Rejestracji zwierzęcia dokona weterynarz. Cały system ma być powiązany z mObywatelem, dzięki czemu właściciel psa lub kota w aplikacji będzie mógł dodatkowo śledzić terminy wizyt u weterynarza, otrzyma przypomnienie o szczepieniach lub z poziomu aplikacji zgłosi zaginięcie czy znalezienie zwierzęcia.

REKLAMA

Cel wprowadzenia Rejestru jest słuszny – zgadza się prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, ale jak zwraca uwagę tworzenie bazy danych „powinno się odbywać z ograniczeniem ryzyka dla tych danych”.

Jak czytamy na stronie urzędu, prezesa Mirosława Wróblewskiego niepokoi fakt, że projektowany Krajowy Rejestr Oznakowanych Psów i Kotów będzie rejestrem publicznym o wyjątkowo szerokim zakresie.

Szacuje się, że znajdą się w nim dane 12 mln właścicieli psów i kotów

W rejestrze miałyby być przetwarzane ich dane osobowe, w tym numery telefonów, a każda osoba dysponująca numerem czipa (transpondera) mogłaby te dane pozyskać. W jaki sposób? Urząd na swojej stronie sugeruje, że wystarczyłoby do tego „proste urządzenie, które nie musi dotykać czipa”, mogące pobrać dane z niewielkiej odległość.

To ryzyko pobierania danych od zwierzaka, który jest na spacerze w parku ze swoim opiekunem – zaznacza UODO.

Prezes instytucji dodaje, że nie wyjaśniono, jaki jest cel szerokiego dostępu do danych osobowych. Przytacza ocenę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który wskazał, że „publiczny dostęp do informacji z rejestru może stanowić poważną ingerencję w prawa podstawowe do ochrony prywatności oraz danych osobowych”.

Według prezesa UODO osoba, która chce otrzymać dostęp do danych kontaktowych właściciela zwierzęcia, „powinna co najmniej wykazać uzasadniony interes prawny lub faktyczny i racjonalną potrzebę uzyskania dostępu do określonych danych kontaktowych konkretnej osoby”.

Niemniejsze obawy budzi przepis, który zapewnia gminom, policji, straży gminnej/miejskiej, prokuraturze, sądom, inspekcji weterynaryjnej, podmiotom prowadzącym schroniska bardzo szeroki dostęp do Rejestru, uwzględniając również możliwość jego „przeszukiwania” (art. 18 ust. 2). Tymczasem zawierać on może dane nawet 1/3 polskich obywateli

– czytamy na stronie UODO.

Urząd martwi też sugestia, że możliwe będzie „śledzenie” przemieszczania się psów i kotów

Prezes UODO zwraca uwagę, że projektodawca nie tłumaczy, dlaczego zwierzęta miałyby być śledzone. Istnieje więc ryzyko „stałego monitorowania, czy ciągłego zbierania informacji o właścicielach zwierząt bez ich wiedzy i kontroli, z użyciem danych lokalizacyjnych”.

W związku z powyższymi uwagami prezes UODO prosi Ministra Rolnictwa o dokonanie odpowiednich zmian usuwających wskazane wątpliwości bądź uzupełniających projekt w celu poszanowania ochrony danych osobowych obywateli – czytamy.

REKLAMA

Może zainteresować cię także:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA