Szef-Janusz zwolnił pracowniczkę na Skypie. Internet zapłonął
Przykra historia niesprawiedliwie zwolnionej graficzki powinna być lekcją dla wszystkich szefów. Brak szacunku do pracowników może szybko ujrzeć światło dzienne.

Na Twitterze użytkowniczka Petrichor podzieliła się swoją szokującą historią z (już byłej) pracy. W rozmowie na Skypie została zwolniona po tym, jak szef dowiedział się, że stworzyła 9 wizualizacji, a nie tyle, co zatrudniony od dawna grafik. Sęk w tym, że dopiero zaczęła swoją pracę na stanowisku i jak zaznaczyła ciągle uczy się obsługi nowego programu.
Szef zareagował w – delikatnie mówiąc – specyficzny sposób

I zdecydował się zwolnić pracowniczkę pisząc (zachowujemy oryginalną pisownię) „to dziekuje do widzenia”. Dodał przy tym, że nie płaci za naukę.
Skandaliczna forma rozstania i prowadzenia komunikacji z pracownikami to jedno. Drugie to absurdalne wymagania. Z udostępnionych screenów wynika, że w trakcie rekrutacji graficzka potwierdziła, że wcześniej korzystała z innych programów i nie stanowiło to przeszkód w zatrudnieniu.
Z wcześniejszych relacji wynika, że miejsce pracy było naprawdę – i znów trzeba posłużyć się nieoddającym wszystkiego określeniem – specyficzne. Graficzka napisała „cześć” na Skypie, na co zareagowali współpracownicy tłumacząc, że tak do szefa nikt się nie odzywa. Reszta zespołu z przerażeniem odnotowała fakt, że kobieta zrobiła sobie przerwę w pracy na jedzenie. „Będzie kara” – skwitował to inny grafik.
Januszpol grozi sądem
Opisująca sytuację była pracowniczka nie ujawniła żadnych faktów nt. firmy. Widać było jedynie imię szefa. Oburzeni zachowaniem szefa użytkownicy rozpoczęli śledztwo i znaleźli osobę i firmę, która pasuje do opisywanych zdarzeń. Niektórzy zaczęli wystawiać negatywne oceny w opiniach na Google czy komentarzach na Facebooku. Firma niejako potwierdziła, że to o nią chodzi, bo zablokowano komentarze, bez odnoszenia się do przytoczonych na Twitterze faktów.
„Specyficzny” pracodawca za to w rozmowie z byłą pracowniczką dodał oliwy do ognia.
Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika
– opisuje zwolniona przez Skype’a.
Mimo wszystko trudno popierać internetowy lincz. Warto zastosować się do apelu graficzki o zaprzestanie wystawiania złych recenzji. Jak sama napisała chciała wyłącznie podzielić się złym doświadczeniem i „pokazać, że szacunek musi iść z dwóch stron, a nie tylko z jednej”.
Najważniejsze jest to, że przykra historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie
Graficzka ogłosiła, że poszukuje pracy, udostępniła swoje grafiki, więc niewykluczone, że znajdzie zatrudnienie w normalnym środowisku. A pracownicy, którzy zostali z toksycznym szefem zobaczą, że jest wyjście z sytuacji i nie trzeba godzić się na takie traktowanie. Być może lekcja dotrze również do innych pracodawców, którzy zachowywali się podobnie. Ich występki mogą zostać upublicznione i prawda wyjdzie na jaw.
Więcej o pracy przeczytasz na Spider's Web: