Szef-Janusz zwolnił pracowniczkę na Skypie. Internet zapłonął
Przykra historia niesprawiedliwie zwolnionej graficzki powinna być lekcją dla wszystkich szefów. Brak szacunku do pracowników może szybko ujrzeć światło dzienne.
![januszpol](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F03%2Fpraca.jpg&w=1200&q=75)
Na Twitterze użytkowniczka Petrichor podzieliła się swoją szokującą historią z (już byłej) pracy. W rozmowie na Skypie została zwolniona po tym, jak szef dowiedział się, że stworzyła 9 wizualizacji, a nie tyle, co zatrudniony od dawna grafik. Sęk w tym, że dopiero zaczęła swoją pracę na stanowisku i jak zaznaczyła ciągle uczy się obsługi nowego programu.
Szef zareagował w – delikatnie mówiąc – specyficzny sposób
![](/_next/image?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_2887234e-384a-4873-8bc5-405211db13a2%2Fspidersweb%2F2024%2F03%2FScreenshot-2024-03-14-at-11-46-12-GInWbtsXYAANOD6-obraz-JPEG-2048%C3%971897-pikseli.png&w=1200&q=75)
I zdecydował się zwolnić pracowniczkę pisząc (zachowujemy oryginalną pisownię) „to dziekuje do widzenia”. Dodał przy tym, że nie płaci za naukę.
Skandaliczna forma rozstania i prowadzenia komunikacji z pracownikami to jedno. Drugie to absurdalne wymagania. Z udostępnionych screenów wynika, że w trakcie rekrutacji graficzka potwierdziła, że wcześniej korzystała z innych programów i nie stanowiło to przeszkód w zatrudnieniu.
Z wcześniejszych relacji wynika, że miejsce pracy było naprawdę – i znów trzeba posłużyć się nieoddającym wszystkiego określeniem – specyficzne. Graficzka napisała „cześć” na Skypie, na co zareagowali współpracownicy tłumacząc, że tak do szefa nikt się nie odzywa. Reszta zespołu z przerażeniem odnotowała fakt, że kobieta zrobiła sobie przerwę w pracy na jedzenie. „Będzie kara” – skwitował to inny grafik.
Januszpol grozi sądem
Opisująca sytuację była pracowniczka nie ujawniła żadnych faktów nt. firmy. Widać było jedynie imię szefa. Oburzeni zachowaniem szefa użytkownicy rozpoczęli śledztwo i znaleźli osobę i firmę, która pasuje do opisywanych zdarzeń. Niektórzy zaczęli wystawiać negatywne oceny w opiniach na Google czy komentarzach na Facebooku. Firma niejako potwierdziła, że to o nią chodzi, bo zablokowano komentarze, bez odnoszenia się do przytoczonych na Twitterze faktów.
„Specyficzny” pracodawca za to w rozmowie z byłą pracowniczką dodał oliwy do ognia.
Właściciel firmy do mnie napisał, że skieruje moje screeny do ich kancelarii prawnej. Że mają teraz hejt na firmę przeze mnie, a ja nawet nie podałam nazwy firmy oraz napisałam samą prawdę, by pokazać to, jak się traktuje pracownika
– opisuje zwolniona przez Skype’a.
Mimo wszystko trudno popierać internetowy lincz. Warto zastosować się do apelu graficzki o zaprzestanie wystawiania złych recenzji. Jak sama napisała chciała wyłącznie podzielić się złym doświadczeniem i „pokazać, że szacunek musi iść z dwóch stron, a nie tylko z jednej”.
Najważniejsze jest to, że przykra historia ma szansę na szczęśliwe zakończenie
Graficzka ogłosiła, że poszukuje pracy, udostępniła swoje grafiki, więc niewykluczone, że znajdzie zatrudnienie w normalnym środowisku. A pracownicy, którzy zostali z toksycznym szefem zobaczą, że jest wyjście z sytuacji i nie trzeba godzić się na takie traktowanie. Być może lekcja dotrze również do innych pracodawców, którzy zachowywali się podobnie. Ich występki mogą zostać upublicznione i prawda wyjdzie na jaw.
Więcej o pracy przeczytasz na Spider's Web: