Balatro to mój ulubiony złodziej czasu. To głupota, że grze dostało się za hazard
Balatro to moje marcowe odkrycie. Niezależna gra dostępna na wszystkich wiodących platformach bierze zgranego pokera, a następnie zamienia go w karciankę z magicznymi przedmiotami oraz kapitalną retro otoczką. Niestety, komuś się to nie spodobało.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem realnego hazardu w grach. Pomstowałem na jego obecność, gdy miliony osób otwierały paczki z losową zawartością w Overwatchu. W Polsce zamykano salony z jednorękimi bandytami, ale w tym samym czasie 10-letnie dzieciaki uprawiały hazard w popularnych grach, topiąc w nich masę pieniędzy rodziców.
Kwestia hazardu oraz paczek z losową zawartością na szczęście nieco się unormowała. Chociaż element hazardu wciąż pozostaje w wielu seriach, zwłaszcza w grach sportowych, wydawcy są świadomi zaostrzającego się prawa, zwłaszcza europejskiego. Dlatego nie stawiają już tak silnie na lootboksy. Zamiast nich przeszli na bezpieczniejszy model karnetów sezonowych.
Niestety, postronną ofiarą wojny z hazardem w grach jest świetne Balatro. Uwielbiam tę produkcję.
Balatro to unikalna hybryda dwóch gatunków: roguelike i karcianki. Producenci biorą klasyczny zestaw kart do pokera, następnie stawiają przed graczem coraz wyższy pułap punktów do zdobycia. Teraz najlepsze: klasyczny zestaw królów, damek i dziesiątek rozbudowuje się o fantastyczne, magiczne karty o specjalnych mocach, urozmaicające zasady i rozgrywkę.
Przykładowo, mój joker sprawia, że wszystkie karty pik dostają dodatkowe dwa punkty. Moja platynowa królowa kier pozwala dobrać ponadprogramową kartę. Skromna siódemka została wzmocniona, dwukrotnie zwiększając punkty za strita. Ulepszenia talii zostają na stałe, aż do przegranej, przez co gracz rozbudowuje ją niczym drużynę w produkcji RPG. Albo stado pokemonów.
Żeby nie było zbyt łatwo, kolejne pułapy punktów do zdobycia są niczym misje, czasem z negatywnymi modyfikatorami. Zdarza się, że nie możemy grać posiadanych w ręce serc, z kolei innym razem losowe karty znikają nam z kolekcji. Wyzwania są generowane losowo na modłę gier roguelike, z kolei porażka sprawia, że musimy budować swoją talię od nowa.
Taka forma rozgrywki sprawia, że Balatro to idealna produkcja do zabicia czasu na kilkadziesiąt minut. Zaczynasz od zera, wygrywasz pierwsze zadania, a za zdobytą walutę kupujesz nowe karty i ulepszenia. Z każdym kolejnym podejściem jesteś bogatszy w zdobytą wiedzę, ucząc się na poniesionych porażkach.
Chociaż w grze nie ma mikro-transakcji, realnego hazardu i płatnych lootboksów, Balatro dostało po łapach.
Gdy gra miała swoją premierę pod koniec lutego, otrzymała kategorię wiekową 3+. Wcześniej agencje ratingowe chciały jej wystawić ocenę 18+, mającą negatywny wpływ na ekspozycję w części cyfrowych sklepów. Producenci porozumieli się jednak z organizacjami zajmującymi się klasyfikacją, tłumacząc: w naszej grze nie ma żadnego hazardu. Balatro dostało znaczek 3+.
W kilkanaście dni po premierze agencje zmieniły jednak zdanie. Z dnia na dzień, bez wcześniejszego powiadomienia twórców, klasyfikacja wiekowa Balatro została zmieniona z 3+ na 18+. Sytuacja, w której zmienia się rating już wydanej gry, zachodzi niezwykle rzadko i jedynie w wyjątkowych okolicznościach.
Z powodu nagłej zmiany kategorii wiekowej na 18+ Balatro chwilowo wyparowało z cyfrowych sklepów na konsolach. Problem dotyczył głównie Nintendo Switcha w wybranych rejonach europejskich oraz w Australii i Nowej Zelandii. Sytuacja częściowo wróciła już do normy, ale nie na wszystkich rynkach krajowych.
Szukając Balatro w polskim eShopie Nintendo oraz rodzimym PS Store znajduję grę z oznaczeniem 18+. Sony argumentuje taką kategorię wiekową „widocznymi obrazami przedstawiającymi hazard”.
Agencje zajmujące się klasyfikacją wiekową walczą z hazardem nie tam, gdzie trzeba. NFL, Madden, FC - tu jest problem.
Balatro wykorzystuje elementy rodem z kasyna: karty, żetony, nawet ruletkę. W grze nie ma jednak żadnych mechanizmów umożliwiających prawdziwy hazard. Nie ma tu mikro-transakcji, nie można kupować wirtualnej waluty ani nie płaci się kartą debetową za paczki z losową zawartością. Balatro to gra kompletna, od A do Z, bez możliwości zostawienia tutaj chociażby jednej dodatkowej złotówki.
W tym samym czasie popularne gry sportowe przypominają wirtualne kasyna aż miło. Gracze kupują w nich paczki z losowymi zawodnikami, za dodatkowe pieniądze, mimo wcześniej kupionej płyty. Kwitnie także hazard wirtualną zawartością. Powstały specjalne platformy, przypominające wirtualne kasyna, w których gra się nie o gotówkę czy żetony, ale o skórki do Counter-Strike.
Badania wskazały, że paczki z losową zawartością odpowiadają za aż 30 mld dol. zysku z branży gier. Dlatego nic dziwnego, że wydawcy tak niechętnie z nich rezygnują, na skutek przykręcanego prawa poszczególnych krajów. Dlatego boli mnie, że w grach takich jak Madden i NFL hazard trwa w najlepsze, podczas gdy rykoszetem dostają producenci tak ciekawych i udanych produkcji jak Balatro.