Głośnik Marshall za bezcen? Brzmi pięknie, ale to oszustwo
W sieci pojawiło się ciekawe oszustwo pokazujące, że oszuści potrafią zagrać na emocjach. Nie chodzi tylko o niską cenę będącą przynętą fałszywej promocji. Tym razem kusi marka, do której wielu może mieć sentyment.
Firma Marshall dobrze znana jest fanom gitarowych brzmień. Logo zdobiło wzmacniacze największych wirtuozów tego instrumentu. Początkujący marzyli mieć je blisko siebie, co zbliżyłoby ich do podziwianych gwiazd rocka – jeśli nie umiejętnościami to przynajmniej sprzętem. Nic więc dziwnego, że grafika przyozdobiła również m.in. słuchawki czy głośniki, tak by amatorzy nie byli wykluczeni i mogli dołączyć do elitarnego grona. Dziś Marshall kładzie nacisk właśnie na akcesoria – znak czasów – ale sentyment pewnie u wielu pozostał.
Oszuści zszargają nawet muzyczną świętość
Jak informuje CERT w sieci pojawiają się fałszywe reklamy sugerujące, że głośnik z legendarnym logo można zgarnąć za niecałe 9 zł. Skąd taka niska cena? Przyczyną ma być niby fakt, że Marshall świętuje swoją 60. rocznicę. Sęk w tym, że urodziny marki miały miejsce… dwa lata temu. Ale kto by wypominał wiek i weryfikował, skoro trzeba się spieszyć, żeby skorzystać z promocji.
Schemat oszustwa jest ten sam, co w przypadku promocyjnej hulajnogi, walizki z lotniska czy ekspresu. Bierze się udział w fikcyjnej loterii, w której zawsze się wygrywa. Na sam koniec trzeba podać adres do wysyłki i numer karty płatniczej – rzekomo po to, aby opłacić przesyłkę.
Więcej o metodach, jakie stosują cyberoszuści przeczytasz na Spider's Web:
Jak oszuści wykradają pieniądze?
Nie dobierają się wprost do naszego konta, nie kradną numeru karty płatniczej. Cały przekręt polega na tym, że ofiara zapisuje się do płatnej subskrypcji. Przez pierwsze np. trzy dni jest ona bezpłatna, ale potem kosztuje sporo, nawet powyżej 200 zł miesięcznie. Nim jednak ktokolwiek zorientuje się, że coś jest nie tak, minie kilka dni – wszak będzie czekać na przesyłkę. A w tym czasie co najmniej jeden abonament zostanie opłacony.
Oszuści stosują sprytny manewr. Informują, że faktycznie chodzi o dołączenie do płatnej usługi, ale na samym dole strony. Komunikat jest niewidoczny, bo portal najczęściej skonstruowany jest tak, aby potencjalna ofiara nie dostrzegła formułki. Po prostu trzeba wiedzieć, że należy ją odszukać. Witryny "konkursowe" w żaden sposób jednak nie sygnalizują haczyka, więc dlatego łatwo dać się naciąć.
Jak się chronić? Przede wszystkim dokładnie sprawdzać, na jakiej stronie się znajdujemy i czy nie są na niej ukryte pułapki w postaci sprytnie schowanych komunikatów. A wcześniej warto przeanalizować, kto jest faktycznym organizatorem konkursu. Już na etapie profilu na Facebooku możemy podróbkę zweryfikować i potwierdzić, że to nie jest prawdziwe konto firmy. Ewentualnych promocji i konkursów szukajmy właśnie na oficjalnych stronach i kanałach.
Niestety kolejne przykłady oszustw, wyrastające jak grzyby po deszczu fałszywe konkursy czy w końcu eksperyment społeczny potwierdzają, że Polacy ciągle wierzą w zbyt atrakcyjne promocje i oferty. Zachowajcie czujność, a mniej uświadomionym bliskim przypominajcie, że oszuści zastawiają tego typu pułapki.
zdjęcie główne: Ruslan Lytvyn / Shutterstock.com